Zakaz wjazdu


Przepis wydaje się absurdalny. Zwierzę ma zakaz wstępu do lasu...? Przecież trudno sobie wyobrazić pojazd bardziej ekologiczny od wierzchowca i to jakiej krwi by nie był. A jednak, choć stosowny zapis w ustawie trudno nazwać faktycznym zakazem. Punkt pierwszy artykułu 29. sejmowej ustawy o lasach z września 1991 roku stanowi tak: Jazda konna w lesie jest dopuszczalna tylko drogami leśnymi wyznaczonymi przez nadleśniczego.- Nie chodzi o ślepe respektowanie jakiegoś bezsensownego przepisu. Faktem jest, że końskie kopyta bardzo niszczą nieutwardzone przecież leśne drogi i ścieżki, zwłaszcza gdy po opadach są one mocno rozmiękczone – wyjaśnia nadleśniczy Janusz Fidyk. Trudno nie przyznać racji, ale równie trudno nie zauważyć problemu. Z roku na rok przybywa małych prywatnych stadnin, ale też prywatnych koni. Ludzie zamożni, nawet jeśli mieszkają w kamienicy, mogą sobie kupić własnego wierzchowca i zakwaterować go w takiej prywatnej stajni, płacąc za jego utrzymanie. Jest rzeczą oczywistą, że po jakimś czasie jazda po ogrodzonej łące po prostu się znudzi, a wtedy ciągnie jeźdźca na inne łąki, pola i do lasu. Na terenie Nadleśnictwa Rybnik, którego powierzchnia liczy 20 tys. hektarów, nie ma nawet 100 m takiej wyznaczonej drogi dla koni. Jak dowiedzieliśmy się w nadleśnictwie, funkcjonariusze Straży Leśnej są na razie dla spotkanych w lesie „koniarzy” bardzo wyrozumiali i ich ewentualne interwencje kończą się tylko pouczeniami. Większość jeźdźców o zapisach ustawy po prostu nie wie, a że o zakazie jazdy konnej nie informują żadne tablice, przejażdżkę po lesie traktują oni jako coś zupełnie naturalnego. Niektóre stadniny jeszcze za kadencji poprzedniego nadleśniczego postarały się o stosowne pozwolenie na konne przejażdżki po włościach nadleśnictwa. Takie bezterminowe pozwolenie posiada np. Jeździecki Ośrodek Rekreacyjno-Sportowy „Kurdesz” z Rybnika Stodół. Jeśli np. w lasach obowiązuje najwyższy stopień zagrożenia pożarowego, wtedy leśnicy dzwonią do Stodół, informując o czasowym zakazie wjazdu do lasu.Nadleśniczy Janusz Fidyk zapewnia, że wkrótce rybnickie lasy będą stały otworem dla miłośników jazdy konnej.- To dla nas poważne wyzwanie i od pewnego czasu przygotowujemy się do wytyczenia szlaków dla koni. Z wielu praktycznych względów nie mogą to być te same ścieżki, z których korzystają rowerzyści i służby leśne. Przyznaję, że w tym przypadku interesy nasze i rowerzystów są bardziej zbieżne i nie przeszkadzamy sobie nawzajem – mówi szef rybnickiego nadleśnictwa.Oznakowanie i przygotowanie tras dla miłośników rekreacji w siodle pociągnie za sobą konkretne koszty; już tylko ze względu na wzrost koni i dosiadających ich jeźdźców konieczne będzie przycięcie na odpowiedniej wysokości wystających nad ścieżki gałęzi i konarów, tak by jazda konna po lesie była rozrywką bezpieczną. Rzecz jasna koszty przedsięwzięcia to to, czego nadleśnictwo boi się najbardziej. Dlatego nadleśniczy Janusz Fidyk zamierza porozumieć się w tej sprawie z przedstawicielami największych stadnin działających na terenie nadleśnictwa. Jeśli chodzi o ewentualną pomoc samych zainteresowanych, jest kilka możliwości. Jedną z nich jest użyczenie tej czy innej wytyczonej ścieżki konkretnej stadninie czy ośrodkowi jeździeckiemu, które w zależności od treści ewentualnej umowy dbałyby na bieżąco o przygotowanie takiej „koniostrady”.Niewykluczone, że pierwsze trasy dla „konnych” zostaną udostępnione miłośnikom jeździectwa jeszcze w tym roku. Janusz Fidyk, by rozładować ewentualny ruch, zamierza udostępnić im kilka takich tras naraz. Przy ich oznakowaniu rybniccy leśnicy skorzystają z doświadczeń swoich kolegów z Mazur, gdzie takie ścieżki wytyczono i oznakowano już jakiś czas temu. W zależności od powodzenia, jakim będą się cieszyć trasy dla wierzchowców, dalsze plany przewidują urządzenie ewentualnych miejsc postojowych dla uczestników konnych przejażdżek.

Komentarze

Dodaj komentarz