Ireneusz Stajer
Sprawa ta ciągnie się już 18 lat. Zapadły w niej dwa zupełnie odmienne wyroki sądowe. Pierwszy korzystny dla spółki jawnej Techdom Heleny i Mirosława Fleszarów z Rybnika, drugi pozytywny dla Gillette Poland SA w Warszawie, którego następcą prawnym jest Procter & Gamble.
Spór zaczął się w 2001 roku. 20 marca strony zawarły umowę o współpracy. Gillette zobowiązał się dostarczać Hurtowni Artykułów Gospodarstwa Domowego Techdom swoje towary. Dostawy miały być szczegółowo uregulowane w zamówieniu, wskazującym termin, ilość sztuk i formę zapłaty.
- Miałam umowy z ponad 30 firmami, m.in. Amicą, Zelmerem, Niewiadowem czy Nową Dębą. Współpraca z nimi układała się bez zarzutu. Tymczasem 28 marca, gdy pojechałam z mężem do kontrahenta, Gillette dostarczyło nam do Rybnika mnóstwo towaru, którego nie zamawialiśmy, o wartości ponad 100 tys. złotych. Natychmiast zakwestionowałam dostawę – mówi Helena Fleszar.
Na własną odpowiedzialność
Strony uzgodniły, że artykuły AGD pozostaną w magazynie Techdomu do terminu wymagalności zapłaty faktury. Potem niesprzedany towar zabierze Gillette. 11 maja 2001 roku Helena Fleszar wezwała dostawcę, by wystawił fakturę korygującą lub zgodził się na zapłatę towaru po sprzedaży z odstąpieniem od naliczania odsetek. Zdawało się, że temat jest zamknięty. - We wrześniu czy październiku 2001 roku otrzymałam z Gillette notę odsetkową na ponad 10 tys. zł. Próbowali mnie zmusić do zapłaty, zresztą to samo robili z innymi firmami. Sprawa z powództwa Gillette trafiła do Sądu Okręgowego w Gliwicach – opowiada rybniczanka.
Temida przyznaje rację właścicielom Techdomu. Umarza żądanie zapłaty 82 357 zł, oddala powództwo o ustawowe odsetki wraz z kosztami zastępstwa procesowego w wysokości 12 tys. zł. Zasądza od powoda na rzecz firmy z Rybnika 3 015 zł. „Po pierwsze, to powód bezumownie dostarczył pozwanym towar. Uczynił to na własną odpowiedzialność i nie jest obecnie uprawniony do stawiania warunków na jakich odbierze towar. Po drugie, skoro pozwana podpisała fakturę powoda, to może domagać się faktury korygującej” - czytamy m.in. w uzasadnieniu. Gillette zaskarża wyrok do sądu odwoławczego. 24 lipca 2003 roku katowicka apelacja oddala zażalenie. Sprawa wydaje się definitywnie zakończona.
Sprzeczne wyroki
7 stycznia 2004 roku zarząd koncernu przyznaje spółce odszkodowanie w wysokości 37 tys. zł. Pełnomocnik Gillette nie powiadamia o tym Techdomu, sporządza drugi pozew, motywując go tym, że właścicielka nie przyjęła odszkodowania. Wytacza spółce nowy proces w gliwickiej „okręgówce”. Drugi wyrok, orzeczony... przez tego samego sędziego, który rozstrzygał sprawę jest zupełnie inny. Techdom ma wydać towar bez faktury korygującej. Sąd Apelacyjny w Katowicach znowu nie ma zastrzeżeń do orzeczenia, które tym razem jest skrajnie niekorzystne dla Fleszarów. Nie przywołuje jednak żadnych dowodów, dokumentujących zmianę pierwszego wyroku.
- Zakwestionowaliśmy to orzeczenie. Nie mogliśmy przystać na wydanie towaru bez faktury, bo byłoby to przestępstwem. Zgłosiłam sprawę do prokuratury - oznajmia właścicielka. Jak zaznacza, oba wyroki są sprzeczne, choć oparte na tym samym materiale dowodowym.
Zasądzono areszt
- Wytaczano mi różne sprawy sądowe. W pewnym momencie miałam ich z 10. Co najmniej trzy razy karano mnie grzywnami. Ciągłego napięcia nie wytrzymał mąż, który zmarł nagle w 2005 roku – mówi Helena Fleszar. Traci najbliższego człowieka i menedżera, hurtownia traci płynność finansową i upada.
