Odrzucili w całości


Restrukturyzacja miała polegać na wydzieleniu z MZB prywatnej spółki pracowniczej zajmującej się zarządzaniem wspólnotami mieszkaniowymi. Miejski Zarząd Budynków zająłby się jedynie zarządzaniem budynkami gminnymi. Miałoby to zakończyć sprzeczny z prawem konflikt interesów we wspólnotach mieszkaniowych. Polega on na tym, że gmina jest jednym z udziałowców we wspólnotach, a MZB jako jej przedstawiciel zarządza całą wspólnotą. Nietrudno się domyślić, że skoro gmina jest udziałowcem, często większościowym, i w dodatku zarządza, to łatwo jej zarzucić działanie przede wszystkim we własnym interesie. Tymczasem prywatna spółka traktowałaby wszystkich udziałowców równo.– Jeśli teraz MZB spotyka się z zarzutami, że zarządza za drogo, to spółka będzie mogła świadczyć tę samą usługę taniej. Zawsze może przecież zająć się dodatkową działalnością. Ponieważ jej koszty stałe nie wzrosną, to dzięki większym zyskom będzie mogła obniżyć ceny. Ponadto spółka handlowa ma możliwość ubiegania się o środki pomocowe z Unii Europejskiej przeznaczone dla małych i średnich przedsiębiorstw, niedostępne dla zakładów budżetowych, jakim jest MZB – zachwalał zalety utworzenia spółki Aleksander Rycek z gdyńskiej firmy konsultingowej, która opracowała na zlecenie Urzędu Miasta Raciborza koncepcję restrukturyzacji MZB.Jego zdaniem nowa firma na rynku zarządzania mieszkaniami wymusiłaby konkurencję, na której skorzystają mieszkańcy. Gdyby się np. okazało, że spółka oferuje usługi po niższej cenie, lepsze jakościowo, to nic nie stanie na przeszkodzie, aby jako zarządcę wybrali ją lokatorzy lokali administrowanych przez MZB. Poza tym konkurencja powinna wymusić na samym MZB lepsze podejście do klientów. Teraz jest postrzegany jako instytucja nieprzyjazna, a wręcz wroga lokatorom.Według projektu wspólnikami staliby się pracownicy Miejskiego Zarządu Budynków, którzy zadeklarowali chęć utworzenia spółki. Radnym koncepcja nie podobała się praktycznie od początku do końca. Byli przeciwni dzieleniu zakładu. Jeżeli prywatyzować, to całość, a nie tylko część. Zdaniem Mirosława Lenka utworzenie spółki podzieli pracowników na dwie kategorie. W gorszej znajdą się pracownicy w spółce, bo będą zarządzać gorszym zasobem mieszkaniowym:– To głównie zasób socjalny, powiedzmy jasno – biedota. Z czego zatem spółka będzie miała się wyżywić? Poza tym przykład innych raciborskich firm pokazuje, że spółki pracownicze nie mają racji bytu. Prędzej czy później silny wspólnik wykupi udziały pracownicze, a los samych pracowników staje się niepewny.Franciszek Fleger wytknął zaś urzędnikom, że nie przedstawili żadnej innej koncepcji, np. przekształcenia MZB w spółkę ze stuprocentowym udziałem gminy albo powierzenia zarządzania już istniejącej firmie znającej się na temacie, np. raciborskiemu Towarzystwu Budownictwa Społecznego.Radnym nie podobały się też niejasne zasady typowania pracowników do zwolnienia z MZB i przenosin do spółki. Owszem, część personelu sama chce przejść, ale pewną grupę trzeba dokooptować. Za jakie pieniądze by tam pracowali i jak długo? Radnych niepokoiła też tajemniczość prezydenta co do obsady stanowisk kierowniczych w spółce. Na dobrą sprawę nie wiedzieli, kto będzie kierował firmą, a miała ona zarządzać co najmniej setką wspólnot.– Panowie to chcieliby od razu wiedzieć, kto będzie prezesem, wiceprezesem. Są pewne kandydatury, to dobrzy fachowcy. My ich znamy. Oni musieli się wstępnie zdeklarować, a także przedstawić zabezpieczenie finansowe swoich wkładów. Nazwisk nie podamy, bo to jest bezcelowe w sytuacji, kiedy nie wiemy, czy w ogóle MZB będzie restrukturyzowane. Przedstawiliśmy bardzo dobry projekt. Państwo ubiegaliście się o niego od początku kadencji. Pełna prywatyzacja owszem, byłaby zasadna, ale byłby to szok dla MZB i mieszkańców, którzy się do niego przyzwyczaili. Musimy wiedzieć, czego chcemy, restrukturyzować czy nie. Powinniśmy się raczej wspierać, a nie podkładać sobie nogę – odpowiadał wzburzony Mirosław Szypowski, zastępca prezydenta Raciborza.Dodał, że odchudzone MZB na pewno miałoby co robić, chociażby zaległe remonty. Teraz pojawiają się skargi na dyrektora MZB za brak działań, tymczasem winny jest nie on, tylko całe 40 lat zaniechań.Przewodniczący sesji 25.08 Tadeusz Wojnar mimo nalegań Szypowskiego niespecjalnie chciał dopuścić dyrektora MZB Mariusza Mroza do głosu. Tak jakby decyzja o odrzuceniu projektu dawno już zapadła. Rzeczywiście, radni zagłosowali przeciwko projektowi. Właściwie to trudno się dziwić. Dyrektor Mróz jest solą w oku niektórych radnych, chociażby cytowanego wyżej Franciszka Flegera. Jego firma Energosystem rozliczała centralne ogrzewanie w zasobach MZB i dostarczała podzielniki. Umowy zawarła jeszcze za poprzedniego dyrektora. Mariusz Mróz podziękował jednak firmie Flegera za współpracę i sprawa znalazła się w sądzie. Energosystem przegrał proces z kretesem.

Komentarze

Dodaj komentarz