Więcej igrzysk!


Sprawa Andrzeja Leppera świetnie nadaje się do tego, by złagodzić nasz egzystencjalny stres lub - mówiąc bez ogródek - odciągnąć nieco naszą uwagę od o wiele bardziej istotnych dla zwykłego śmiertelnika spraw, a więc przede wszystkim od rozważań, ile nam - dzięki postanowieniom polityków - zostaje w portfelu na życie.Ogólnopolskie media ochoczo w tych igrzyskach biorą udział. Dzięki temu o aferze z Lepperem wie prawie każdy Polak, a na przykład o czekających nas w przyszłym roku podwyżkach akcyzy na energię elektryczną - prawie nikt. Gdy igrzyska górą, łatwiej skryć fakt, że na chleb pozostanie coraz mniej.Banki chcąc uchronić nas od nowego podatku od oszczędności autorstwa ministra Marka Belki, urządziły nam - jak to określił rozżalony minister - harcerskie podchody. I choć minister finansów bardzo się na nie oburzał (chyba nie był nigdy harcerzem), w ciągu zaledwie paru dni siedemnaście miliardów złotych oszczędności podatników, i tych bogatych i tych, co grosz do grosza odkładają, zostało bezpiecznie ulokowanych w lokatach długoterminowych i obligacjach. Jednak nie bardzo można zachłysnąć się z radości, że tym razem podchody z rządem wygraliśmy, sytuacji stresogennych bowiem nadal nam nie brakuje.Ot, choćby ogłoszenie, że rząd zamierza podnieść VAT na materiały budowlane i opodatkować tym podatkiem nie tylko kupno mieszkań, ale także czynsze, spowodowało szturm na wystawione na sprzedaż mieszkania, a także na sklepy z materiałami budowlanymi. Decyzje podejmowane w pośpiechu nie zawsze są mądre, ale tylko pośpiech mógł uratować nasze wcześniejsze plany zakupu mieszkania lub jego remontu.Tym razem jednak to rząd zaprosił obywateli do harcerskich podchodów, bo w parę dni po ogłoszeniu tego zamiaru, poinformował, że VAT wszedłby w życie dopiero w drugim kwartale, a kilka dni później w ogóle wycofał się z pomysłu opodatkowania branży budowlanej. Dzięki takim decyzjom ręce zacierali z radości jedynie developerzy, pośrednicy w sprzedaży domów i mieszkań oraz handlowcy z branży budowlanej. Zupełnie niespodziewanie zwiększyli zyski pod koniec roku. O zwiększonym podatku VAT w branży budowlanej wiedział prawie każdy Polak, a o tym, że co piąty z nas będzie bez pracy w przyszłym roku i kto jest temu tak naprawdę winien - już niewielu.Zasada organizowania igrzysk, by odwrócić uwagę od prawdziwych problemów mieszkańców, przyświeca też władzom lokalnym. W zasięgu ręki mamy dobry przykład. Otóż w 1964 roku Rybnik hucznie obchodził swe 750-lecie. Dość więc niespodziewanie aktualne władze samorządowe tego miasta jesienią tego roku zdecydowały, że w 2002 roku Rybnik ma znów obchodzić równie huczną rocznicę, tym razem 800-lecia. Dlaczego aż dwanaście lat wcześniej - nie wiadomo, ale mają to nam wyjaśnić historycy, którzy od niedawna fakt fundacji klasztoru norbertanek w szczerym polu, pośród stawów rybnych, uznają za początek grodu, który staw rybny - czyli rybnik - ma w swej nazwie. „Trybuna Śląska” podzieliła się ze swoimi czytelnikami podejrzeniami, że chodzi o to, by na fali nośnego hasła jubileuszu zorganizować przyszłoroczną kampanię wyborczą do władz samorządu. Otóż moim zdaniem nic bardziej błędnego. Z tego, co mi wiadomo, wybory samorządowe mają się odbyć wczesną wiosną, a szczyt obchodów jubileuszu jest planowany pod sam jej koniec, w maju. Nie doszukiwałabym się więc tu aż tak doraźnego celu, jak wygrana aktualnie rządzących miastem w nowych wyborach. Ten cel jest o wiele bardziej dalekosiężny. Po prostu, gdy ludziom brakuje chleba, trzeba urządzić igrzyska. I wie to każda władza. I ta, co rządzi aktualnie, i ta, która obejmie po niej (lub sobie samej) schedę. Dlatego w Rybniku w 2002 roku igrzyska odbędą się pod hasłem 800-lecia miasta, które osiem wieków temu miastem wcale jeszcze nie było.

Komentarze

Dodaj komentarz