Budżety się kurczą


Mieszkańcy każdej chyba miejscowości mogliby wskazać lokalne inwestycje, które poprawiłyby komfort życia. Nowe drogi, nowoczesne szkoły, pływalnie czy sztuczne lodowiska. Niestety przysłowiowa kołderka jest coraz krótsza.Kamieniem milowym było przejęcie przez samorządy finansowanie kapitałochłonnej oświaty, co stało się obowiązkowe w 1992 roku. Samorządy otrzymują na to subwencję z budżetu państwa, której wysokość wylicza się na podstawie skomplikowanego algorytmu. Uwzględnia on różne istotne parametry w tak precyzyjny sposób, że jeszcze żaden samorząd na swoich szkołach nie zarobił, a wszystkie muszą do nich dopłacać. Potem na samorządy scedowano m.in. wypłacanie dodatków mieszkaniowych, a wiosną tego roku również tzw. świadczeń rodzinnych. W tym ostatnim przypadku, by wszystko odbyło się względnie bezboleśnie do przygotowania niezbędnych dokumentów i wypłat, „oddelegowano” pracowników magistratu, ośrodka pomocy społecznej i powiatowego urzędu pracy. Oczywiście tylko część poniesionych przez miasto wydatków pokryły pieniądze z budżetu państwa.W ubiegłym roku do wykonywanych zadań, które powinny być finansowane z budżetu państwa, Rybnik, przy rocznym budżecie w wysokości 294 mln zł (wydatki), dopłacił 24 mln. 22 mln pochłonęła oświata, z czego 2 mln stanowiły wydatki inwestycyjne. Wyliczenia samorządowców, ile muszą dokładać do tego, co w całości powinno finansować państwo, nikogo w stolicy nie interesują.Obecnie miasto już w całości finansuje dodatki mieszkaniowe. W pierwszym półroczu wydało już na nie 2,8 mln zł.W tym roku zmienił się nieco sposób zasilania gminnych budżetów. Sejm zwiększył udziały gminnych samorządów we wpływach z podatku dochodowego od osób fizycznych. Do końca ubiegłego roku wynosił on jeszcze 28,6 proc. W tym roku kasę miasta traktowanego jako gmina i zarazem powiat grodzki zasila już 44,14 proc. podatkowych przychodów. Tym sposobem, według wyliczeń Ministerstwa Finansów do kasy miasta ma w tym roku trafić 73,5 mln zł. Magistraccy finansiści nauczeni doświadczeniem lat minionych, konstruując tegoroczny budżet, przyjęli jednak, że będzie to kwota nieco niższa – 68,5 mln zł. Oczywiście jeśli ministerstwo coś daje, to na ogół coś innego odbiera. W ten sposób zniknęły różne dotacje z budżetu państwa i część tzw. subwencji drogowej przeznaczonej na utrzymanie dróg. W efekcie, jak wyliczono, miasto otrzyma z budżetu państwa kwotę o ok. 20 mln zł mniejszą od ubiegłorocznej. Jak faktycznie miejska kasa wyjdzie na tych istotnych przecież zmianach, przekonamy się dopiero po zakończeniu roku, gdy przyjdzie czas finansowych podsumowań. Urzędnicy już teraz martwią się jednak, że i tym razem miasto wyjdzie na tym jak Zabłocki na mydle.Nowym zmartwieniem dla gminnych i miejskich skarbników stały się niektóre przepisy, jakie zaczęły obowiązywać po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Okazało się np., że w określonych warunkach podatkiem VAT są również obłożone dotacje z budżetu miasta dla miejskich zakładów budżetowych, takich jak Zarząd Transportu Zbiorowego zajmujący się organizacją komunikacji miejskiej czy Ośrodek Rekreacji i Rehabilitacji „Bushido”. By zgubić owo opodatkowanie, na ostatniej, czerwcowej sesji rada miasta zdecydowała o przekształceniu tych dwóch zakładów na powrót w jednostki budżetowe, którymi już kiedyś były. Sprawa jest zawiła; w każdym razie jeśli chodzi o zarządzanie, tworem bardziej efektywnym jest zakład budżetowy, który otrzymuje z miasta dotację mającą tylko wyrównać różnicę między wydatkami a wpływami danej placówki. W przypadku zaś jednostki budżetowej na wszystkie jej wydatki idą pieniądze z budżetu miasta, ale też wszystkie jej dochody do tego samego budżetu trafiają. Z pewnością Bushido i ZTZ nie będą po tych zmianach lepiej zarządzane, ale miasto przynajmniej zaoszczędzi wymierne kwoty na narzuconym od 1 maja podatku. Co ciekawe, miasto przymierza się powoli do przekształcenia ośrodka Bushido w spółkę. Na razie specjalistyczna firma konsultingowa szuka optymalnego rozwiązania. Wszystko wskazuje jednak na to, że zanim zostanie ono wprowadzone w życie, radni po raz kolejny będą musieli podjąć uchwałę o jego przekształceniu z „jednostki” w zakład budżetowy.Podatki muszą być, szkoda tylko, że cały ten finezyjny system podatkowy zmusza samorządowców do poszukiwania podobnych alternatywnych rozwiązań, które zamiast upraszczać życie, tak naprawdę tylko je komplikują.

Komentarze

Dodaj komentarz