20044303
20044303


Paszporty są małą broszurką o niebieskiej okładce, z logo Unii Europejskiej, składającą się z 12 stron. Identyczne obowiązują w całej Wspólnocie, przy czym zawarte w nich treści są w językach urzędowych poszczególnych państw. Paszporty mają jedenaście rubryk. Część zawiera dane osobowe właściciela, adres, opis zwierzęcia: imię, a także informacje o oznakowaniu. Oddzielne pola wypełniają wiadomości o przeprowadzonych szczepieniach przeciwko wściekliźnie, dane producenta preparatu, nazwę szczepionki, numer serii i datę ważności. Gdyby pies, kot czy fretka miał udać się w podróż do Wielkiej Brytanii, Irlandii, Szwecji czy na Maltę, musiałby mieć jeszcze w paszporcie adnotację o przeprowadzeniu testu serologicznego, potwierdzającego odpowiednio dużą ilość przeciwciał wścieklizny we krwi. Oddzielne strony przeznaczone są na wpisy o przebytych chorobach, zastosowanym leczeniu itd. W paszportach jest miejsce na zdjęcie zwierzaka, ale nie jest ono wymagane. Oprócz dokumentów właściciele zwierząt muszą je oznakować poprzez wszczepienie mikroczipa, w ostateczności wytatuowanie. Przy czym tatuaże będą uznawane jeszcze przez osiem lat. Po tym czasie są zawodną metodą znakowania, gdyż z czasem bledną i są podatne na fałszowanie. Mikroczipy w postaci malutkich płytek wstrzykiwane są zwierzętom pod skórę zwykle między łopatkami. Zabieg jest krótki i nie bardziej dokuczliwy niż podanie rutynowej szczepionki.Dokumenty mogą wydawać jedynie weterynarze prowadzący lecznice, mający zezwolenie Izby Weterynaryjnej. Wykaz uprawnionych weterynarzy publikuje Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna na swojej stronie internetowej: www.vetpol.org.pl.Nie obejdzie się bez kosztów. Cena paszportu ustalona przez KILW wynosi 51 zł. Do tego dochodzi podanie mikroczipa – około 30, 40 zł, ewentualna uzupełniająca szczepionka przeciwko wściekliźnie, dodatkowe badania. Właściciel musi się liczyć z wydatkiem co najmniej 100 zł.Droższe jest wspomniane badanie serologiczne. Wykonywać je mogą jedynie specjalistyczne laboratoria. W Polsce najbliższe jest w Puławach (120 km na wschód od Warszawy). Pewna kobieta aby mieć pewność, że nie zostanie cofnięta z granicy, wolała oddać do zbadania krew swojego kotka od razu w Anglii. Badanie kosztowało ją około 25 funtów (ok. 170 zł), do tego doszedł jeszcze koszt pobrania krwi w Polsce (20 zł).Premiera zwierzęcych paszportów była dwukrotnie przekładana. Zgodnie z rozporządzeniem Komisji Europejskiej dokumenty miały zacząć obowiązywać 3 lipca. Polska nie była jednak gotowa i datę przesunięto na 1 października. Tym razem Polska nie zdążyła wydrukować paszportów. Dlatego, choć już były wymagane, nie sposób było ich dostać. Narzekali szczególnie właściciele psich piękności, z którymi chcieli jechać na zagraniczne wystawy. Andrzej Diadyk, powiatowy lekarz weterynarii w Raciborzu, mówi, że w takim przypadku wystawiali dotychczasowe świadectwa szczepień.Pierwsze partie psich paszportów trafiły do lecznic 14 października. Od teraz wszystko powinno być w porządku. Pytanie tylko, czy system sprawdzi się w całej Europie. Ma ułatwić podróżowanie z czworonożnym pupilem, bo ujednolica przepisy. Oby ze szczegółów nie wyszedł przysłowiowy diabeł. Czy Hiszpan będzie w stanie sprawdzić swoim czytnikiem informacje ukryte w polskim mikroczipie? Czy w razie zgubienia paszportu za granicą trzeba będzie wyrobić jakiś dokument tymczasowy w konsulacie bądź ambasadzie?

Komentarze

Dodaj komentarz