20043212
20043212


Jego hobby zrodziło się przez przypadek ponad 40 lat temu.– Mój syn miał problemy z zatokami, więc żona Aniela jeździła z nim do szpitala na naświetlanie. Pewnego dnia, gdy siedziała w poczekalni na ławce, podeszła do niej zakonnica i dała jej doniczkę z rośliną – to był kaktus – wspomina pan Marian. Mężczyźnie spodobała się ta roślinka i od tej pory kupował coraz ciekawsze okazy. Początkowo trzymał je w domu, później, gdy tam zaczęło brakować miejsca, wyniósł doniczki na balkon. Ze starego tapczanu zrobił stojak, który na zimę chował do pokoju. Żona wpadła na pomysł, by balkon oszklić i dzięki temu zrobiło się więcej miejsca na hodowlę. Gdy jednak liczba roślin przekroczyła setkę, trzeba było postarać się o większe lokum. – Wtedy to, w 1982 r., dostałem ogródek działkowy. Tam samodzielnie wybudowałem dwupiętrową altanę z oszklonym dachem i przeniosłem wszystkie kaktusy. Stopniowo przestał kupować rośliny w doniczkach, ponieważ zainteresował się hodowlą z nasion. Swojemu hobby mógł poświęcić się całkowicie od 1983 r., gdy przeszedł na emeryturę z kopalni, w której był technikiem elektrykiem.Jego zbiory się powiększały, pasja hodowli z nasionek również. Wiedzę o kaktusach czerpał z książek, jednak jak zauważa, specjalistycznej literatury poświęconej tym roślinom jest niewiele. – Starałem się jednak i wciąż się staram stworzyć im „minimum tego optimum” – zapewnia. A nie jest to łatwe. Kaktusy rosną w różnych zakątkach obu Ameryk – od Kanady w Ameryce Północnej aż po przylądek Horn w Południowej. Jest to pas o długości blisko 10 tys. km i kilka stref klimatycznych: od suchego klimatu pustynnego, przez wilgotny na Karaibach, aż po umiarkowany.– U nas jest stanowczo za mało światła i ciepła – ocenia pan Marian. Te warunki można zastąpić szkłem i folią, które pokrywają altanę. –Palmiarnie mają jednak kłopoty z kaktusami, gdyż materiały, które przykrywają dachy, nie przepuszczają podczerwieni potrzebnej tym roślinom – zauważa. Chociaż kaktusy składają się w 90 proc. z wody, nie potrzebują jej jednak dużo – pan Marian podlewa je zaledwie raz na pół roku. – Podlałem je pod koniec września w zeszłym roku, a ostatnio w połowie kwietnia – żaden nie usechł.Zbiory pana Mariana liczą obecnie ponad 900 gatunków kaktusów – to jednak tylko czwarta część wszystkich gatunków. Łacińskie nazwy jak: ginnocalicia, mamillaria, ferocactus latispinus z San Luis Potosi, nie sprawiają mu problemów ani w wymawianiu, ani w zapamiętaniu. Pasjonat lubi spędzać czas na obserwowaniu roślin – poszerza to jego wiedzę na ich temat. – Zauważam na przykład, jak ta mamilaria dzieli się dychotomicznie na połowę – mówi, wskazując kłującą roślinę o kształcie kopuły. – Jedna z tych połówek również dzieli się, te z kolei na następne, i tak tworzą się kępy dochodzące średnicy kilku metrów w warunkach naturalnych. Istnieją kaktusy, które w naturze dochodzą do 15 m wysokości i 40 cm średnicy, żyją 200 lat.Przed siedmiu laty oddał palmiarni w Gliwicach, z braku miejsca na działce, okaz opuncji przewyższającej dorosłego człowieka i ważącej 100 kg! Do niedawna pan Marian należał także do Polskiego Towarzystwa Miłośników Kaktusów, które w 1998 r. zorganizowało w Gliwicach coroczną od tej pory wystawę. Pan Wróbel wystawił wtedy aż 240 roślin.– W tym roku miałem przygotowane 200 okazów, ale pokazałem tylko 172, gdyż reszta nie zmieściła się do samochodu – żali się pasjonat. Zwrócił on uwagę na to, że nauka niewiele jeszcze wie o życiu kaktusów. – Dlatego polskie towarzystwo miłośników tych roślin organizuje wyprawy badawcze. Kiedyś byli w Meksyku, gdzie zwiedzali indiańską wioskę otoczoną kaktusami. Jeden z miłośników sprawdzał, czy ten płot jest żywy, czy to tylko imitacja. A Indianie nie mogli się nadziwić jednej rzeczy – dlaczego ludzie z wyższym wykształceniem lecą kilka tysięcy kilometrów i ganiają cały dzień po pustyni po to, żeby oglądać chwasty! – śmieje się pan Marian. Alina Wilczek, zdj. Adam FryczRaster:Kaktusy znane są obecnie na całym świecie, ale ich ojczyzną jest Ameryka. Już admirał – odkrywca Krzysztof Kolumb miał je przywieźć do Europy i ofiarować parze królewskiej wśród innych darów.Kaktusy kwitną łatwo i obficie każdego roku. Większość ludzi nie ma jednak o tym pojęcia, a wręcz żywi odmienne przekonania. W czym tkwi tajemnica? Kaktusy, tak jak większość roślin, wymagają dla kwitnienia okresu spoczynku. W praktyce dla znakomitej większości gatunków uprawianych w naszym mieszkaniu czy szklarni oznacza to całkowite zaprzestanie podlewania od października do marca, kwietnia i wstawienie ich wtedy do pomieszczenia w niskiej temperaturze 5-15 st. C.Najlepiej trzymać je na południowej lub wschodnio-południowej wystawie. Paradoksalnie, z praktyki wynika, że przy uprawie kaktusów zagrożenie ze strony słońca jest najistotniejsze. W okresie wiosennym, na początku wegetacji, bardzo łatwo dochodzi do przypalenia kaktusów. Aby tego uniknąć, należy je przez kilka pierwszych dni ciemnić.Podlewanie zależy głównie od rodzaju podłoża, wielkości pojemnika i uprawianego gatunku. W okresie spoczynku zimowego nie podlewamy wcale lub jedynie nieznacznie zwilżamy podłoże. W okresie wegetacji większość gatunków dobrze się czuje, gdy ma przez cały czas lekko wilgotne podłoże. Jest jednak wiele takich, które naprawdę lepiej podlać 2-3 razy w roku: w maju, czerwcu i na początku września, niż o jeden raz za dużo. Większe rośliny także lepiej porządnie podlać trzy razy w sezonie niż wiele razy po trochu.Porada dla tych, którzy zamierzają hodować kaktusy: kupuj wyłącznie kaktusy z podaną nazwą gatunkową, a najlepiej także z numerem stanowiskowym, prowadź zapisy, nie kupuj ani nie twórz mieszańców. Gatunków zdatnych do uprawy w domu jest ponad 1000, a naturalnych form siedliskowych jeszcze więcej; jest więc z czego wybierać bez mieszania. Jeśli robisz wysiewy z nasion własnej produkcji, dbaj, aby owady nie krzyżowały roślin – nakładaj więc izolator na kwitnące rośliny, z których będziesz otrzymywał nasiona.

Komentarze

Dodaj komentarz