20043210
20043210


Gol zdobyty przez Pawła Kryszałowicza zaskoczył gospodarzy i ich kibiców. Kapitan gości otrzymał prostopadłe podanie od Mateusza Bartczaka, odwrócił się w kierunku bramki Odry i strzelił jakby od niechcenia z 16 metrów. Niesygnalizowany strzał zupełnie zaskoczył Marcina Bębna, który nie zareagował na piłkę zmierzającą obok niego do siatki. Był to pierwszy strzał na bramkę oddany przez piłkarzy z Wronek.Podopieczni trenera Wieczorka dość szybko otrząsnęli się po stracie bramki, w 13. min Tomasz Szewczuk oddał bardzo mocy strzał sprzed szesnastki, ale dobrze ustawiony Maciej Mielcarz odbił piłkę przed siebie. Niespełna minutę później wykorzystując dośrodkowanie Jana Wosia, Szewczuk ponownie trafił w bramkarza Amiki, a obrońcy jak w poprzedniej akcji ratowali się rozpaczliwym wybiciem odbitej piłki.W 26. min Paweł Skrzypek posłał bardzo ładną prostopadłą piłkę do wchodzącego w pełnym biegu w pole karne Bartczaka. Piłkę po uderzeniu głową przez wroneckiego pomocnika Bęben z największym trudem skierował na róg.Piotr Rocki przeprowadził szybki rajd prawą stroną boiska, wjeżdżając w pole bramkowe rywali. Jednak po raz kolejny udaną interwencją popisał się Mielcarz, a odbitą od niego piłkę przejął Szewczuk, który i tym razem nie dał rady skierować jej do siatki, trafiając w nogi obrońcy. W 34. min Szewczuk wychodząc na sam na sam, nie zdołał przeskoczyć ubiegającego go bramkarza i uderzył go w głowę.Gdy zaznaczała się coraz wyraźniejsza przewaga Odry usiłującej zdobyć przed przerwą wyrównującego gola, w 35. min Filip Burkhardt dośrodkował z rzutu rożnego na głowę Jacka Dembińskiego, który z odległości trzech metrów przed linią bramkową głową skierował piłkę pod poprzeczkę. Podobnie jak przy stracie pierwszego gola wodzisławscy obrońcy i bramkarz wydawali się zdziwieni sytuacją.Na trzy minuty przed zakończeniem pierwszej połowy Mielcarz wybiegł przed pole karne i wybił piłkę przed siebie, trafiając w Szewczuka, który natychmiast zdecydował się na strzał z ok. 35 metrów. Bramkarz gości był przekonany, że sędzia odgwiżdże zagranie ręką wodziławskiego napastnika i nawet niespecjalnie śledził lot piłki, która tuż przy słupku zatrzepotała w siatce. Odra zdobyła kontaktową bramkę i po zmianie stron przystąpiła do prawdziwego szturmu na bramkę rywali. Posiadała znaczną przewagę, oddając w tej części gry aż dziesięć strzałów.Trzecia drużyna poprzedniego sezonu dobrze się broniła, wychodząc z groźnymi kontrami. W 52. min Grzybowski nie trafił do bramki z 5 m po idealnym wyłożeniu mu piłki przez Marcina Kikuta; 11 minut później Wojtkowiak znalazł się sam na sam z Bębnem, jednak bramkarz Odry obronił mocny strzał nogami. W 76. min Kryszałowicz z łatwością minął trzech wodzisławskich piłkarzy z prawej strony boiska i z narożnika pola karnego strzelił nad poprzeczką.W tym czasie gospodarze stale naciskali. Szewczuk dwukrotnie trafił w poprzeczkę; w 47. min głową po dośrodkowaniu Wosia z rogu, a w 69. z narożnika boiska, posyłając bardzo trudną do wyłapania piłkę. Minimalnie niecelny strzał z rzutu wolnego oddał w 72. min Mariusz Muszalik.– Co do chęci nie można mieć większych zastrzeżeń. Mam żal za początek meczu. Zabrakło złości, determinacji; oddaliśmy pole. Nie wiem, skąd to się wzięło. Może się przestraszyliśmy? Prezent na 1:2 dał nam szansę, żeby nie przegrać, ale nie wykorzystaliśmy jej – mówił na pomeczowej konferencji Ryszard Wieczorek.Porażka była efektem dwóch błędów w defensywie, z dobrej strony pokazał się Woś, który wyprzedzał rywali z prawej strony i często groźnie dośrodkowywał; Rocki nie miał specjalnie okazji do oddania strzału, ale potrafił zaabsorbować uwagę kilku przeciwników; Szewczuk pokazał, że potrafi się znaleźć na zajmowanej pozycji i gdyby dopisało mu szczęcie, miał szansę zostać bohaterem spotkania.

Komentarze

Dodaj komentarz