Awantura o halę


Zgodnie z terminarzem rozgrywek ekstraklasy piłkarek ręcznych spotkanie to miało się odbyć o godz. 18. Pech chciał, że w tym samym terminie MOSiR organizował w administrowanej przez siebie hali turniej siatkówki, w którym uczestniczyły cztery zespoły Polskiej Ligi Siatkówki. Była to już trzecia edycja zawodów o puchar dyrektora żorskiego MOSiR-u. Protesty działaczy Pogoni wywołał fakt, że termin ich spotkania został przesunięty na godz. 15.– Nikt z nami tego nie uzgadniał. O przesunięciu godziny meczu dowiedzieliśmy się przypadkowo. Każdy, kto choć trochę zna się na sporcie, wie, że zmiana terminu spotkania nie jest łatwą sprawą. W przewidzianym przez regulamin rozgrywek czasie trzeba o niej poinformować drużynę rywala, sędziów – mówi menedżer Pogoni Marcin Lisowski.Zarzuty te odpiera dyrektor MOSiR-u Arkadiusz Stanula.– Turniej siatkówki z udziałem czołowych drużyn w Polsce to duże wydarzenie w naszym mieście. Ten jeden raz klub mógł chyba pójść na ustępstwo, zwłaszcza że my nieraz szliśmy mu na rękę – twierdzi.Takiego stanowiska nie rozumieją jednak działacze Pogoni.– W Rybniku stawiają na żużel, w Wodzisławiu na piłkę możną, a w Jastrzębiu na siatkówkę. Piłka ręczna zaś to znak firmowy Żor, chluba tego miasta, kuźnia talentów. Młodzieżowe drużyny klubu od wielu lat są najlepsze w Polsce. Teraz po rocznej przerwie pierwszy zespół znów gra w krajowej elicie. Nie chcemy powtórzyć sytuacji sprzed dwóch lat, kiedy to spadliśmy z ligi. Po co na siłę przeszczepiać tutaj coś innego? – pyta Lisowski.Okazuje się, że zmiana godziny rozpoczęcia meczu jedynie zaostrzyła napięte stosunki pomiędzy klubem a MOSiR-em. Działacze Pogoni skarżą się na wczesne godziny treningów grup młodzieżowych. Zawodniczki mogą korzystać z hali tylko o 7 rano.– Grafik naprawdę mamy bardzo napięty, ale przecież seniorki trenują w najbardziej dogodnych porach. Hala jest własnością miasta. Musimy godzić interesy klubu oraz innych grup społecznych korzystających z jej parkietu – odpowiada Stanula.Prezes Pogoni Emil Szymański przyznaje, że władze Żor przychylnie patrzą na klub. Są stypendia dla zawodniczek, dotacje dla grup młodzieżowych. Stanowisko Lisowskiego poparli kibice, którzy w trakcie meczu z Łącznościowcem skandowali pod adresem dyrektora hasła zawierające nieparlamentarne wyrażenia.– Zarzuty wysuwane pod moim adresem są bezpodstawne i niesprawiedliwe. W wielu przypadkach idziemy klubowi na rękę, ale jego działacze nie rozumieją, że w Żorach jest nie tylko piłka ręczna. Muszą pogodzić interesy wielu dyscyplin i zapewnić im dostęp do miejskich obiektów.Pogoń ma swoje przywileje: dwa etaty trenerskie, nieodpłatne korzystanie z pomieszczeń biurowych i zamieszczanie reklam podczas meczów, dofinansowanie drużyn młodzieżowych i kursów szkolenia. Mimo to nie możemy się doprosić choćby o sprzątanie przez młodzież serpentyn rzucanych przez kibiców podczas meczów. Na dodatek klub zalega nam 10 tysięcy zł za telefon i pokoje hotelowe – mówi dyrektor Stanula.Działaczom Pogoni trudno pogodzić się z takim obrotem sprawy. Zastanawiają się, czy nie przenieść swojej drużyny do pobliskich Pawłowic, gdzie przed rokiem została otwarta nowoczesna hala mogąca pomieścić na trybunach 600 kibiców.

Komentarze

Dodaj komentarz