Zakup akcji PKO BP ma być złotym interesem, choć przewidywania dotyczące zysku, jaki będzie można uzyskać, sprzedając je później w biurze maklerskim, są różne. Nic więc dziwnego, że przed placówkami PKO już w piątek zaczęły się tworzyć kolejki. Tak było też w przypadku rybnickiego oddziału banku. Sporządzono listę kolejkowiczów, ustalono zasady funkcjonowania kolejki i wyznaczono dyżury na weekend. W poniedziałek rano do kolejkowiczów ze sporym już stażem dołączyli kolejni chętni.11 bm. o 8 w dwóch tysiącach bankowych okienek ruszyła sprzedaż akcji. Każda osoba mogła ich kupić za 20 tys. zł, a posiadając pełnomocnictwo innej osoby, drugie tyle.W Rybniku wszystko rozpoczęło się normalnie, ale po obsłużeniu 52 osób z listy system komputerowy zawiesił się i sprzedaż akcji wstrzymano. Atmosfera zrobiła się bardzo nerwowa. Kilka godzin później ludzie tłoczący się przed bankiem dowiedzieli się, że wszystkie akcje przeznaczone do sprzedaży już się rozeszły i nawet odblokowanie bankowych komputerów nic już nie da.– Mieliśmy dobre notowania i pewność zakupu akcji. Najpierw dowiedzieliśmy się, że bankowy system komputerowy padł w całym kraju, potem okazało się, że stało się to w Rybniku i w kilku innych placówkach. Staliśmy tu 2,5 godziny, nie wiedząc, co się dzieje, w końcu zażądaliśmy informacji od dyrektora oddziału. Powiedział, że jest już właściwie po wszystkim. Uważamy się za poszkodowanych i chcemy uzgodnić z PKO warunki, na jakich nasza szkoda zostanie naprawiona. Czekaliśmy tu od piątku i z naszej strony wszystko zostało perfekcyjnie przygotowane – mówi kobieta w średnim wieku.– O 7.30 wyszedł do nas dyrektor banku i zapewnił, że jeśli zadbamy o porządek, to bank zapewni nam dobrą obsługę. Mówił, że są do sprzedaży akcji dobrze przygotowani, ale okazało się, że wszystko spaliło na panewce. Ponieśliśmy konkretne koszty, jedni przerwali lokaty w bankach, inni wzięli pożyczki, jeszcze inni – by tu przyjechać – musieli w pracy wziąć sobie dzień urlopu. W kolejce panował porządek, kto nie stawił się na wyznaczoną godzinę, wędrował na koniec listy. Ten bank powinien się od nas uczyć porządku i organizacji pracy – przekonuje podenerwowany mężczyzna.W czasie negocjacji z dyrektorem oddziału Władysławem Sikorą przedstawiciele zablokowanych inwestorów ustalili, że złożą w tej sprawie oficjalne pismo.– Dyrektor nas przeprosił. Zawiódł system. Mamy złożyć nasze pismo i sporządzić listę osób, które ewidentnie naszym zdaniem zostały pokrzywdzone w wyniku tej awarii. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest przyjęcie nas przez biuro maklerskie PKO BP i sprzedanie nam akcji na takich samych warunkach i bez dodatkowych opłat. Bank nie jest biedny, a te akcje nam się po prostu należą – mówi Albin Ziomek, który negocjował w imieniu kolejkowiczów z dyrektorem rybnickiego PKO BP. Zapewnia, że pismo, o którym mowa, wraz z listą pokrzywdzonych trafi do banku dziś, 13 bm.– Napiszą, co ich spotkało, a ja potwierdzę fakty, jakie miały tu miejsce. Decyzję w tej sprawie podejmie jednak centrala banku w Warszawie, a być może sam minister finansów. Mogę tym ludziom tylko współczuć. Zachowywali się bardzo spokojnie, byli zdyscyplinowali i za tę kulturę i wyrozumiałość mogę im tylko podziękować i przeprosić za to, co się stało – mówi dyrektor Władysław Sikora.Takie samo komputerowe zablokowanie akcji wystąpiło w podległych rybnickiemu oddziałowi placówkach w Radlinie i w Czerwionce-Leszczynach. Bez przeszkód sprzedawano za to akcje banku w dzielnicy Boguszowice. Z naszych informacji wynika, że podobne kłopoty z systemem komputerowym wystąpiły także w Wodzisławiu i Raciborzu.Jak poinformował nas rzecznik prasowy PKO BP Marek Kłuciński, jedynym dokumentem prawnym, określającym zasady i sposób postępowania przy sprzedaży akcji banku, jest prospekt emisyjny, a w nim takiej sytuacji jak zawieszenie się systemu komputerowego nie przewidziano. Rzecznik poinformował nas tylko, że osoby, które między 22 a 29 października złożą zamówienie na akcje PKO BP w biurach maklerskich, będą je mogły nabyć podobnie jak 11 bm. z 4-proc. upustem. Tyle tylko, że muszą się liczyć z tzw. redukcją, a to znaczy, że prawdopodobnie w związku z dużym popytem na akcje będą mogły ich kupić mniej, niżby chciały. Tymczasem ci, którzy 11 bm. zdołali założyć tzw. lokaty prywatyzacyjne, mają gwarancję, że po cenie, która zostanie ustalona dopiero 3 listopada, kupią akcje za całą wpłaconą kwotę.Odciętych przez komputery od akcji banku kolejkowiczów takie rozwiązanie na pewno nie zadowoli.
