Ślimacza autostrada


O problemach z budową autostrady w regionie opowiadał prof. Antoni Motyczka, przewodniczący Zespołu Sterującego ds. Budowy A1, podczas sesji powiatowej 19 sierpnia.Jednym z najbardziej zagorzałych przeciwników A1 są mieszkańcy żorskiej dzielnicy Rowień. Po tym, jak ich protest został odrzucony przez wojewodę śląskiego, postanowili szukać sprawiedliwości przed Trybunałem w Strasburgu. – Protestujący chcieliby, by autostrada ominęła ich posiadłości i przebiegała przez tereny zielone. Na odcinku śląskim nie są potrzebne nam autostrady na polach czy lasach, ale blisko aglomeracji miejskich, gdzie można wybudować zjazdy, by odciążyć miasta – mówił prof. Antoni Motyczka. – Opóźnienia już są spore, a nas gonią terminy. Prace miałyby się zakończyć w 2010 r. Niewykluczone, ze data oddania do użytku autostrady przesunie się.Zgodnie z pierwotnymi założeniami do 15 września br. na odcinkach Sośnica – Czerwionka-Leszczyny – Świerklany aż do granicy czeskiej (ok. 57,6 km) mają być rozstrzygnięte przetargi. Już ustalono, że graniczną część autostrady wybudują Czesi.W grudniu przyszłego roku powinny zakończyć się prace geodezyjne. Jak wynika z rozstrzygnięć przetargu, ma je wykonać firma z Żor. Niestety z takim obrotem sprawy nie zgadza się łódzkie przedsiębiorstwo, które również brało udział w przetargu i przegrało go. Trwa rozpatrywanie sporów, ale zamieszanie z tego wynikłe spowodowało już dziewięciomiesięczne opóźnienie robót.– To nie wszystkie trudności, na jakie napotykamy. Nadal mamy problemy z wykupieniem gruntów – narzekał profesor.O równie poważnych problemach wiele mogliby powiedzieć mieszkańcy Mszany, w imieniu których na sesji głos zabrał radny Mirosław Szymanek: – Przez prawie 40 lat mieszkańcy, przez których działki miała przechodzić autostrada, nie mogli się budować ani przeprowadzać poważnych remontów, bo i tak mieli zostać przesiedleni. Ich domy uległy poważnym zniszczeniom.– Kiedy kilka lat temu okazało się, że trasa autostrady przesunie się o około 600 m, położenie mieszkańców stało się dramatyczne. Ludzie zostali sami ze swoimi zniszczonymi budynkami, a co gorsza żaden urzędnik w dalszym ciągu nie chce wydać im zezwolenia na budowę. To chora sytuacja. Nie dziwię się rozgoryczeniu tych ludzi. Urzędnicy decydujący o autostradzie często traktują mieszkańców jak rzeczy. Zrobię wszystko, by to się zmieniło – zapewnił A. Motyczka.

Komentarze

Dodaj komentarz