20042914
20042914


O konflikcie, jaki wybuchł w Bziu, informowaliśmy już kilkakrotnie. Mieszkańcy ulicy Świerczewskiego bezskutecznie próbują wymóc na Eryce Kuczerze skuteczny nadzór nad kilkunastoma psami, które wybiegają poza teren jej posesji i atakują przechodniów. Na nic zdają się interwencje na policji i w straży miejskiej. Prawo jest bezsilne.– Nie mamy podstaw do odebrania właścicielce żadnego z tych psów. Powiatowy lekarz weterynarii uznał, że mają one dobre warunki i są pod dobrą opieką. W dodatku zaszczepił je wszystkie. Innego zdania są sąsiedzi, którzy często interweniują, że psy bezkarnie ganiają po całej okolicy, siejąc strach wśród dzieci. Do sądu grodzkiego skierowaliśmy przeciwko pani Eryce Kuczerze pięć spraw o ukaranie za brak nadzoru nad psami oraz szczucie sąsiadów. Nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić – mówi Dariusz Kamiński, komendant straży miejskiej.Być może skutecznym sposobem na pozbycie się uciążliwych psów okaże się decyzja administracyjna wydana przez prezydenta Mariana Janeckiego odnośnie egzekucji podatku od posiadanych psów. Zgodnie z obowiązującą uchwałą rady miasta właściciele gospodarstw rolnych zwolnieni są z obowiązku płacenia podatku od dwóch psów. Podczas ostatniej kontroli strażników miejskich na posesji E. Kuczery znajdowało się ich 17. Za żadnego z nich właścicielka do dzisiaj nie zapłaciła podatku. Tymczasem obowiązek uiszczenia opłaty 50 zł od każdego psa upłynął 31 marca. Jeżeli w ciągu dwóch tygodni od daty doręczenia decyzji płatnik nie wywiąże się ze swojego obowiązku, otrzyma upomnienie. Wówczas ma kolejne siedem dni na dokonanie wpłaty. Jeżeli to nie przyniesie efektów, zgodnie z ordynacją podatkową zostanie wszczęte postępowanie egzekucyjne.– Chcemy w ten sposób zmusić właścicielkę psów do racjonalnego podejścia do sprawy. Oczywiście egzekucja podatku nie uprawnia nas do odebrania psów właścicielce, ale liczymy, że spojrzy ona trzeźwo na tę sytuację – mówi D. Kamiński.E. Kuczera nie chciała rozmawiać z dziennikarzem. Przez okno swojego domu zawołała tylko, że psy są jej i wszyscy mają dać jej spokój.Tymczasem jej sąsiedzi zdecydowali się na przeprowadzenie spektakularnej akcji, która miała podkreślić ich determinację w dążeniu do rozwiązania problemu. Przed urzędem miasta rozbili dziecięce namioty, w których bawiły się ich dzieci.– Skoro nie mogą bezpiecznie bawić się przed własnym domem, to niech bawią się przed urzędem – mówili organizatorzy protestu.Bezpośrednim powodem przeprowadzenia protestu był wyrok sądu grodzkiego, który ukarał właścicielkę psów grzywną w wysokości 100 zł.„Przez ostatnich parę miesięcy byliśmy zapewniani przez władze, że tylko działania sądu w tej sprawie mogą doprowadzić do tego, że w końcu zapanuje w naszej dzielnicy bezpieczeństwo. Sąd jednak twierdzi, że także nie może wydać decyzji o odebraniu psów, co pozwoliłoby zakończyć ten problem. Jesteśmy zbulwersowani wyrokiem sądu, który mając na uwadze notoryczne stwarzanie uciążliwości i zagrożenia dla otoczenia, wymierzył karę grzywny mniejszą od mandatów, jakie mogła nakładać policja i straż miejska” – czytamy w petycji skierowanej przez mieszkańców Bzia Dolnego do służb odpowiedzialnych za zapewnienie porządku i bezpieczeństwa w mieście.– Niestety nie mamy podstaw do odebrania psów ich właścicielce. Kluczowa w tej sprawie jest opinia powiatowego lekarza weterynarii, który stwierdził, że psy są trzymane w dobrych warunkach. Każda nasza decyzja byłaby teraz sprzeczna z prawem. Proponowaliśmy tej pani nawet naprawę płotu, byle tylko te psy nie wydostawały się poza teren jej posesji. Jednak nie wyraziła na to zgody. Być może sprawa egzekucji podatku zmieni jej stanowisko – mówi prezydent Marian Janecki.

Komentarze

Dodaj komentarz