Został oczyszczony


– Sprawę umorzono, ponieważ dowody wykazały, że zrobiłem to, co należało do moich obowiązków – tłumaczy dyrektor.Na początku tego roku prokurator oskarżył Agatę B. o podżeganie do przestępstwa i niedopełnienie obowiązków służbowych. Na prowadzoną przez nauczycielkę lekcję wychowawczą uczniowie przynieśli jako pomoc dydaktyczną wartą 30 zł porcję marihuany. Zdarzenie miało miejsce w październiku 2002 r. Sprawa ujrzała światło dzienne w styczniu 2003 r., kiedy uczniowie stanęli przed sądem rodzinnym.Prokuratura wszczęła śledztwo, w czasie którego dopatrzyła się wielu niejasności w zeznaniach Agaty B. i W. Janiszewskiego. Oskarżona nauczycielka zeznała, że bezpośrednio po lekcji zawiadomiła dyrektora szkoły o narkotykach, a ten zadzwonił na komisariat. Sprawa utknęła jednak w miejscu, gdyż policja nie potwierdziła tego zgłoszenia, nie było również śladu w billingach telefonicznych.– Drugi billing potwierdził jednak, że zawiadomiłem policję. Sprawę skomplikowało to, iż telefon w moim gabinecie jest łączony przez centralkę i w sytuacji, gdy jedna linia jest zajęta, automatycznie przełącza się na drugą. Stąd też nie było tego numeru w pierwszym billingu. Nauczycielka powiadomiła dyrektora dopiero o godz. 16 i wówczas był telefon na posterunek.– Nie jesteśmy w stanie odtworzyć treści rozmowy, w jakim kontekście była ona prowadzona, tym bardziej że pan Janiszewski nie pamiętał, z kim rozmawiał – mówi komisarz Roman Chlubek. Wewnętrzne śledztwo na komisariacie wykazało, iż takie zgłoszenie faktycznie miało miejsce. Żaden z policjantów nie udał się jednak do Zespołu Szkół, gdyż uczniowie skończyli lekcje o godzinie 15.15 i nie było ich już na terenie liceum. W taki sposób prokuratura uzasadniła umorzenie sprawy przeciwko dyrektorowi.4 listopada odbędzie się rozprawa sądowa przeciwko Agacie B., w której jej przełożony będzie świadkiem. Nauczycielka wciąż pracuje w zespole szkół.– Nie chcę podejmować decyzji przed zakończeniem postępowania. Samo wydarzenie traktuję w kategoriach lekkomyślności, gdyż nauczycielka powinna od razu interweniować – wyjaśnia Janiszewski.

Komentarze

Dodaj komentarz