20043215
20043215


O tym, jak firma daje sobie radę z tyloma ważnymi sprawami naraz, rozmawiamy z jej prezesem Januszem Karwotem.– Proszę krótko opisać rolę przedsiębiorstwa w finansowaniu budowy kanalizacji.– Beneficjentem grantu z funduszu ISPA jest miasto Rybnik. PWiK zabezpieczyło wkład własny miasta, zaciągając w 2001 r. kredyt w wysokości 16,7 mln euro w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju. Z tych pieniędzy, konkretnie za 11,6 mln euro, jest finansowany pierwszy przetarg wygrany przez Hydrobudowę Śląsk na wykonanie kanalizacji w dzielnicach Golejów, Zamysłów i Kamień.– Jak przebiegają roboty?– Przedmiotem kontraktu jest 90 km sieci. Termin zakończenia to czerwiec przyszłego roku. Ogólnie rzecz biorąc, roboty przebiegają zgodnie z harmonogramem, przy czym na niektórych odcinkach nieco szybciej, gdzie indziej nieco wolniej. Oczywiście są problemy operacyjne, ale one zawsze się pojawiają przy tego typu robotach, jednak sądzę, że Hydrobudowa jest na tyle dobrą firmą z tradycjami, że zrealizuje kontrakt w terminie.– Czy zaciągnięty kredyt wpłynął na kondycję finansową przedsiębiorstwa, jego stabilność?– Umowa kredytowa zawiera warunki ekonomiczno-finansowe, które przedsiębiorstwo musi spełnić w całym okresie kredytowania, a jednocześnie stabilnie funkcjonować. Jednym z najważniejszych punktów jest minimalizowanie kosztów funkcjonowania PWiK. W 2001 r., kiedy zaciągaliśmy kredyt, został jednocześnie sporządzony model finansowy, w którym jest określony poziom opłat i taryf za wodę i ścieki do 2030 r. Dodam, że obecne ceny za wodę i ścieki są niższe od przewidzianych w modelu o około 20 proc. Jest to na pewno spowodowane wdrażanym przez firmę programem poprawy efektywności pracy. Uruchomiliśmy też dział budżetowania i kontrolingu, żeby mieć pełny przegląd kosztów generowanych przez firmę, ich optymalizację, tak aby te koszty nie były zbyt wysokie i żeby nie zachodziła konieczność podwyższania taryf o koszty nieuzasadnione bądź na wprowadzanie ograniczeń w samym przedsiębiorstwie. Te wszystkie ruchy uczyniliśmy po to, by w momencie spłacania kredytu, czyli od 2006 r., przedsiębiorstwo nie było nim zbytnio obciążone i mogło normalnie funkcjonować.– Czy minimalizowanie kosztów oznacza również zmniejszenie personelu?– Nie. Chcemy utrzymać załogę na obecnym poziomie, nawet w niektórych działach zwiększamy zatrudnienie, jeśli jest taka potrzeba. Chcemy natomiast zwiększyć efektywność i wydajność pracy na danym stanowisku. Na dziś nie ma już takich sytuacji, że pracownik robi tylko jedną rzecz. Jak jest dajmy na to kopaczem, to tylko kopie. To musi być multiuniwersalny pracownik, który potrafi być operatorem koparki, kierowcą, monterem urządzeń wodociągowych, kopaczem, po to, by efektywnie przez osiem godzin pracował. Zresztą zgodnie z art. 83 kodeksu pracy pracownik ma prawo domagać się od swojego pracodawcy normy i mieć porządnie zorganizowaną pracę.– Dlaczego pytam. Pod koniec czerwca odbyło się spotkanie związkowców z przedstawicielami pracodawców, w tym z szefostwem PWiK, a także władzami Rybnika. Padły wówczas słowa o wręcz dramatycznej sytuacji w przedsiębiorstwie. Związkowcom nie podobały się (tu powołam się na „Tygodnik Śląsko-Dąbrowski NSZZ Solidarność” z 6.07) zmiany stanowisk pracy i płacy odbywające się na zasadzie „albo opiszesz aneks, albo idziesz do działu kadr po inne dokumenty”, a także jednostronne wypowiedzenie układu zbiorowego i niewłaściwe odnoszenie się do pracowników.– Odnośnie wypowiedzenia układu zbiorowego: na mocy porozumienia stron pomiędzy PWiK a związkami zawodowymi, Solidarnością i branżowym, w grudniu 2002 zostało podpisane porozumienie o odstąpieniu od układu zbiorowego i wprowadzeniu w zamian regulaminów pracy i wynagradzania. Wszystkie rozwiązania przyjęte w tych dokumentach są rozwiązaniami kodeksowymi. Nikt nie stracił na przejściu z układu zbiorowego na regulamin wynagradzania. Średnia pensja w firmie na stanowiskach robotniczych wynosi 1900 zł, a na stanowiskach nierobotniczych około 2180 zł. Myślę, że na poziom miasta Rybnika są to przyzwoite pensje. Padło zastrzeżenie, że przesuwamy pracowników. Jeśli optymalizujemy koszty w jednym dziale, np. widzę, że tę samą pracę zamiast pięciu może wykonać czterech