20043603
20043603


Domaga się zwrotu nieruchomości niezabudowanej o powierzchni około 0,8 ha podzielonej na cztery działki w dzielnicach Stara Wieś i Miedonia. W starostwie w Raciborzu (reprezentancie skarbu państwa) złożył stosowny wniosek i czeka na rozpatrzenie.Z księgi wieczystej wynika, że jest właścicielem tej nieruchomości. Sprawa wydawałaby się więc klarowna, ale taką nie jest. Józef K. utracił obywatelstwo polskie pod koniec lat 70., kiedy wyjechał z kraju. Chcąc dostać zgodę na wyjazd, musiał zdać majątek. Nakazywała to ustawa z 1961 r. o gospodarce terenami w miastach i osiedlach. Administrowanie nad jego ziemią przejął skarb państwa, m.in. wydzierżawiając ją osobom trzecim. Tyle że nie ma dokumentów potwierdzających przejęcie tej nieruchomości przez skarb państwa. Postępowanie wyjaśniające toczy się i ma na celu udowodnienie nieposiadania przez Niemca prawa do działki.W przypadku Raciborza podobne wątpliwości dotyczą 32 nieruchomości przejmowanych po 1948 r. na podstawie dekretu o majątkach opuszczonych poniemieckich i wspomnianej ustawy z 1961 r. Są to budynki wielorodzinne zamieszkane przez raciborzan, których właścicielami, jak wynika z ksiąg wieczystych, są cudzoziemcy, głównie Niemcy.Zdaniem Elżbiety Sokołowskiej, naczelniczki wydziału gospodarki nieruchomościami UM Racibórz, sytuacja lokatorów nie zmieniłaby się znacząco po przejęciu budynków przez właścicieli spoza Polski:– Obowiązuje wszak ustawa o ochronie praw lokatorów. Gdyby właściciel przejął od gminy budynek, to wraz z wszystkimi prawami i obowiązkami. Tym samym umowy najmu dalej obowiązywałyby, tyle że z innym właścicielem, który mógłby jedynie zmienić warunki umowy. Ponadto tam, gdzie to możliwe, gmina prowadzi postępowania zasiedzeniowe tych budynków. Zgodnie z kodeksem cywilnym można ubiegać się o zasiedzenie w przypadku użytkowania nieruchomości w dobrej wierze przez 20 lat i w złej wierze przez 30 lat. Wreszcie wraz z nowelizacją tego kodeksu z września ub.r. gminy mogą ubiegać się o dziedziczenie nieruchomości pozbawionych spadkobierców.Dlaczego należy spodziewać się pozwów dotyczących zwrotów nieruchomości nie tylko w Raciborzu, ale na całym terenie należącym przed wojną do Niemiec?Trzeba wrócić do powojennej historii dawnej Niemieckiej Republiki Federalnej. Krótko po II wojnie światowej zaczęła obowiązywać ustawa dająca wszystkim Niemcom wysiedlonym z Polski prawo do ekwiwalentu za mienie utracone. Ale w 1994 r. państwo niemieckie uchwaliło przepisy umożliwiające odebranie tych ekwiwalentów. Z przepisów wynika, że państwo może wręcz zażądać oddania świadczeń. Termin zwrotu ekwiwalentów wynosi 10 lat i mija w grudniu br. Należy więc założyć, że repatrianci, którzy do końca wyczekali z oddaniem pieniędzy, teraz zwrócą się do polskich sądów o przyznanie odebranych im po wojnie majątków. Niemieckim repatriantom swoją pomoc zaoferowało Pruskie Powiernictwo. Jest to spółka, która od dłuższego czasu zbiera informacje o majątkach niemieckich utraconych po wojnie w Polsce i Czechach. Powiernictwo zamierza również kierować sprawy do sądów, a także międzynarodowych trybunałów. Prawnicy spółki spodziewają się bowiem oddalania roszczeń przez polskie sądy. Pierwsze pozwy mają trafić do sądów jeszcze w tym roku. Żądania zwrotów należy się spodziewać w przypadku wszystkich tych nieruchomości w Polsce, które w księgach wieczystych nie mają wpisu, że przeszły na rzecz skarbu państwa. Tym samym dalej ich właścicielami są cudzoziemcy lub ich spadkobiercy. W tym kontekście bez znaczenia są słowa kanclerza Niemiec Gerharda Schroedera wypowiedziane w Warszawie podczas obchodów 60. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego: – Kwestie majątkowe związane z II wojną światową dla obu rządów nie są tematem w stosunkach dwustronnych.Zaznaczył, że rząd federalny nie popiera indywidualnych roszczeń i takie stanowisko zajmie wobec zagranicznych trybunałów. Tylko co ma państwo do roszczeń prywatnych osób? Państwo nie może decydować za obywateli o ich prywatnej własności. Poza tym jak się mają słowa kanclerza do wezwań rządu do zwrotu ekwiwalentu?Spodziewanych niemieckich pozwów nie należy lekceważyć jeszcze z jednego powodu. Otóż Sąd Najwyższy w Polsce orzeka za niezgodne z prawem utracenie obywatelstwa na podstawie wspominanej ustawy o gospodarce terenami w miastach i osiedlach. Zdaniem SN orzekanie o utracie obywatelstwa powinno się odbywać w oparciu o odrębne przepisy, a każdy przypadek musi być rozstrzygany indywidualnie. Tymczasem owa ustawa wszystkich traktowała identycznie. Utrata obywatelstwa przekreśla prawa danej osoby do decydowania o nieruchomości. Skoro jednak Sąd Najwyższy orzekł, że tryb utraty obywatelstwa był nieprawidłowy, to w razie spraw roszczeniowych sądy chyba będą rozstrzygać na korzyść cudzoziemców. W tym kontekście również wspominany na wstępie Józef K. powinien dostać swoją działkę.(Raster):Mówiąc o roszczeniach, nie wolno zapominać o jednej sprawie: wojnę wywołały Niemcy. Polska nie chciała tej wojny, a podniosła w niej kolosalne straty. Dlaczego więc tylko Niemcy mają mieć prawo do odszkodowań? Polacy mają nie mniejsze powody i nie słabsze argumenty do ubiegania się o rekompensaty. Nie możemy jednak tej sprawy przespać i musimy umiejętnie przygotować się do batalii, choćby przed sędziami w Brukseli i Strasburgu. I nie chodzi tu bynajmniej o antagonizowanie Polaków i Niemców, których wzajemne kontakty od wielu lat są więcej niż dobre. Nie wolno jednak dopuścić do tego, aby Polacy dali się w świetle prawa wystrychnąć na dudka i to na oczach całej Europy, ponoć zjednoczonej.

Komentarze

Dodaj komentarz