20043606
20043606


Lindback jest pierwszym czarnoskórym żużlowcem, który odnosi sukcesy na arenie międzynarodowej. To najcenniejszy indywidualny tytuł, jaki do tej pory udało się zdobyć 19-letniemu Szwedowi, ale nie największy jego sukces. Za taki uważa swój awans do przyszłorocznego cyklu Grand Prix. Kilkanaście dni wcześniej w duńskim Vojens Lindback wygrał tegoroczne eliminacje do GP, pokonując kilku bardzo doświadczonych seniorów, m.in. reprezentanta RKM-u Romana Poważnego. W sobotę na rybnickim torze Szwed nie miał sobie równych i choć nie wygrał ani jednego startu, pierwszy kończył wszystkie swoje wyścigi, wręcz deklasując rówieśników. Nic dziwnego, że widowiskowa jazda walecznego Szweda podoba się sympatykom żużla, a wielu z nich upatruje już w nim przyszłego mistrza świata.Najciekawszy pojedynek Lindback stoczył chyba w biegu szóstym, gdy przyszło mu się zmierzyć z dwójką Polaków – Ząbikiem z Apatora i Pawłem Hlibem ze Stali Gorzów. Na pierwszym wirażu Lindback był jeszcze trzeci przed Francuzem Tresarrieu, ale już na wyjściu z łuku wyprzedził Ząbika, by dobrać się do skóry Hlibowi. Ten, czując oddech szeroko atakującego rywala, zmienił tor jazdy i dwukrotnie wywiózł go daleko pod bandę. Ale Szwed jeździ już jak stary wyjadacz, atakuje z żelazną konsekwencją i nie znosi ujmować gazu. Decydujący atak przypuścił na ostatnim wirażu trzeciego okrążenia, wypuszczając się szerokim łukiem. Na wyjściu, gdy rywal nabierał coraz większej prędkości, Hlib bez pardonu próbował przycisnąć go do bandy, ale Szwed zacisnął zęby i przedarł się do przodu, obejmując prowadzenie.W finale mistrzostw Europy, w których mogą startować zawodnicy, którzy nie ukończyli 19. roku życia, wystąpiło aż pięciu Polaków trenujących na rybnickim torze już od środy. Najwięcej szans na końcowy sukces dawano Adrianowi Miedzińskiemu, który wygrał tu czerwcowy finał krajowych eliminacji. Po dwóch seriach startów Miedziński był rzeczywiście najlepszym z Polaków i miał na swoim koncie 5 pkt. Kolejne dwa wyścigi skończyły się jednak dla niego bardzo pechowo. W biegu 12., w którym prowadził z Ząbikiem i zdobywcą brązowego medalu Duńczykiem Risagerem, zdefektował mu motocykl. W biegu 14. torunianin miał się zmierzyć z prowadzącym Lindbackiem, ale wyścig skończył się dla niego już na pierwszym łuku. Wypchnięty przez rywali pod bandę nie opanował motocykla i upadł na tor. Choć Miedziński długo spoglądał na sędziego, brytyjski arbiter Michael Posselwhite nie zdecydował się na przerwanie wyścigu, uznając, że to Miedziński popełnił błąd, który kosztował go upadek. W ostatnim starcie zastąpił go już rezerwowy i z dorobkiem 5 pkt podstawowy junior Apatora został sklasyfikowany na 12. miejscu.To, co dla jednych jest nieszczęściem, innym przynosi dodatkowe punkty. Tym razem defekt Miedzińskiego powiększył dorobek punktowy jego klubowego kolegi Karola Ząbika i pozwolił na udział w biegu dodatkowym, którego stawką był srebrny medal. Po całkiem interesującym wyścigu Ząbik zdołał pokonać niespełna 17-letniego Mortena Risagera z Danii i po chwili, stojąc na podium, odbierał już srebrny medal. Z życiowego sukcesu syna cieszył się trener Apatora Jan Ząbik, a także były mechanik RKM-u Ryszard Małecki, który przygotował dla Karola znakomity silnik i pomagał mu w czasie finału. – To był silnik, który przeleżał u pana Małeckiego całą zimę, ale powiedział, że wymieni kilka części i że postara się go dobrze przygotować. Silnik rzeczywiście spisywał się znakomicie i wkład pana Rysia w mój sukces trudno przecenić. Pomógł