20042909
20042909


Zwyciężył 20-latek z Tarnowa Janusz Kołodziej (13 pkt). Drugi był Krzysztof Kasprzak z Unii Leszno, ale największą niespodziankę sprawił rybniczanin Łukasz Romanek, który zdobywając brązowy medal, zostawił w pokonanym polu wielu dobrych juniorów. 21-letni rybniczanin przystąpił do finału w roli obrońcy tytułu, ale słaba postawa w meczach ligowych (60 wyścigów, 42 pkt, 3 bonusy, średnia biegowa: 0,75) sprawiła, że nie miał wysokich notowań u bukmacherów.Wszyscy trzej medaliści rozpoczęli finałowy turniej od porażek z zawodnikami, którzy wylądowali poza podium. Najpierw Kasprzak przegrał z Miedzińskim, Potem Romanek z Miśkowiakiem, a w trzecim biegu Kołodziej ze Świderskim.Po trzech startach Romanek miał na koncie 7 pkt i jeszcze dwa starty przed sobą. W ostatnim pokonał Kasprzaka i Świderskiego, ale w przedostatnim starcie był drugi i stracił cenny punkt, który pozbawił go możliwości walki w dodatkowym biegu o tytuł mistrzowski.– Zabrakło mi szczęścia, na wyjściu z łuku wjechałem nagle na odsypaną część toru i wyrwało mi przednie koło do góry tak, że musiałem ratować się przed upadkiem. Wykorzystał to Paweł Hlib. Zjechałem do krawężnika, by odeprzeć jego kolejny atak, on tymczasem wypuścił się szeroko, blisko bandy, i zdołał mnie wyprzedzić – opowiada Łukasz Romanek. Po pięciu startach miał 12 punktów i w wyścigu dodatkowym zmierzył się o srebrny medal z Kasprzakiem. Tym razem górą był leszczynianin. – Dzięki trenerowi Czernickiemu trenowaliśmy w Pile w przeddzień finału i mogłem dopasować do tej nawierzchni mój motocykl, ten sam zresztą, na którym jeździłem w meczu w Tarnowie. W Pile jest krótki dojazd do pierwszego łuku i decyduje głównie technika jazdy. W Rybniku dojazd jest długi i trzeba mieć bardzo szybki sprzęt, a ja mam z tym w tym roku kłopoty – mówi II wicemistrz Polski juniorów.21-letni wychowanek RKM-u nie ma łatwego życia, w lidze spisuje się słabo, a kibice, dla których liczą się tylko punkty, kwitują jego kolejne słabe występy gwizdami.– Ja naprawdę staram się wygrać każdy bieg. Wkładam w to mnóstwo pracy, ale wciąż mi nie wychodzi. Wielu kibiców powtarza opinie, że to efekty mojego wypadku w Lesznie sprzed dwóch lat, że się boję, że odejmuję gazu... To nieprawda, o tamtej kraksie już dawno zapomniałem, a gaz przymykam tylko po to, by w kogoś nie wjechać; w końcu nie jestem samobójcą. Do każdego startu przykładam się tak samo. W domu przed każdym startem sam przygotowuję swój sprzęt, przeglądam każdą śrubkę, wszystko sprawdzam... Chciałbym wygrywać, ale nie potrafię. Analizuję też swoje starty, oglądając kasety wideo. Dużo pomaga mi trener Czernicki, który podbudowuje mnie psychicznie, ale przecież na motocykl za mnie nie wsiądzie. Oczywiście trenerskie reprymendy też się zdarzają, ale trudno, żeby ich nie było. Cała ta sytuacja już mnie trochę męczy, nie tracę jednak nadziei. W żużlu trzeba mieć szczęście i ktoś musi jeszcze nad tym wszystkim czuwać... – mówi Łukasz Romanek, który poza brązowym medalem mistrzostw Polski zdobył w tym roku również maturę. – Łukasz to bardzo inteligentny młody człowiek, bardzo dobrze wychowany przez rodziców, a przy tym bardzo pracowity i wierzę, że dzięki licznym startom znów zacznie zdobywać punkty – przekonuje trener RKM-u.Dobrze w finale spisał się również młodszy kolega Romanka 20-letni Marek Szczyrba. Z 5 pkt zajął dziesiąte miejsce, co jak na debiut w mistrzowskim turnieju jest wynikiem całkiem niezłym. – W dwóch biegach popełniłem ewidentne błędy i byłem ostatni, ale najważniejsze, że się nie skompromitowałem – komentuje zadowolony.

Komentarze

Dodaj komentarz