20044506
20044506


Wystawa jest świetną okazją do przekonania się, jak ongiś w Raciborzu warzono i przygotowywano do sprzedaży piwo, a także jak raczono się tym specjałem. Okazją tym lepszą, że od września raciborska warzelnia, już w rękach nowego właściciela, wznowiła produkcję napoju, pisząc tym samym nowe rozdziały swojej historii.Wystawę można podzielić na trzy części: piwowarstwo, bednarstwo i birofilia, czyli naczynia i przedmioty służące do serwowania i picia piwa. Uwagę zwraca fragment drewnianej rury przypominającej wydrążony pień. Dziesiątki lat temu rurociąg zbudowany z takich pniaków doprowadzał wodę do browaru z Obory. Uwarzone piwo leżakowało w dębowych beczkach, w takowych było potem przechowywane. Teraz w powszechnym użyciu są beczki metalowe bądź plastikowe. W dawnych czasach stosowano budulec naturalny, a drewno dębowe było najtrwalsze i najlepiej nadawało się do wytwarzania beczek i przechowywania piwa. Zresztą wytwarzanie beczek, czyli bednarstwo, nierozłącznie wiązało się wówczas z browarnictwem. Przy browarach działały warsztaty bednarskie. Nie inaczej rzecz miała się w Raciborzu. Na wystawie zebrane są całe beczki, ale również poszczególne ich elementy, jak wieka, drewniane klepki, obicia. Na wiekach wypalano nazwę producenta piwa, umieszczano pojemność i numer beczki. Bednarze produkowali różnej pojemności beczki, od pięciu tys. litrów po dwudziestopięciolitrówki i mniejsze.Po każdym opróżnieniu beczki trzeba było je wypłukać. Do otworu w klepce (na co dzień zatkanego drewnianym czopem) wkładano wąż i pod ciśnieniem płukano wodą. Co pewien czas beczki trzeba było otworzyć i przesmarować od środka żywicą dla uszczelnienia. Żywiczna powłoka zapobiegała również oddawaniu piwu zapachu drewna.Na ekspozycji można również przekonać się, w jaki sposób wytwarzano beczki. Zebrano tu dawne narzędzia z warsztatu bednarskiego działającego przy raciborskim browarze, jak np. strugi, potężną metalową pieczęć do wypalania znaku firmowego. Przedmioty bednarskie i piwowarskie zostały przekazane muzealnikom na własność przez Henryka Nawrota i Mariana Janczewskiego, byłych kierowników browaru w Raciborzu.Na wystawie znajduje się zbiór przeróżnych kufli: szklanych, miedzianych, cynowych, drewnianych. Niektóre z nich są prawdziwymi dziełami sztuki, bogato rzeźbione, zdobione. Jest m.in. kufel wytworzony przez ostatniego mistrza konwisarskiego Krügera, z puncą mistrza i miasta z 1850 r. Przepięknie prezentuje się okolicznościowy kufel upamiętniający manewry w 1811 r. Znajdują się na nim misterne rysunki oraz nazwiska uczestników manewrów. Jest nawet zmyślny kufel dwuczęściowy, składający się z większego metalowego naczynia i mniejszego szklanego. Wykorzystywany był do robienia grzańców, preferowanych przez panie. Metalowe naczynie zalewano wodą, do niego wkładano szklany kufel z piwem i stawiano na piec do zagrzania.Z kuflami wiąże się pewien zwyczaj obecny przed laty w śląskich knajpach. Otóż stali klienci, znajomi właściciela szynku, pili ze swoich prywatnych kufli. Wychodząc, zostawiali je na oddzielnej półce. Nikt inny nie mógł pić z ich naczynia. Przygodnych klientów raczono piwem w zwykłych szklanych karczmiakach.Oczywiście nie sprzedaje się jedynie piwa lanego do kufli. Od dziesięcioleci napój rozprowadza się także w butelkach. Zamykanie butelek jest oddzielnym rozdziałem piwnej historii. Powszechne dziś kapsle są stosunkowo młodym, powojennym wynalazkiem. Wcześniej butelki korkowano. Czopy korkowe były dość długie. Do ich wyciągnięcia potrzebny był korkociąg. Co bardziej zdesperowani i spragnieni wciskali korki do środka. Nie było to jednak zbyt łatwe. Trudności z otwieraniem zakorkowanych „browarków” miały i dobre strony – mniej osób piło w bramach. Z czasem większą popularność zdobyły butelki z zamkami typu krachem. Były to ceramiczne zatyczki z gumowymi podkładkami dociskane do wylotu szyjki za pomocą metalowej sprzączki. Były to butelki wielokrotnego użytku. Nawet dziś co pewien czas są spotykane w handlu napoje w podobnie zamykanych pojemnikach. Butelkom nie sposób odmówić praktyczności. Miały jednak dość poważny feler. Bywały nieszczelne. Stąd przy zakupie piwa do zwyczaju weszło przechylanie butelki wiekiem do góry, by sprawdzić, czy nie przecieka. Te problemy skończyły się wraz z wprowadzeniem metalowych kapsli. Na ekspozycji znajdują się ręczne kapslownice, podobnie jak korkownice.„Beczka piwa i...” jest ekspozycją stałą. Składające się na nią eksponaty w całości pochodzą ze zbiorów muzeum. Prezentowane przedmioty uzupełniają: kolekcja podkładek pod kufle, liczne fotografie, rysunki, dawne afisze i grafiki. Komisarzem wystawy jest Marian Zawisła.

Komentarze

Dodaj komentarz