mi również oczywiście ojciec, mój klub i sponsorzy. Do tej pory ten rok nie był dla mnie szczególnie udany, w trakcie sezonu nabawiłem się kontuzji, ale teraz osiągnąłem swój największy sukces – mówił zadowolony Karol Ząbik.Dobre wrażenie pozostawili też po sobie brązowy medalista, 16-letni Duńczyk Morten Risager, który karierę rozpoczynał na minitorach, oraz waleczny Łotysz Kasts Puodżuks (5. miejsce).Turniej na stadionie miejskim znakomicie zorganizował Młodzieżowy Klub Miniżużlowy Rybki Rybnik ze swym niezastąpionym prezesem Andrzejem Skulskim, który w czasie prezentacji został wyróżniony Złotą Odznaką Polskiego Związku Motorowego. 21-biegowe zawody przeprowadzono w tempie godnym Grand Prix, bo choć dekorację zaplanowano na 22, zwycięzcy stanęli na podium prawie godzinę wcześniej. Do pełni szczęścia zabrakło tłumów na trybunach i atmosfery sportowego święta. Stadion świecił niestety pustkami; bardzo interesujący w opinii obserwatorów turniej obejrzało tylko 2,5 tys. widzów. Frekwencja kibiców na takich imprezach jest zawsze pochodną pozycji miejscowej drużyny w lidze. Żużlowcy RKM-u spadli już praktycznie z ekstraligi, czym „przysłużyli się” organizatorom finału. Drugi ważny powód to brak w obsadzie finału zawodnika RKM-u, bez którego miejscowi kibice nie mogli przeżyć prawdziwych emocji. W 2001 roku tytuł mistrza Europy juniorów zdobył w Pardubicach rybniczanin Łukasz Romanek, który właśnie wyrasta z wieku juniora. Jego następcy prezentują na razie dość mizerny poziom i o takich laurach mogą na razie jedynie pomarzyć.Andrzej Skulski obiecuje, że jeszcze niejedną dobrą imprezę żużlową w Rybniku zorganizuje. Już w przyszłym roku na stadionie Rybek w Chwałowicach odbędzie się finał mistrzostw Europy w miniżużlu.W czasie konferencji prasowej Antonio Lindbacka pytano m.in. o ewentualne starty w lidze polskiej. Przyznał, że otrzymał propozycje z kilku polskich klubów, i dodał, że jeszcze nie wie, czy będzie się u nas ścigać. Na pewno wystartuje za to w lidze angielskiej i szwedzkiej. Na pytanie, czy wie już, jaka jest różnica między honorariami w lidze szwedzkiej i polskiej, odpowiedział bardzo wymijająco.Szweda brazylijskiego pochodzenia rybniccy sympatycy żużla chętnie zobaczyliby w składzie „rekinów”...– Na to jeszcze za wcześnie. Lindbacka chcieliśmy zakontraktować jeszcze w trakcie tegorocznego sezonu, ale jego wymagania finansowe były w naszej ocenie zbyt wygórowane. Poza tym w meczach, które poprzedzały ewentualne sfinalizowanie prowadzonych z nim rozmów, bardzo dobrze spisał się Anglik Mark Loram, i stwierdziliśmy, że gwarantowanie w takiej sytuacji Lindbackowi udziału w pięciu meczach jest zbyt ryzykowne. Jeśli chodzi o przyszły sezon, nie wiemy jeszcze, jak to się wszystko poukłada – mówi prezes RKM-u Aleksander Szołtysek, którego zdaniem kwestia opuszczenia ekstraligi przez rybnicką drużynę nie jest jeszcze wcale przesądzona. Jednym z możliwych wariantów jest np. powiększenie ekstraligi. Wiele będzie zależeć m.in. od tego, ile drużyn zgłosi się do przyszłorocznych rozgrywek dzisiejszej II ligi.Końcowa klasyfikacja: 1. A. Lindback (Szwecja) 15 (3,3,3,3,3), 2. K. Ząbik (Polska – Toruń) 12+3 (3,1,3,3,2), 3. M. Risager (Dania) 12+2 (3,3,2,3,1), 4. F. Lindgren (Szwecja) 11 (2,3,3,d2,3), 5. K. Puodżuks (Łotwa) 10 (2,1,2,3,2), 6. H. Moller (Dania) 8 (2,0,2,1,3), 7. P. Hlib (Polska – Gorzów) 8 (1,2,3,2,d); 9. K. Buczkowski (Polska – Gdańsk) 6, 12. A. Miedziński (Polska – Toruń) 5, 15. M. Jabłoński (Polska – Gdańsk) 4.

Komentarze

Dodaj komentarz