Zakup akcji PKO BP ma być złotym interesem, choć przewidywania dotyczące zysku, jaki będzie można uzyskać, sprzedając je później w biurze maklerskim, są różne. Nic więc dziwnego, że przed placówkami PKO już w piątek zaczęły się tworzyć kolejki. Tak było też w przypadku rybnickiego oddziału banku. Sporządzono listę kolejkowiczów, ustalono zasady funkcjonowania kolejki i wyznaczono dyżury na weekend. W poniedziałek rano do kolejkowiczów ze sporym już stażem dołączyli kolejni chętni.11 bm. o 8 w dwóch tysiącach bankowych okienek ruszyła sprzedaż akcji. Każda osoba mogła ich kupić za 20 tys. zł, a posiadając pełnomocnictwo innej osoby, drugie tyle.W Rybniku wszystko rozpoczęło się normalnie, ale po obsłużeniu 52 osób z listy system komputerowy zawiesił się i sprzedaż akcji wstrzymano. Atmosfera zrobiła się bardzo nerwowa. Kilka godzin później ludzie tłoczący się przed bankiem dowiedzieli się, że wszystkie akcje przeznaczone do sprzedaży już się rozeszły i nawet odblokowanie bankowych komputerów nic już nie da.– Mieliśmy dobre notowania i pewność zakupu akcji. Najpierw dowiedzieliśmy się, że bankowy system komputerowy padł w całym kraju, potem okazało się, że stało się to w Rybniku i w kilku innych placówkach. Staliśmy tu 2,5 godziny, nie wiedząc, co się dzieje, w końcu zażądaliśmy informacji od dyrektora oddziału. Powiedział, że jest już właściwie po wszystkim. Uważamy się za poszkodowanych i chcemy uzgodnić z PKO warunki, na jakich nasza szkoda zostanie naprawiona. Czekaliśmy tu od piątku i z naszej strony wszystko zostało perfekcyjnie przygotowane – mówi kobieta w średnim wieku.– O 7.30 wyszedł do nas dyrektor banku i zapewnił, że jeśli zadbamy o porządek, to bank zapewni nam dobrą obsługę. Mówił, że są do sprzedaży akcji dobrze przygotowani, ale okazało się, że wszystko spaliło na panewce. Ponieśliśmy konkretne koszty, jedni przerwali lokaty w bankach, inni wzięli pożyczki, jeszcze inni – by tu przyjechać – musieli w pracy wziąć sobie dzień urlopu. W kolejce panował porządek, kto nie stawił się na wyznaczoną godzinę, wędrował na koniec listy. Ten bank powinien się od nas uczyć porządku i organizacji pracy – przekonuje podenerwowany mężczyzna.W czasie negocjacji z dyrektorem oddziału Władysławem Sikorą przedstawiciele zablokowanych inwestorów ustalili, że złożą w tej sprawie oficjalne pismo.– Dyrektor nas przeprosił. Zawiódł system. Mamy złożyć nasze pismo i sporządzić listę osób, które ewidentnie naszym zdaniem zostały pokrzywdzone w wyniku tej awarii. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest przyjęcie nas przez biuro maklerskie PKO BP i sprzedanie nam akcji na takich samych warunkach i bez dodatkowych opłat. Bank nie jest biedny, a te akcje nam się po prostu należą – mówi Albin Ziomek, który negocjował w imieniu kolejkowiczów z dyrektorem rybnickiego PKO BP. Zapewnia, że pismo, o którym mowa, wraz z listą pokrzywdzonych trafi do banku dziś, 13 bm.– Napiszą, co ich spotkało, a ja potwierdzę fakty, jakie miały tu miejsce. Decyzję w tej sprawie podejmie jednak centrala banku w Warszawie, a być może sam minister finansów. Mogę tym ludziom tylko współczuć. Zachowywali się bardzo spokojnie, byli zdyscyplinowali i za tę kulturę i wyrozumiałość mogę im tylko podziękować i przeprosić za to, co się stało – mówi dyrektor Władysław Sikora.Takie samo komputerowe zablokowanie akcji wystąpiło w podległych rybnickiemu oddziałowi placówkach w Radlinie i w Czerwionce-Leszczynach. Bez przeszkód sprzedawano za to akcje banku w dzielnicy Boguszowice. Z naszych informacji wynika, że podobne kłopoty z systemem komputerowym wystąpiły także w Wodzisławiu i Raciborzu.Jak poinformował nas rzecznik prasowy PKO BP Marek Kłuciński, jedynym dokumentem prawnym, określającym zasady i sposób postępowania przy sprzedaży akcji banku, jest prospekt emisyjny, a w nim takiej sytuacji jak zawieszenie się systemu komputerowego nie przewidziano. Rzecznik poinformował nas tylko, że osoby, które między 22 a 29 października złożą zamówienie na akcje PKO BP w biurach maklerskich, będą je mogły nabyć podobnie jak 11 bm. z 4-proc. upustem. Tyle tylko, że muszą się liczyć z tzw. redukcją, a to znaczy, że prawdopodobnie w związku z dużym popytem na akcje będą mogły ich kupić mniej, niżby chciały. Tymczasem ci, którzy 11 bm. zdołali założyć tzw. lokaty prywatyzacyjne, mają gwarancję, że po cenie, która zostanie ustalona dopiero 3 listopada, kupią akcje za całą wpłaconą kwotę.Odciętych przez komputery od akcji banku kolejkowiczów takie rozwiązanie na pewno nie zadowoli.
Komentarze