20044112
20044112


Na wystawie pojawiło się około 850 wystawców z Polski, Czech i Słowacji, najwięcej od siedmiu lat. Jak twierdzi Emeryk Tekieli, gospodarz wystawy, tak duża liczba wystawców świadczy o wzroście zainteresowania psami rasowymi w kraju po kilkuletnim okresie zastoju. Respekt budzi również liczba ras – 155.– W tym roku po raz pierwszy w historii naszych wystaw pojawił się jeden pies rasy Cirneco dell’Etna, który, gdybym miał go opisać, jest nieco podobny do psa faraona i dobermana. Inną rzadkością jest pudel duży, który swoim wzrostem znacznie przewyższa inne pudelki – mówi Emeryk Tekieli.Wystawie towarzyszyły dwie imprezy. Podczas otwartych mistrzostw Śląska psów obronnych, odbywających się w sobotę na lotnisku w Gotartowicach i w niedzielę w Kamieniu, widzowie mieli okazję zobaczyć pokazy tresury posłuszeństwa, obrony i tropienia śladów. W trzech kategoriach psów obronnych zwyciężali właściciele owczarków belgijskich: Jerzy Klaczak z Tychów (kategoria pierwsza, najłatwiejsza); Dariusz Kowalski z Rybnika (kat. druga, średnia) i Lech Szczepański z Krakowa (kat. trzecia, najtrudniejsza).Drugą imprezą był ogólnopolski turniej psa towarzyszącego. Wystartowało w niej 26 psów, a najlepszy okazał się owczarek niemiecki Tora Mirosławy Brzozy z Rydułtów.Według wstępnych szacunków wystawę zwiedziło około 11 tys. osób. Tak duża liczba chętnych do oglądania psich piękności przerosła oczekiwania organizatorów – rybnickiego oddziału Związku Kynologicznego. Wpływ na frekwencję z pewnością miała aura. Tym razem okazała się łaskawa. Przede wszystkim nie padało tak jak w ubiegłym roku. Poza tym rybnicka wystawa tym się różni od większości jej podobnych w Polsce, że odbywa się na rozległym terenie ośrodka MOSiR-u, który daje okazję do przyjemnego niedzielnego spaceru. Inne wystawy zwykle odbywają się na stadionach, gdzie ringi są ciasno umieszczone jeden przy drugim, co nie sprzyja wygodnej obserwacji. Jednak Kamień ma jeden mankament – fatalny dojazd. Do ośrodka prowadzi jedna wąska ulica bez pobocza, która była praktycznie cała zapchana samochodami. Jechało się, a właściwie pełzło, godzinę, kiedy normalnie dojazd z centrum miasta zajmuje dziesięć minut.

Komentarze

Dodaj komentarz