Śmiertelne porażenie


O śmierci dziecka powiadomił policję lekarz pogotowia. Gdy 7 bm. ok. 13 zjawił się w mieszkaniu, chłopiec jeszcze żył, był jednak nieprzytomny. W wyniku reanimacji serce malucha znów zaczęło bić, ale po kilku minutach przestało.Z zeznań złożonych przez 30-letnią matkę wynika, że chwilę przed wypadkiem przebywała z piątką swoich dzieci, z których najstarsze ma 10 lat, w kuchni. W pewnym momencie zorientowała się, że nie ma wśród nich najmłodszego, ośmiomiesięcznego syna. Gdy weszła do pokoju dzieci, leżał już na podłodze, trzymając w zaciśniętej rączce koniec kabla elektrycznego.W czasie oględzin okazało się, że chłopczyk złapał niezabezpieczony i niezaizolowany przewód, za pomocą którego bezrobotni rodzice czerpali energię, gdyż zakład energetyczny odciął im jej dopływ za niepłacenie rachunków. Wszystko wskazuje na to, że maluch trzymając w ręku przewód, drugą ręką złapał się metalowych drzwiczek pieca kaflowego; to dlatego prąd popłynął przez jego ciało, powodując nieodwracalne zmiany.Prokuratura Rejonowa w Rybniku prowadzi postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, za co grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Rodziców oskarży też prawdopodobnie o kradzież prądu.

Komentarze

Dodaj komentarz