Wątpliwości biegłej


Do tragedii w domu państwa K. doszło w przededniu ubiegłorocznych świąt wielkanocnych. W Wielki Piątek ujawniono tam zwłoki 17-letniej Hani. Następnego dnia sąd zastosował areszt tymczasowy wobec jej starszego brata, którego prokuratura uznała za głównego podejrzanego. W akcie oskarżenia oskarżyła go o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem, a w takim przypadku dolna granica kary wynosi 12 lat. Na początku marca tego roku w wodzisławskim sądzie rozpoczął się proces.Ostatnia rozprawa była o tyle ważna, że przed sądem składała wyjaśnienia pierwsza biegła – Róża Cichy-Jania, lekarz sądowy z 29-letnim stażem. Ona przeprowadziła pierwszą sekcję zwłok i sporządziła opinię sądowo-lekarską.Przez blisko cztery godziny biegła odpowiadała na bardzo szczegółowe pytania sędziów, prokuratora i obrońców dotyczące kolejnych obrażeń na ciele denatki opisanych w czasie sekcji zwłok, ale też widocznych na zdjęciach z oględzin miejsca, w którym znaleziono ciało dziewczyny.Z przeprowadzonej w domu państwa K. wizji lokalnej, a także z zeznań oskarżonego wynika, że między nim a siostrą doszło do gwałtownej awantury, w czasie której Jacek K. szarpał swoją siostrę, bił, a nawet łapał za szyję. Później miała ona popełnić samobójstwo, wieszając się w sypialni rodziców na związanym prześcieradle zatkniętym na górnych drzwiczkach szafy. Najwięcej pytań dotyczyło więc sińców i krwawych podbiegnięć na szyi ofiary.Zdaniem biegłej są one efektem działania narzędzia twardego, tępego, a takim jest zarówno napięte prześcieradło, jak i ludzka dłoń.– W czasie sekcji, gdy miałam tylko pętlę (związane prześcieradło) i obraz sekcyjny, byłam skłonna uznać, że przyczyną zgonu jest działanie osoby trzeciej. Powieszenie jako przyczynę zgonu uznałam za mało prawdopodobne. W 70 proc. skłaniam się ku wersji o uduszeniu, pozostałe 30 proc. zostawiam na wersję mówiącą o powieszeniu. Obrażenia na szyi i otarcia naskórka wskazują na działanie osoby trzeciej, nie można jednak wykluczyć, że otarcia naskórka powstały w okolicznościach opisanych przez oskarżonego – mówiła w sądzie Róża Cichy-Jania. Jednym ze śladów przemawiających za uduszeniem, a właściwie za tzw. zagardleniem, jest wylew krwawy w narządach wewnętrznych szyi, umiejscowiony po lewej stronie tylnej części krtani i przełyku. – Taki wylew powstaje najczęściej w czasie działania uciskowego miejscowego. W wyniku działania pętli następują wylewy, ale są zlokalizowane w okolicy tarczycy i krtani – informowała biegła, która w ciągu roku przeprowadza ok. 30 sekcji, gdzie przyczyną śmierci jest powieszenie. – Trudno rozgraniczyć obrażenia powstałe w wyniku działania ręki od obrażeń spowodowanych pętlą, gdyż mechanizm działania jest taki sam.Biegła zwróciła uwagę, że typowa pętla wisielcza zaciska się na szyi pod wpływem ciężaru ciała. Związane na końcach prześcieradło zawieszone na drzwiach szafki w taki sposób nie mogło zadziałać. Wyraziła też swoje wątpliwości, które miała po obejrzeniu kasety wideo z wizji lokalnej, co do sposobu, w jaki Hanna K. miała włożyć głowę w tak sporządzoną pętle. – Wieszający się musiałby sobie zadać wiele trudu – stwierdziła. Biegła nie wykluczyła pośmiertnego powieszenia zwłok, co zdaniem prokuratury nastąpiło już po uduszeniu dla upozorowania samobójstwa. Policjanci i prokurator, którzy zjawili się feralnego dnia w domu państwa K., zastali już zwłoki leżące na łóżku. Jacek K. zeznał później przed sądem, że sam zdjął ciało siostry z pętli.Pytana o minimalny czas potrzebny do zadania śmierci przez uduszenie Róża Cichy-Jania stwierdziła, że zgon może spowodować nawet kilkusekundowy ucisk ręki na szyję i jej narządy wewnętrzne. Z kolei na pytanie jednego z obrońców odpowiedziała, że gdyby miała wydać opinię wyłącznie na podstawie tego, co ustaliła w czasie sekcji zwłok (nie znając materiału z wizji lokalnej), jej odczucie co do przyczyny śmierci mogłoby się minimalnie zmienić i być może prawdopodobieństwu śmierci przez powieszenie lub uduszenie przyznałaby po 50 proc.Największe poruszenie na sali sądowej wywołała chęć zacytowania przez obrońcę Jacka K. Jerzego Miszkurkę opinii „lekarsko-sądowej” sporządzonej przez prof. K. Śliwkę z Akademii Medycznej w Bydgoszczy. Na wniosek prokuratora Marcina Felsztyńskiego w protokole odnotowano, że zadając pytania, obrońca cytuje prywatną opinię prof. Śliwki. Ta nie została bowiem zlecona przez organ procesowy – prokuraturę bądź sąd. Pytania zadawane w oparciu o tę opinię i odpowiedzi udzielone przez biegłą nie rzuciły jednak nowego światła na całą sprawę.Kolejna rozprawa odbędzie się w środę, 22 bm. Sąd przesłucha na niej Małgorzatę Chowaniec z Zakładu Medycyny Sądowej Śląskiej Akademii Medycznej. Na wniosek obrońcy Jacka K. przeprowadziła ona drugą sekcję i również sporządziła własną opinię sądowo-lekarską, która znajduje się w aktach sprawy. Wiadomo, że jej ustalenia są zbieżne z wynikami pierwszej sekcji. W swojej opinii również nie rozstrzyga, czy zgon Hanny K. był wynikiem zagardlenia, czy powieszenia, skłania się jednak ku wersji mówiącej o działaniu osoby trzeciej.W czasie kolejnych rozpraw będą jeszcze przesłuchiwani psycholog, dwaj psychiatrzy oraz toksykolog, gdyż dziewczyna w chwili śmierci była pod wpływem amfetaminy.

Komentarze

Dodaj komentarz