Ku przestrodze


Nieprawdziwe okazały się wcześniejsze informacje, jakoby dotychczasowa dyrektorka szkoły miałaby zdefraudować 20 tys. zł z funduszu socjalnego. – Nic takiego nie miało miejsca, niemniej jednak nieprawidłowości wystąpiły – mówi Jan Serwotka, wiceprezydent miasta.Jolanta Turkiewicz przez 13 lat dyrektorowała Szkole Podstawowej nr 15. Jak twierdzi, wiele czasu, ale i prywatnych pieniędzy poświęciła szkole. Niestety, już od stycznia rozpoczęły się jej kłopoty ze zdrowiem, a od lutego przebywała na zwolnieniu lekarskim. Do szkoły wróciła niemal pod koniec roku szkolnego z zamiarem wzięcia urlopu zdrowotnego. – Chciałam uporządkować dokumentację, jednak gdy zobaczyłam stos dokumentów w reklamówce, nieuporządkowanych, niekompletnych, załamałam się. Ponownie wylądowałam w szpitalu. Tym razem moje serce nie wytrzymało. Osoby, które miały się tym zajmować, robiły to bardzo nierzetelnie – oględnie rzecz ujmując – mówi była dyrektorka.Postanowiła zrezygnować z kierowania placówką. W lipcu złożyła rezygnację.– W związku ze zmianą dyrektora wychodzimy poza plan rutynowych kontroli i placówkę sprawdzamy kompleksowo, po to by nowy dyrektor miał jasną sytuację. Tak też było w przypadku Szkoły Podstawowej nr 15, tak jest obecnie w Szkole Podstawowej nr 10, gdzie jeszcze trwa kontrola, bo również zmienia się dyrektor – informuje J. Serwotka.12 sierpnia urzędowe biuro kontroli wewnętrznej rozpoczęło sprawdzanie placówki za lata 2000-2004. – Kontrolowaliśmy gospodarkę inwentarzową, gospodarowanie środkami zakładowego funduszu świadczeń socjalnych oraz środkami specjalnymi (pieniędzmi niepochodzącymi z budżetu miasta, lecz np. darowizny, za wynajem itp.). Okazało się, że w każdym z tych działów były nieprawidłowości. Na tyle poważne, że sprawę będziemy musieli przekazać dalej – mówi Klara Wrońska, p.o. kierownika biura kontroli wewnętrznej.W przypadku gospodarki inwentarzowej dyrektorka przed przystąpieniem do przekazywania placówki nie dokonała uzgodnienia ksiąg inwentarzowych z kontem w Miejskim Zakładzie Obsługi Placówek Oświatowych. – Nie chodzi o to, iż jakiegoś sprzętu brakuje, bo raczej faktury zakupów z liczbą przedmiotów się zgadzają, ale księga inwentarzowa była prowadzona bardzo niechlujnie. Na przykład nie ma wpisanego do księgi sprzętu z sali komputerowej. On był ewidencjonowany przez panią dyrektor w prywatnym zeszycie, ale tak nie można. Jest to naruszenie dyscypliny finansów publicznych – wyjaśnia K. Wrońska.W związku z tym władze miasta złożyły wniosek do regionalnej izby obrachunkowej zawierający zawiadomienie o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych. On też podejmie dalsze czynności w tej sprawie.Kolejne nieprawidłowości, jakie wykryli kontrolerzy, dotyczą gospodarowania środkami zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. – Regulamin przyznawania tych środków został podpisany tylko przez dyrektora szkoły i nie był uzgodniony ze związkami zawodowymi. Wszystkie decyzje dotyczące gospodarowania tymi pieniędzmi zapadały jednoosobowo, a powinna o tym decydować specjalna komisja. Ponadto w podstawowych dokumentach brakowało różnych dat, terminów spłaty itp. Totalny rozgardiasz, który choć się zbilansował, bo żadnych sum pieniędzy nie brakuje, jednak tak nie należało postępować, o czym pani dyrektor powinna wiedzieć. Ta informacja zostanie skierowana do okręgowego inspektora pracy – tłumaczą urzędnicy.Także kontrolowany ostatnio dział gospodarowania środkami specjalnymi miał szereg nieprawidłowości. Niektóre rachunki na zakupy spożywcze zostały zakwestionowane przez kontrolerów, ale najpoważniejszym zarzutem jest zaniechanie pobierania opłat od Coca-Coli za ustawienie automatu z napojami. Sytuacja taka trwała prawie 32 miesiące, z tego tytułu szkoła miała otrzymać ponad 2,5 tys. zł.– Nie wiemy, dlaczego pani dyrektor nie wystawiała faktur, nie wiemy też, czy te pieniądze zostały pobrane, czy też nie. Jeżeli tak, to gdzie są? To jest dość niejasna sytuacja. Będziemy rozważać z prawnikami, czy w tej sprawie poprzestaniemy na RIO, czy też skierujemy ją do prokuratury – mówi J. Serwotka. – Jestem zaskoczony takim obrotem sprawy. Nie spodziewaliśmy się aż tylu nieprawidłowości. To tylko potwierdza zasadność kompleksowych kontroli po odejściu ze stanowiska. Nie odstąpimy od tego, wszystko będzie dobrze sprawdzone i nic nie zostanie ukryte. Jest to przypadek jednostkowy i takie potraktowanie tej sprawy niech będzie ostrzeżeniem dla innych – dodaje wiceprezydent.Jolanta Turkiewicz zapoznała się z wynikami kontroli. Miała prawo wnieść do nich swoje uwagi czy się odwołać. Nie zrobiła tego, bo – jak mówi – na pewno kontrolerzy dobrze wykonali swoją pracę i nie ma zamiaru podważać czyichś kompetencji. Ma jedynie żal o to, że nikt nie dał jej szansy obrony. – To nie ja miałam prowadzić księgi inwentarzowe. W swoim zakresie obowiązków sprawami finansowymi miała zajmować się sekretarz szkoły. Na początku 2000 roku pokazałam jej, jak należy prowadzić tę księgę, i wydawało mi się, że robi to zgodnie z wytycznymi. Moim największym błędem jest to, że za bardzo ufałam moim pracownikom i nie kontrolowałam ich. Teraz za to płacę – tłumaczy była dyrektorka. – Podobnie było z automatem do coca-coli – wystarczy wysłać notę do firmy i pieniądze wrócą do szkoły.Pani Turkiewicz nie widzi też winy w zarządzaniu pieniędzmi z zakładowego funduszu świadczeń socjalnych. Co roku był opracowywany regulamin przyznawania środków, tylko w tym roku nie, bo nie zdążyła napisać z racji choroby. Jej zdaniem komisja mogła się zwoływać, ale i tak ostatecznie dyrektor przyznawał pieniądze. – To jest mała szkoła, wszyscy się dobrze znamy, doskonale zdajemy sobie sprawę z naszych sytuacji materialnych. Dlatego też o zapomogę starał się ten, kto naprawdę jej potrzebował. Były to stałe, niewielkie kwoty. Nie było możliwości przyznania jej osobom dobrze sytuowanym, bo tych pieniędzy nie było zbyt wiele. Nikt nigdy nie zgłaszał w tej sprawie żadnych zastrzeżeń, więc nie wiem, po co to wszystko.

Komentarze

Dodaj komentarz