Przegrana w meczu na szczycie


Spotkanie miało prestiżowy charakter. W finale poprzedniego sezonu jastrzębianie nie dali praktycznie żadnych szans naszpikowanej reprezentantami kraju ekipie z Olsztyna. Tym razem w szeregach AZS zabrakło Pawła Papkego, który dopiero niedawno wznowił treningi po operacji kolana. Ekipa z Olsztyna w letniej przerwie ściągnęła Michała Bąkiewicza i Michała Ruciaka, których obecność na boisku poprawiła znacznie przyjęcie. Ten element zadecydował w dużym stopniu o losach meczu. Paweł Zagumny nie miał problemów z rozegraniem akcji, gdyż zdecydowana większość piłek była celnie odgrywana do niego przez dobrze przyjmujących Bąkiewicza, Ruciaka i libero Pawła Kucińskiego. W tym elemencie gospodarze ustępowali rywalom wyraźnie. Stremowany Paweł Rusek popełnił kilka rażących błędów w przyjęciu zagrywki. Olsztynianie nieprzypadkowo większość zagrywek kierowali w jego stronę. Często przynosiło to skutek.W pierwszym secie goście szybko wywalczyli sobie kilkupunktową przewagę. Przy stanie 2:6 trener Igor Prielożny ściągnął z boiska rozgrywającego Pavla Chudika. Jego miejsce zajął Grzegorz Pilarz. Niemal cały czas gospodarze zmuszeni byli gonić drużynę z Olsztyna. Pościg udał się jedynie połowicznie. Za sprawą asa Marcina Wiki doprowadzili do remisu 23:23, ale w końcówce nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. W decydującym momencie skutecznie zaatakował Krzysztof Śmigiel, a blok Bąkiewicza i Marcina Nowaka powstrzymał uderzenie Radosława Rybaka.Początek drugiego seta układał się po myśli zawodników Jastrzębskiego Węgla. Prowadzili nawet różnicą trzech punktów (5:2). Do stanu 20:20 obie drużyny walczyły jak równy z równym. Później jednak goście zdobyli pięć punktów z rzędu. Jastrzębianie nie potrafili zakończyć skutecznie ataku. Zbicia autorstwa Rybaka i najlepszego w szeregach drużyny obrońców tytułu Przemysława Michalczyka trafiały w blok AZS. Wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się w trzech setach, bowiem w kolejnej odsłonie olsztynianie prowadzili już 17:12. Ambitnie grający zawodnicy gospodarzy zdołali jednak wygrać tego seta. W dramatycznej końcówce doskonale grał Michalczyk, którego ataki były nie do zatrzymania dla rywali. Przy stanie 28:28 jastrzębianie zablokowali Marka Siebecka, a chwilę później ich blok okazał się nie do przebicia dla Ruciaka.Niestety okazało się, że to wszystko, na co tego dnia stać było zespół trenera I. Prielożnego. W czwartym secie nie podjął on już walki. Wyrównana gra toczyła się jedynie do stanu 11:11. Później goście wypracowali sobie kilkupunktową przewagę. Siatkarze Jastrzębskiego Węgla stracili wiarę, że mogą ją odrobić, i gładko przegrali tę partię do 16.– Rywale byli po prostu lepsi. Grali bardzo szybko skrzydłami, a my mieliśmy kłopoty z ustawieniem bloku. Ich atutem było też dzisiaj przyjęcie. Trochę im w tym pomogliśmy, bo nasza zagrywka z pewnością atutem nie była. Widać gołym okiem, że brakuje nam zgrania. Myślę, że czas będzie pracował na naszą korzyść. Z meczu na mecz będzie lepiej – mówi R. Rybak.– Był to bardzo trudny mecz. Z pewnością kibice przeżyli duże emocje. Mieliśmy dobre momenty, ale nasza forma daleka jest od optymalnej. Późno zaczęliśmy przygotowania do sezonu i na razie szwankuje zgranie. Jeszcze boimy się samych siebie. Jest czas na poukładanie tego, bo najważniejsze, by zespół odpowiednio funkcjonował dopiero w fazie play-off – ocenia P. Michalczyk.– Rewelacyjnie zagrał Przemek Michalczyk. Pozostali gracze mieli duże wahania formy. Myślę, że o końcowym wyniku zadecydowały niuanse. Chudik nie potrafił odnaleźć się na boisku i cała koncepcja oparcia gry na nim i Victorze Riverze upadła już po pierwszych akcjach meczu. Za sytuację czwartego seta winę biorę na siebie. Wstawiłem do składu Pavla, ale chłopcy chyba nie wierzyli, że z nim będą w stanie wygrać tę partię – mówił po meczu trener Igor Prielożny.KS Jastrzębski Węgiel – AZS PZU Olsztyn 1:3 (24:26, 20:25, 30:28, 16:25)JW: Chudik, V. Rivera, G. Nowak, Rybak, Michalczyk, Pliński, Rusek (libero) – Pilarz, Wika, Kurian, J. Rivera.

Komentarze

Dodaj komentarz