20043502
20043502


Jeden z takich przypadków miał miejsce niedawno, bo 11.08, w Raciborzu. Po południu do komendy straży granicznej dotarła wiadomość, że na rynku żebrze kobieta z dzieckiem na wózku inwalidzkim, prawdopodobnie cudzoziemka. Rzeczywiście była to obywatelka Mołdawii. Obok niej na wózku inwalidzkim siedział czteroletni chłopiec. Kobieta trzymała w ręce kartkę z prośbą o pieniądze na leczenie chłopca. Z treści wynikało, że dziecko ma raka mózgu. Kobieta nie miała paszportu i nie potrafiła powiedzieć, od kiedy jest w Polsce. Razem z dzieckiem została przewieziona na posterunek straży granicznej.– Chłopczyk, siedząc na wózku, sprawiał wrażenie bardzo smutnego. Kiedy trafił do komendy oddziału, gdzie dostał jeść, stał się bardzo radosnym dzieckiem – mówi kpt. Grzegorz Klejnowski, rzecznik prasowy śląskiej straży granicznej w Raciborzu.Po badaniach przeprowadzonych przez lekarza okazało się, że dziecko jest zdrowe, a kobieta nie jest jego matką. Zdaniem Mołdawianki był to syn jej ukraińskiej kuzynki. Potwierdziła, że dziecko jest zdrowe, a posadzone na wózku inwalidzkim było jej potrzebne jedynie do wzbudzania litości przechodniów. Metoda musiała być skuteczna, skoro kobieta uzbierała blisko 400 zł. Kobieta oświadczyła, że matka dziecka przebywa w Katowicach. Nie potrafiła jednak podać adresu, pod którym można ją zastać. Stąd komendant śląskich pograniczników zwrócił się do sądu o umieszczenie chłopca w pogotowiu opiekuńczym. Sąd zgodził się i dziecko przewieziono do Katowic. Straż graniczna wszczęła też poszukiwania matki. Te okazały się skuteczne, bo kobieta sama zgłosiła się już następnego dnia. Przybyła do Raciborza ze swoim drugim dzieckiem. Przyznała się, że również para się żebractwem, a to drugie dziecko też wypożyczała innym matkom. Ukrainka nie wypowiadała się zbyt pochlebnie o swoich „pracodawcach”. Musiała im oddawać wszystkie wyżebrane pieniądze, średnio 400 zł dziennie! Dostawała jedynie parę groszy na jedzenie i spanie. Jak twierdziła, nie mogła wyjechać z kraju, bo jej paszport przetrzymywał organizator żebraczego procederu.Zatrzymana Mołdawianka już przynajmniej dwukrotnie była wydalana z naszego kraju. Najpierw mieszkała nad morzem, skąd w 2000 roku została wydalona za nielegalny pobyt w Polsce. Po trzech latach wróciła, tym razem do Warszawy. Potem przeniosła się do Katowic. Ostatni raz była zatrzymana w maju tego roku w Rybniku. Policja zobowiązała ją do opuszczenia Polski. Kobieta jednak została, zmieniła tylko adres. Wobec Mołdawianki i Ukrainki straż graniczna wszczęła procedurę wydalenia. Razem z dziećmi odwieziono je w konwoju do granicy wschodniej. Obie kobiety i dzieci są na Ukrainie.Mołdawianie i Ukraińcy (obywatele tych państw są najczęściej wydalani za nielegalny pobyt w Polsce) uczynili z żebrania biznes. Przedostają się do Polski, przy czym kobiety zwykle nie zdają sobie sprawy, co tak naprawdę będą tu robić. Organizatorzy wmawiają im, że będą tu normalnie pracować i żyć. Na miejscu kobiety przekonują się, że jest inaczej. Niewiele mogą zrobić, bo „pracodawcy” trzymają ich paszporty. Jeden mężczyzna zwykle ma pod sobą cztery, pięć żebraczek. Najlepiej, gdy są to samotne, wielodzietne matki. Więcej dzieci do wykorzystania – większy zysk. Cudzoziemki oddają dozorcy praktycznie wszystkie wyżebrane pieniądze. Organizator żyje jak pączek w maśle. Od pięciu podwładnych ma średnio tysiąc zł dziennie. Miesięcznie zarabia około 20-30 tys. zł! Kobietom wydziela grosze na jedzenie. Z tych pieniędzy muszą też wyżywić dzieci. Ich los jest najgorszy. Są zdrowe, a muszą godzinami nieruchomo przesiadywać w wózkach inwalidzkich i udawać chore. Przy wrodzonej ruchliwości, ciekawości i wszędobylstwu dzieci trudno uwierzyć, aby tak się zachowywały, stąd podejrzenia o faszerowanie ich środkami otępiającymi. Nie można również wykluczyć trenowania dzieci do tego typu zachowań. Bywa jednak, że się buntują, jak mała Mołdawianka, znaleziona w sierpniu w Katowicach. Dziewczynka zwyczajnie uciekła od żebrzącej kobiety i tułała się bez opieki.Jedno nie ulega wątpliwości – na pewno zachowanie wykorzystywanych dzieci jest nienaturalne. Pogranicznicy wiele razy przekonywali się, że chłopczyk czy dziewczynka po zabraniu w bezpieczne miejsce odzyskuje wigor, humor, śmieje się i bawi. Niedawno pogranicznicy w jednym ze śląskich hoteli ujawnili około 20 nielegalnych cudzoziemców żebrzących z dziećmi i tyle samo wózków inwalidzkich. Wszyscy zostali wydaleni z kraju. Po pewnym czasie dwóch wróciło.

Komentarze

Dodaj komentarz