20041102
20041102


To czwarta w ponadtrzydziestoletniej historii Przygody wyprawa na kontynent południowoamerykański. W 1992 i 1997 roku zespół koncertował w Meksyku, zaś w 1999 roku zawitał do Peru, by wziąć udział w światowym festiwalu folkloru. W jego finale tancerze z Rybnika pokonali m.in. rówieśników z Chile. Ta rywalizacja zaowocowała nawiązaniem przyjacielskiej znajomości. Gdy w 2002 roku Przygoda obchodziła swoje 30. urodziny, do udziału w okolicznościowym festiwalu zaproszono m.in. zespół z Chile. Niestety, ze względu na kłopoty finansowe Chilijczycy nie przyjechali. Rychło zrodził się pomysł, by to Przygoda wybrała się za ocean.By zdobyć dofinansowanie z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, dyrektor zespołu Anita Geratowska napisała projekt edukacyjny zatytułowany: „Rola zespołu ludowego w kształtowaniu postaw tolerancji, twórczego działania, otwartości i współpracy młodego pokolenia”. Program został zaakceptowany i ministerialna dotacja pokryła 40 proc. kosztów trwającej od 27 stycznia do 13 lutego wyprawy do Chile. Poleciało tam 29 osób. Na samym początku rybniczanie zawitali do St. Bernardo, by wziąć udział w odbywającym się tam właśnie międzynarodowym festiwalu folklorystycznym, jednym z największych w całym kraju. W imprezie przypominającej swą formułą nasz Tydzień Kultury Beskidzkiej brały udział zespoły z całego kontynentu. Choć miała ona charakter przeglądu, a nie konkursu, organizatorzy uznali Przygodę z dalekiej Polski za najlepszy zespół festiwalu i w nagrodę zaprosili do udziału w festiwalu zawodowych zespołów folklorystycznych w Valparaiso, tyle tylko, że ten miał się rozpocząć tydzień po powrocie naszych tancerzy do kraju.Generalnie w Chile Przygoda dała dziesięć dużych koncertów z 90-min programem prezentującym tańce ludowe z różnych regionów naszego kraju. W Chile trwa właśnie lato, większość z nich odbyła się zatem na plenerowych estradach i rynkach miast, choć nie zabrakło też występów w salach koncertowych. Rybniczanie wystąpili m.in. w stolicy Chile – Santiago, ale również w Rengo, San Javier, Curepto i Constitucion. W tej ostatniej miejscowości polskich przytupów nie wytrzymała drewniana estrada.– Gdy zwracałam organizatorom uwagę na zbyt lichą jej konstrukcję, ci patrzyli na mnie z niedowierzaniem. Już w czasie pierwszego tańca złamały się dwie deski. Mimo to nie przerwaliśmy koncertu, bo wybrały się na niego setki osób. Omijając połamane deski, tańczyliśmy jeszcze blisko dwie godziny. To, czego zespoły podobne do naszego doświadczają w Ameryce Południowej, w Europie raczej się nie spotyka. Tam kocha się i rozumie folklor. To nie kurtuazja, podobnie było w Peru i Meksyku. Tamtejsi mieszkańcy wychowani na swoim folklorze cenią też każdy inny. Po koncertach wiele osób przychodziło do naszych tancerzy po zdjęcia i autografy – wspomina Anita Geratowska.Podobała się również kapela Przygody prowadzona przez Zofię Basztoń, która zagrała nawet jeden „solowy” recital. – Nasza muzyka południowców chwyta za serce bardziej niż samych Polaków. Dużym atutem naszego zespołu jest też dobry śpiew, rzadko zdarza się, by zespół taneczny dobrze śpiewał – dodaje A. Geratowska.Na jednym z koncertów Przygody był przebywający właśnie na urlopie ambasador Chile w Polsce, który pomógł kierownictwu zespołu w zorganizowaniu zamorskiej eskapady.Swą bazę wypadową Przygoda urządziła sobie w Talce, z której pochodzi zaprzyjaźniony zespół. W czasie zajęć warsztatowych tancerze obu grup uczyli się wzajemnie swoich tańców i później, w czasie ulicznych prezentacji, tańczyli już razem. Zespół z Talce otrzymał zaproszenie do udziału w festiwalu folklorystycznym, który Przygoda zamierza zorganizować w Rybniku w przyszłym roku.Oczywiście w Chile rybniczanie znaleźli też czas na wycieczki i zwiedzanie najciekawszych zakątków, m.in. w Andach zobaczyli szokująco piękne wodospady.Jeden tydzień zimowych ferii dziecięca grupa reprezentacyjna (do lat 15) Przygody, Kaszuby, spędziła z kolei w stolicy Chorwacji – Zagrzebiu. Tancerze wyjechali tam na zaproszenie jednego z miejscowych zespołów dziecięcych, który z rewizytą przyjedzie do Rybnika już w połowie kwietnia.Kaszuby, którym również towarzyszyła kapela, dały jeden duży koncert w tamtejszym centrum kultury, zaś z krótszymi programami wystąpiły w kilku stołecznych szkołach. W Chorwacji gimnazjaliści z Przygody spędzili naszego „śledzia”, czyli popularne ostatki, które tam bardziej przypominają połączenie tłustego czwartku z amerykańskim Halloween. Młodzi i starzy przebierają się wtedy za „maszkary” i straszą po domach.Niewykluczone, że za pośrednictwem Przygody kolejne międzynarodowe kontakty nawiążą rybniccy plastycy. Współpracą taką są zainteresowani zarówno artyści z Zagrzebia, jak i z chilijskiej Talce, gdzie na miejscowym uniwersytecie istnieje wydział sztuki.Kolejne eskapady Przygoda planuje dopiero w czasie letnich wakacji. Zaproszeń, jak mówi Anita Geratowska, nie brakuje.

Komentarze

Dodaj komentarz