20044001
20044001


O trzęsieniach ziemi rozmawiamy z Wojciechem Wojtakiem, pracownikiem stacji.– Wiedziałem, że jest to wstrząs z północy. Mamy możliwość ściągnięcia danych ze stacji w Ojcowie, wyświetlenia ich razem z naszymi, dzięki temu widać, jak fazy się układają. Normalnie podejrzewamy, że tego typu wstrząs idzie do nas z południa: z obszaru śródziemnomorskiego, Austrii, Szwajcarii, Węgier.– Zdziwił się Pan, że tym razem z północy?– Bardzo. Do tej pory północ była bardzo spokojna, bardzo rzadko te zjawiska tam występowały. Nasze ustalenia potwierdziły się szybko, już po kilku minutach pojawiły się w internecie informacje, że zastrzęsło się na Warmii i Mazurach. Od razu mówiłem wtedy, że nie wiadomo, czy na tym jednym się skończy. Okazało się, że następny jest jeszcze silniejszy. W ogóle były to najsilniejsze wstrząsy w tym rejonie od stu lat. Już rozpoczęły się analizy tego zjawiska i myślę, że za kilka miesięcy będziemy mieli większą wiedzę na ich temat.– Pojawiły się sugestie, że wstrząsy częściowo mogły być wywołane sztucznie. Zgadza się Pan z tym poglądem?– Jest kilka faktów potwierdzających, że były to wstrząsy naturalne. Po pierwsze eksplozja w większości przypadków byłaby pojedynczym zjawiskiem. W innym przypadku musielibyśmy założyć, że ktoś kontroluje eksplozje i serwuje nam kolejne co jakiś czas. A taki generalny dowód, przesądzający o naturalnym pochodzeniu wstrząsów, to jest rozległy obszar makrosejsmiczny. Ponieważ wstrząs był w okolicach Kaliningradu, a odczuwano go w promieniu około 200 km, to znaczy, że miał głębsze ognisko. Eksplozja miałaby płytkie ognisko, a wywołany nią wstrząs odczuwany znacznie bliżej. Co więcej – gdyby miał płytsze ognisko, to prawdopodobnie w samym Kaliningradzie byłyby znacznie większe zniszczenia. Natomiast w przypadku głębszego ogniska przy tym stopniu intensywności w epicentrum nie ma zbyt wielkich zniszczeń, a fale rozchodzą się na większą odległość. Na pewno ognisko było w obrębie skorupy ziemskiej, co wynika z rejestracji sejsmologicznych. Świadczą o tym fazy wstrząsu – jest charakterystyczne załamanie na granicy skorupy ziemskiej. Na ich podstawie sądzimy, że ognisko było na głębokości kilkunastu do 20 km. Głębiej już nie, bo nie wystąpiłyby te załamania.– Jaka mogła być przyczyna wstrząsów?– Cała Skandynawia jest nadal obszarem sejsmicznym, na którym występują słabe wstrząsy. Podaje się, że jedną z przyczyn tej sejsmiczności jest występowanie na tym obszarze przez tysiące lat lądolodu. Lądolód ugniatał skorupę, która zaczęła się odprężać po jego ustąpieniu. A w okolicy Kaliningradu przyczyna mogła mieć związek z budową podłoża kilkanaście kilometrów pod powierzchnią ziemi. Generalnie nie wiemy, z czego jest ono zbudowane. Na pewno wstrząsy nie wiążą się z ruchami płyt tektonicznych ani ruchami górotwórczymi.– Słyszałem opinię, że wstrząsy mogło wywołać zawalenie się solnych wyrobisk.– Nie skłaniałbym się do tego. Nawet jeśli jest tam jakaś kopalnia, to mniejszych rozmiarów. Miejsca występowania soli nie są tak rozległe jak np. węgla, więc i kopalnie są mniejsze. Być może zostały jakieś pustki w kopalni, ale wątpię, żeby zawalenie się wyrobisk wyemitowało aż tak wielką energię.– Czy takie wstrząsy mogą się powtarzać? Czy powinniśmy się ich obawiać?– Mamy dowód, że mogą się zdarzyć. Teraz akurat wystąpiły w rejonie Warmii i Mazur, ale takich miejsc w Polsce jest więcej, szczególnie na południu w pasie od Wrocławia przez Racibórz, Kraków, Rzeszów. Cała Polska południowa jest obszarem sejsmicznym, przy czym epicentra mogą występować już poza granicami, np. w Karpatach w Słowacji. Poza tym są historycznie udokumentowane wstrząsy również na terenie naszych Karpat. Niektóre z nich są o tej samej sile co na północy, a zdarzały się i silniejsze. Tak więc można się ich spodziewać, ale nie należy z tego powodu siać paniki. Pewne zagrożenie zawsze istniało. Jest tylko taka różnica, że w rejonach, gdzie wstrząsy są częste, ludzie są na nie przygotowani. Tam, gdzie są rzadkie, ludzie nie pamiętają o nich.– Dziękuję za rozmowę.

Komentarze

Dodaj komentarz