ludzi, to na pewno wolą zarządu nie jest zwolnienie tego piątego, tylko przesunięcie go do innego działu. Niedawno był nawet przypadek przesuniętego pracownika, który na nowym stanowisku w krótkim okresie czasu, tj. dwóch miesięcy, został doceniony i awansował na brygadzistę. Uprościliśmy pewne stanowiska pracy, aby spowodować, że pracownik stanie się multifunkcyjny. Firma w ciągu ostatnich trzech lat została dość mocno dosprzętowiona. Pieniądze na te inwestycje wygospodarowaliśmy dzięki wdrażaniu programu poprawy efektywności. A dosprzętowiliśmy po to, by pracownik pracował efektywniej i miał lepiej zorganizowany czas pracy. Myślę też, że w firmie nie może być faworyzowania niektórych działów. Wszyscy powinni być traktowani jednakowo. Po tamtym spotkaniu poprosiłem związkowców z obydwu związków o przedstawienie problemów nurtujących załogę, równocześnie zorganizowaliśmy w lipcu spotkania z przedstawicielami pracowników wszystkich działów, na których omówiłem stronę prawną funkcjonowania firmy, przypomniałem, że jest to spółka prawa handlowego, a nie przedsiębiorstwo państwowe. Jeszcze raz przekazałem informacje, jakie umowy zawarliśmy z EBOR-em. Oczywiście omówiliśmy wszystkie problemy i od razu je rozwiązaliśmy, bo były to normalne sprawy, które pojawiają się w firmie. Jednym z takich problemów były podwyżki płac. Ten temat pojawia się zawsze. Stąd ze strony zarządu padła propozycja podwyżek średnio o 3 proc. na stanowiskach robotniczych. Przeliczyliśmy to i doszliśmy do wniosku, że taka podwyżka nie zachwieje stabilnością firmy. Po tych wszystkich rozmowach doszło do kolejnego spotkania 15 lipca, w którym oprócz przedstawicieli załogi i związków zawodowych uczestniczył też zastępca prezydenta Rybnika Józef Cyran i członkowie rady nadzorczej. Spotkanie zakończyło się definitywnym wnioskiem, że wszystkie problemy zostały rozwiązane.– Zatem czy opinie o katastrofalnej sytuacji przedsiębiorstwa były mylne, a zarzuty związkowców nieuzasadnione?– Z mojego punktu widzenia były nieuzasadnione. W każdej firmie są problemy, a myślę, że od tego jest kadra zarządzająca, by je rozwiązywać.– A jak Pan zareagował na notkę w „Polityce” z 10.07 „Przedsiębiorstwo wódociągów”? Jest w niej mowa o tokarzu, który został zwolniony, bo wykryto u niego 0,07 promila alkoholu.– Zawsze czytając artykuły w czasopismach ogólnopolskich, a zwłaszcza w „Polityce”, zastanawiam się, co się takiego stało, że trzeba o tym pisać. Mówi się tu o zwolnieniu pracownika, który był pod wpływem alkoholu, ale nie mówi się, że nie było to po raz pierwszy. Ten pracownik już wcześniej otrzymał szansę poprawy. Chcę powiedzieć, że co pewien czas prowadzimy kontrole trzeźwości pracowników. Mamy w regulaminie pracy zapis, że pracownik musi być bezwzględnie trzeźwy. Zdarzały się sytuacje, tak jak w tym przypadku, że pracownik musiał odejść z firmy, ale odchodził zawsze za porozumieniem stron i otrzymywał pozytywne referencje. W notatce porównuje się go do drugiego pracownika, którego zatrudniliśmy. Firma miała taką potrzebę, ponieważ szukała specjalisty zajmującego się legalnością podłączeń kanalizacyjnych. Jest to osoba z wyższym wykształceniem, mająca kwalifikacje w zakresie ochrony środowiska.– Tylko że „Polityka” nie bez powodu o nim wspomina. Chodzi o byłego wiceprezydenta Rybnika, który wracając z pracy, spowodował wypadek samochodowy. Miał 3,14 promila alkoholu we krwi. Faktycznie doszło do takiej sytuacji?– Taki fakt rzeczywiście miał miejsce, natomiast ja, zatrudniając jakiegokolwiek pracownika, patrzę na to, gdzie pracował, a jego życie po godzinach pracy mnie nie interesuje. Myślę, że podobnych pracowników może być w firmie więcej. Ważne, że pracuje rzetelnie, jego życie prywatne mnie nie interesuje.– Czy mimo problemów, ataków ze strony związków przedsiębiorstwo będzie nadal bez zakłóceń prowadzić tak gigantyczne zadanie jak budowa kanalizacji, a przy tym normalnie funkcjonować?– Spotkania z pracownikami się odbyły, ale nie dlatego, że coś złego działo się w firmie. Inwestycja była prowadzona na bieżąco, wodę dostarczaliśmy na bieżąco, podobnie bez zakłóceń odbieraliśmy ścieki. Problemy są codziennie, ale po to jesteśmy, by je rozwiązywać.– Dziękuję za rozmowę

Komentarze

Dodaj komentarz