Zmuszają do zamykania


– Z informacji, które docierają do nas w związku z przymiarkami do przyszłorocznego budżetu miasta, wynika niezbicie, że tzw. subwencja oświatowa na przedszkola, szkoły podstawowe, gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne nie wystarczy nawet na same pensje dla nauczycieli. Żeby oświata mogła normalnie funkcjonować, zabraknie nam 25 mln zł. Jakość nauczania jest w naszym mieście bardzo dobra, a klasy liczą średnio po 25 uczniów. Ustawodawca przyznając tak małe środki finansowe, wskazuje nam wyraźnie, co mamy zrobić – zamknąć ok. 10 szkół, tak by klasy liczyły średnio 38 uczniów, a do tego zwolnić ok. 120 nauczycieli. Wtedy subwencja oświatowa okaże się wystarczająca – mówi prezydent Adam Fudali. Zapewnia jednak, że zgodnie ze złożonymi sześć lat wcześniej przedwyborczymi obietnicami dobra jakość kształcenia pozostanie jednym z priorytetów władz miasta. Jednocześnie zapowiada racjonalizację kosztów funkcjonowania oświaty w mieście. Sprawdzonym sposobem ma być restrukturyzacja sieci szkół związana przede wszystkim z niżem demograficznym. Nie brak jednak pomysłów dość rewolucyjnych, jak zmniejszenie pensum godzin nauczycielskiego etatu z 18 godzin np. do 14.– Nie ukrywam, że budżet miasta sporo kosztują awanse zawodowe nauczycieli. Bardzo bym chciał, by tak jak w Europie Zachodniej nauczyciele stanowili elitę intelektualną i finansową, ale wciąż borykamy się z problemem za krótkiej kołderki. Nauczyciele te problemy znają, bo rozmawiamy o nich już od kilku lat – mówi prezydent Fudali.Władze lokalne znalazły się w swoistej pułapce. Chcąc zapewnić dobre szkoły, muszą do nich dopłacać i w coraz większym stopniu wyręczać państwo i rząd. Ten zaś widząc, że lokalne władze świetnie sobie radzą, z roku na rok przekazuje im skromniejsze dotacje. Apeli i błagań rząd raczej nie słucha, a jeśli już słucha, to zaraz potem rozkłada ręce.Samorządowcy przyzwyczaili się już niestety, że na interesach z rządem wychodzą jak Zabłocki na mydle. Przykład pierwszy z brzegu – świadczenia rodzinne, których wypłacanie od 1 maja spadło na barki gmin. Miasto nie otrzymało nawet bazy danych osób, które tymi świadczeniami powinny zostać objęte. Trzeba ją było dopiero stworzyć, własnymi siłami i za własne pieniądze. Kwoty wydane jednorazowo na zorganizowanie całego systemu wypłat można by jeszcze odżałować, ale już w maju okazało się, że na świadczenia te przekazano z budżetu państwa o 600 tys. zł za mało.– Ta sytuacja wciąż się powtarza. Jesteśmy zobowiązani wypłacić te świadczenia 15 bm. i znów nie dostaliśmy odpowiedniej kwoty. Brakuje 160 tys. zł, które po raz kolejny jesteśmy zmuszeni państwu pożyczyć, a to bardzo komplikuje sytuację finansową miasta – podkreśla prezydent Adam Fudali.W tym roku miasto ma wypłacić świadczenia rodzinne o łącznej wysokości ok. 8,5 mln zł. Na obsługę owych świadczeń, czyli administrację, ma otrzymać tylko 2 proc. tej kwoty. Jak wylicza prezydent, choć miasto posiłkuje się stażystami i pracownikami ośrodka pomocy społecznej, „dopłaca” do tych zasiłków całych dziesięć etatów. Takie przykłady można by mnożyć.

Komentarze

Dodaj komentarz