20044203
20044203


Zakup akcji PKO BP ma być złotym interesem, choć przewidywania dotyczące zysku, jaki będzie można uzyskać, sprzedając je później w biurze maklerskim, są różne. Nic więc dziwnego, że przed placówkami PKO już w piątek zaczęły się tworzyć kolejki. Tak było też w przypadku rybnickiego oddziału banku. Sporządzono listę kolejkowiczów, ustalono zasady funkcjonowania kolejki i wyznaczono dyżury na weekend. W poniedziałek rano do kolejkowiczów ze sporym już stażem dołączyli kolejni chętni.11 bm. o 8 w dwóch tysiącach bankowych okienek ruszyła sprzedaż akcji. Każda osoba mogła ich kupić za 20 tys. zł, a posiadając pełnomocnictwo innej osoby, drugie tyle.W Rybniku wszystko rozpoczęło się normalnie, ale po obsłużeniu 52 osób z listy system komputerowy zawiesił się i sprzedaż akcji wstrzymano. Atmosfera zrobiła się bardzo nerwowa. Kilka godzin później ludzie tłoczący się przed bankiem dowiedzieli się, że wszystkie akcje przeznaczone do sprzedaży już się rozeszły i nawet odblokowanie bankowych komputerów nic już nie da.– Mieliśmy dobre notowania i pewność zakupu akcji. Najpierw dowiedzieliśmy się, że bankowy system komputerowy padł w całym kraju, potem okazało się, że stało się to w Rybniku i w kilku innych placówkach. Staliśmy tu 2,5 godziny, nie wiedząc, co się dzieje, w końcu zażądaliśmy informacji od dyrektora oddziału. Powiedział, że jest już właściwie po wszystkim. Uważamy się za poszkodowanych i chcemy uzgodnić z PKO warunki, na jakich nasza szkoda zostanie naprawiona. Czekaliśmy tu od piątku i z naszej strony wszystko zostało perfekcyjnie przygotowane – mówi kobieta w średnim wieku.– O 7.30 wyszedł do nas dyrektor banku i zapewnił, że jeśli zadbamy o porządek, to bank zapewni nam dobrą obsługę. Mówił, że są do sprzedaży akcji dobrze przygotowani, ale okazało się, że wszystko spaliło na panewce. Ponieśliśmy konkretne koszty, jedni przerwali lokaty w bankach, inni wzięli pożyczki, jeszcze inni – by tu przyjechać – musieli w pracy wziąć sobie dzień urlopu. W kolejce panował porządek, kto nie stawił się na wyznaczoną godzinę, wędrował na koniec listy. Ten bank powinien się od nas uczyć porządku i organizacji pracy – przekonuje podenerwowany mężczyzna.W czasie negocjacji z dyrektorem oddziału Władysławem Sikorą przedstawiciele zablokowanych inwestorów ustalili, że złożą w tej sprawie oficjalne pismo.– Dyrektor nas przeprosił. Zawiódł system. Mamy złożyć nasze pismo i sporządzić listę osób, które ewidentnie naszym zdaniem zostały pokrzywdzone w wyniku tej awarii. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem jest przyjęcie nas przez biuro maklerskie PKO BP i sprzedanie nam akcji na takich samych warunkach i bez dodatkowych opłat. Bank nie jest biedny, a te akcje nam się po prostu należą – mówi Albin Ziomek, który negocjował w imieniu kolejkowiczów z dyrektorem rybnickiego PKO BP. Zapewnia, że pismo, o którym mowa, wraz z listą pokrzywdzonych trafi do banku dziś, 13 bm.– Napiszą, co ich spotkało, a ja potwierdzę fakty, jakie miały tu miejsce. Decyzję w tej sprawie podejmie jednak centrala banku w Warszawie, a być może sam minister finansów. Mogę tym ludziom tylko współczuć. Zachowywali się bardzo spokojnie, byli zdyscyplinowali i za tę kulturę i wyrozumiałość mogę im tylko podziękować i przeprosić za to, co się stało – mówi dyrektor Władysław Sikora.Takie samo komputerowe zablokowanie akcji wystąpiło w podległych rybnickiemu oddziałowi placówkach w Radlinie i w Czerwionce-Leszczynach. Bez przeszkód sprzedawano za to akcje banku w dzielnicy Boguszowice. Z naszych informacji wynika, że podobne kłopoty z systemem komputerowym wystąpiły także w Wodzisławiu i Raciborzu.Jak poinformował nas rzecznik prasowy PKO BP Marek Kłuciński, jedynym dokumentem prawnym, określającym zasady i sposób postępowania przy sprzedaży akcji banku, jest prospekt emisyjny, a w nim takiej sytuacji jak zawieszenie się systemu komputerowego nie przewidziano. Rzecznik poinformował nas tylko, że osoby, które między 22 a 29 października złożą zamówienie na akcje PKO BP w biurach maklerskich, będą je mogły nabyć podobnie jak 11 bm. z 4-proc. upustem. Tyle tylko, że muszą się liczyć z tzw. redukcją, a to znaczy, że prawdopodobnie w związku z dużym popytem na akcje będą mogły ich kupić mniej, niżby chciały. Tymczasem ci, którzy 11 bm. zdołali założyć tzw. lokaty prywatyzacyjne, mają gwarancję, że po cenie, która zostanie ustalona dopiero 3 listopada, kupią akcje za całą wpłaconą kwotę.Odciętych przez komputery od akcji banku kolejkowiczów takie rozwiązanie na pewno nie zadowoli.

Komentarze

Dodaj komentarz