Podaj rękę


Największą bolączką są bariery architektoniczne utrudniające, a wręcz uniemożliwiające dostanie się do wielu instytucji. Jerzy Wiśniewski zalicza do nich m.in. policję, straż miejską, przychodnie i urząd skarbowy. Należy dorzucić jeszcze biblioteki, szkoły, niektóre sklepy, administracje osiedli.Raciborzanin napotyka na problemy już za drzwiami mieszkania na pierwszym piętrze bloku. Winda zjeżdża na parter. Żeby wydostać się na zewnątrz bloku, trzeba jeszcze pokonać kilka schodów. Nie ma na nich żadnej kładki, szyn, ani podjazdu, nie mówiąc o automatycznym podnośniku czy windzie.– Taka winda kosztuje około 70 tys. zł. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie może sfinansować ten zakup do wysokości piętnastokrotnej średniej krajowej pensji, czyli około 35 tys. zł. Resztę musiałbym już wyłożyć z własnej kieszeni. Nie stać mnie na to. Namawiano mnie, abym się przeniósł na parter. To na pewno zmniejszyłoby nieco koszty, tylko że ja nie chciałem, bo mieszkanie na parterze jest w dzisiejszych czasach niebezpieczne, zwłaszcza na naszym osiedlu. Podobne kłopoty dotykają większości takich osób jak ja. Tymczasem swobodny dostęp do własnego mieszkania jest podstawą w miarę normalnego bytu.Raciborzanin jeszcze daje sobie radę z wyjazdem na chodnik. Aby jednak dostać się z podwórza na parter, musi już korzystać z pomocy sąsiadów albo przygodnie spotkanych ludzi. Z rodziny nikt mu nie pomoże. Jerzy mieszka tylko z mamą, której wiek daje się już we znaki. Mówienie o braku jakichkolwiek ułatwień byłoby jednak nieprawdziwe. Od kilku miesięcy łatwiej jest dostać się do urzędu miasta, przy schodach wejściowych zainstalowano elektryczną platformę. Jej przydatność poruszający się na wózkach już wypróbowali i chwalą sobie to urządzenie. A ponieważ na parterze magistratu funkcjonuje punkt obsługi klienta, więc niepełnosprawni mogą od ręki załatwić wszystkie swoje sprawy. Od ubiegłego tygodnia podobne biuro działa w starostwie. Do niego również można się dostać windą. Na niepełnosprawnych czeka nawet odpowiednio dostosowane stanowisko obsługi. Instytucje publiczne powoli, bo powoli, ale stają się bardziej przyjazne pokrzywdzonym przez los. Gorzej sprawa wygląda z tak banalną z pozoru sprawą jak publiczne toalety dostosowane do potrzeb niepełnosprawnych. Najbardziej pod tym względem dostępne są bary i stacje benzynowe.Kolejną bolączką jest notoryczne zajmowanie miejsc postojowych przeznaczonych dla niepełnosprawnych przez innych kierowców. Tak zwane koperty zwykle znajdują się blisko wejść do instytucji czy sklepów. Niestety często blokują je zdrowi kierowcy. Tłumaczą się brakiem czasu na szukanie innych miejsc parkingowych albo tym, że załatwienie sprawy zajmie im chwilkę. Jerzy Wiśniewski razem z innymi zmotoryzowanymi niepełnosprawnymi spotkał się swego czasu z prezydentem, żeby pomógł im rozwiązać kwestię „kopert”, przynajmniej na parkingach miejskich. Chodzi przede wszystkim o nakłonienie straży miejskiej do karania kierowców za zajmowanie tych miejsc.– Prezydent obiecał zająć się kwestią. Być może faktycznie zainterweniował, bo ilekroć pojawiam się w urzędzie miasta, „koperta” na pobliskim parkingu jest wolna. Jest to jednak miejsce „pod okiem” władzy – blisko magistratu i komendy straży miejskiej – mówi J. Wiśniewski.Bariery nie do przebycia dla wielu niepełnosprawnych stanowią wysokie krawężniki. Kłopot dotyka szczególnie osoby słabsze fizycznie, które nie mają wystarczająco dużo siły, aby wjechać na krawężnik. Nie pomagają w tym również ciężkie niejednokrotnie wózki. Te gorszej jakości mogą ważyć nawet kilkanaście kilogramów. Jerzy akurat radzi sobie z wjeżdżaniem na krawężniki – ma silne ręce, ale też dobrej jakości szwedzki wózek, ważący zaledwie 4 kg. Dzięki temu raciborzanin jest w stanie ulokować wózek jedną ręką na dachu swego fiata 126p. Ale też kosztował 8 tys. zł. Bez pomocy sponsorów i życzliwych osób Jerzy mógłby jedynie o takim pomarzyć. Pozostałoby mu kupienie taniego, ale i kiepskiego wózka, który po kilku miesiącach nadawałby się do wyrzucenia.Właśnie dostęp do sprzętu jest następnym sporym problemem spotykającym niepełnosprawnych. Urządzenia, szczególnie dobrej jakości wózki, są kosztowne. Zdaniem Jerzego Wiśniewskiego sporo niepełnosprawnych nawet nie zdaje sobie sprawy z możliwości pozyskania dofinansowania na zakup tego sprzętu. Stąd od pewnego czasu w Raciborzu trwają zabiegi o utworzenie stowarzyszenia „Podaj rękę”. Jego celem jest właśnie m.in. informowanie i doradzanie inwalidom. Póki co działa ono nieformalnie. Bo ślimaczy się procedura rejestracyjna w gliwickim sądzie. Ponoć zakończy się na przełomie zimy i wiosny. Prezesem stowarzyszenia jest emerytowana pielęgniarka Barbara Seredyńska, członkami zarządu są m.in. Beata Stępień, dyrektorka integracyjnej SP 1, i Jerzy Wiśniewski, który podkreśla również spore wsparcie ze strony dyr. OSiR-u Jerzego Kwaśnego. Stowarzyszenie ma swoją siedzibę w SP na Ostrogu.O stowarzyszeniu pisaliśmy na łamach „Nowin” już kilka miesięcy temu. Dyr. Stępień podkreślała wówczas, że powołanie stowarzyszenia sugerował urząd miasta, by mieć partnera do opiniowania inicjatyw dla niepełnosprawnych, np. wydawania pieniędzy na najbardziej przydatne cele. Magistrat i radni mają teraz pole do popisu. Szykują bowiem Gminny program pomocy osobom niepełnosprawnym na lata 2004-2010. Projekt dokumentu trafił już na sesję rady miasta we wrześniu, ale radni go nie przyjęli. Polecili prezydentowi wnieść poprawki. Ulepszonym dokumentem rajcy mają się zająć na najbliższej sesji. Jerzy Wiśniewski nie spodziewa się cudów:– Wcześniej było już tyle innych programów, nie tylko miejskich czy powiatowych, również z PFRON-u. Niewiele z nich wynikało. Wszystko rozbija się o pieniądze. Ale też zdobycie środków nie jest niemożliwe. Niedawno przychodnia w Chałupkach wzbogaciła się o windę dla niepełnosprawnych. Pieniądze pozyskano z Unii Europejskiej. Czyli można, trzeba tylko chcieć.

Komentarze

Dodaj komentarz