20042910
20042910


Burza wokół autokaru Solaris Vacanza zakupionego za kwotę 1 mln 67 tys. zł rozpętała się, kiedy rządy w mieście przejął nowy prezydent. Autokar „zubożony” o kilka podstawowych elementów wyposażenia miał służyć mieszkańcom Knurowa głównie do przewozów na wycieczki emerytów, rencistów oraz dzieci i młodzieży. Ówczesny prezydent miasta Jan Kowol zakup uznał za uzasadniony, gdyż MOSiR na swoim stanie posiadał dwa pojazdy w mocno zaawansowanym wieku – 27 i 16 lat.Kiedy na prezydenckim fotelu zasiadł Adam Rams, MOSiR autokaru nie otrzymał. Uznając solaris za „towar” zanadto ekskluzywny i nadmiernie luksusowy, prezydent postanowił go sprzedać. Pilotujący sprawę autobusu wiceprezydent Kazimierz Kachel popierając decyzję prezydenta, argumentował: – Aby samochód mógł jeździć w trasy, potrzebne są specjalne certyfikaty oraz uprawnienia. Ponadto obliczyliśmy, że trzeba by zatrudnić co najmniej dwóch, może trzech kierowców. Wyliczył też, iż ta rozpusta kosztowałaby gminę w ciągu roku jakieś 100 tys. zł. Koniec końców, wprawdzie nie jednogłośnie, rada miasta podjęła uchwałę, wyrażając zgodę na zbycie autobusu. Ogłoszone przez gminę przetargi zakończyły się porażką. W pierwszym rolę straszaka pełniła cena – równa kwocie zakupu samochodu, a więc 1 mln 67 tys. zł. Kiedy nie pojawili się kupcy, cenę opuszczono do 580 tys. zł. Również kolejny przetarg nie okazał się szczęśliwy ani dla sprzedającego, ani dla dwóch ewentualnych kupców, którzy przystąpili do przetargu. Gmina wycofała się z przetargu, a władze decyzję tę uzasadniały niezadowoleniem rajców z kwoty, za jaką solaris miałby zostać sprzedany, oraz obawą o to, że posądzono by ją o marnotrawienie publicznych pieniędzy.Przez ponad rok autokar stał w wynajętym miastu przez gliwicką firmę Comfort Lines garażu i gnuśniał. Kiedy w łeb wzięły plany odsprzedania „zielonego garbu”, w maju 2003 roku gmina Knurów wydzierżawiła autokar spółce Comfort Lines. Umowa wynajmu opiewała na pięć lat, zaś cenę ustalono na 60 groszy netto za 1 kilometr.Kiedy 1 lipca br. obrady rady miasta dotarły do punktu interpelacje, radny Marek Hildebrandt zapytał o wysokość wpływów, które zasiliły miejską kasę z tytułu dzierżawienia gliwickiej firmie miejskiego autokaru.– Autobus dzierżawimy firmie Comfort Lines i w ubiegłym roku otrzymaliśmy z tego tytułu prawie 100 tys. zł – wyjaśnił Kazimierz Kachel. Radny Hildebrandt skwitował, że 60-groszowa stawka jest nie do przyjęcia i stanowi jawne działanie na szkodę gminy. W wymianę zdań pomiędzy Kazimierzem Kachlem a radnym Markiem Hildebrandtem włączył się prezydent Adam Rams, informując, że dla niego jest ważniejszy fakt, iż solaris nie przynosi strat.Marek Hildebrandt dowodził, że na dzierżawie autokaru krocie zarabia wyłącznie przewoźnik. Więc dlaczego tych pieniędzy nie mogłoby zarabiać miasto? W jego mniemaniu jest to ewidentna niegospodarność. O sprawie ma zamiar powiadomić prokuraturę, Najwyższą Izbę Kontroli oraz Regionalna Izbę Obrachunkową.Zarzutom radnego bohatersko stawił czoło Kazimierz Kachel. – Nie mieliśmy lepszych propozycji. Tyle dawał jedyny oferent, więc tyle wzięliśmy. Gdybyśmy wpompowali kolejne publiczne pieniądze, tym razem na zatrudnienie kierowców, utrzymanie wozu oraz licencje, wtedy byłaby to niegospodarność. Więc jak można nam zarzucać działanie na szkodę gminy? Niezbity z tropu M. Hildebrandt oznajmił, że właściciel firmy Comfort Lines Janusz Sikora jest znajomym knurowskich włodarzy. Z prezydentem Ramsem znają się z czasów, kiedy obydwaj byli pracownikami KWK Knurów. Oprócz tego jego żona jest kierowniczką laboratorium w przykopalnianej przychodni zdrowia.Wiceprezydent Kachel tłumaczył, że przed podpisaniem umowy nie znał prezesa gliwickiej firmy. Prezydent Rams rewelacji owych nie komentuje.

Komentarze

Dodaj komentarz