- Sednem sprawy jest kilkuletnie zmuszanie mnie jako przedsiębiorcę karami finansowymi i nawet aresztem do działalności przestępczej, bo z pominięciem przepisów dotyczących faktur VAT. Tym aresztem nękano mnie przez osiem lat. Kilkakrotnie wydawano nakazy poszukiwania, zatrzymania, doprowadzenia do aresztu śledczego w Katowicach. Moje zdjęcie umieszczono na policyjnej liście CEL. Zatrzymano mnie nawet na ulicy. Dyrektor aresztu i policja odmówili doprowadzenia i osadzenia mnie w areszcie, wówczas sędzia zmuszał komornika zarządzeniami, aby pisemnie zwrócił się do prywatnych przewoźników, którzy jednak odmówili, tłumacząc, że wożą towar, a nie osoby do aresztu – podkreśla Helena Fleszar.
Dodaje, że w każdej chwili może wydać towar, który magazynuje w bezpiecznym miejscu. Warunkiem jest sporządzenie przez Procter & Gamble faktury korygującej.
Bulwersująca sprawa
Pisze do Krajowej Rady Sądownictwa. Powiadamia parlamentarzystów. - Bardzo chciał mi pomóc Janusz Wojciechowski (były prezes NIK, dziś unijny komisarz ds rolnictwa, z wykształcenia prawnik – red.). Zorganizował spotkanie w tej sprawie w prokuraturze generalnej – mówi właścicielka. 9 sierpnia 2013 roku senatorowie Bolesław Piecha, Grzegorz Wojciechowski i Jan Maria Jackowski wydają oświadczenie skierowane do prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta i rzecznika praw obywatelskich Ireny Lipowicz z wnioskiem „o zbadanie bulwersującej sprawy pani Heleny Fleszar”. Powołują się m.in. na art 379 kodeksu postępowania cywilnego, jednoznacznie stwierdzający, że nie można sądzić dwa razy w tej samej sprawie, gdyż wówczas postępowanie sądowe jest nieważne. Właścicielka Techdomu pisze do kolejnych ministrów sprawiedliwości, na razie bez skutku.
- To walka wdowy z wielką, międzynarodową korporacją. W tym sporze bezsprzecznie rację ma pani Helena, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Bardzo mi jej żal – mówi Grzegorz Janik, były poseł z Rybnika, który udostępnił Fleszarowej swoje biuro, by mogła np. kserować dokumenty i korespondencję. W swoim mieszkaniu na osiedlu Nowiny trzyma... 138 segregatorów z dokumentami.
- Zniszczono mi rodzinę, bo do prokuratury wzywano nawet mego syna, który potem wyjechał za granicę. Musiałam zamknąć prosperującą firmę. Nie mam nic. Ale nie zdołano mnie odrzeć z godności człowieka. Moi adwersarze liczą chyba na to, że wdowa umrze i będzie po kłopocie. Jestem niewygodna dla wielu, ponieważ domagałam się i nadal się domagam pokazania dowodów, jakim czynem jako przedsiębiorca złamałam przepisy? Angażowano wielu funkcjonariuszy do nękania mnie aresztem jako dłużnika, próbując złamać i zmusić do przestępstwa. Mężowi nad trumną, w kościele przed Bogiem przyrzekłam: „nie spocznę, dopóki nie wyjaśnię tej sprawy”! - zapowiada Helena Fleszar.
Utajona ugoda?
Mimo usilnych starań (telefony, e-mail z pytaniami z 22 października 2019) nie dostaliśmy odpowiedzi z biura prasowego Procter & Gamble. Firma powołuje się w swojej korespondencji, m.in. z 8 lutego 2017 roku do ministra sprawiedliwości – prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry na to, że 7 stycznia 2004 roku trzech członków zarządu Gillette zaproponowało Techdomowi warunki ugody i odszkodowania.
- To nieprawda. Nigdy nie otrzymałam pisemnej informacji, a nawet mnie o tym nie powiadomiono ustnie. Ustaliłam, że nie dopuścił do tego ówczesny pełnomocnik Gillette, a następnie Procter & Gamble – twierdzi Helena Fleszar.
Działa dalej w swojej sprawie. 7 grudnia pojechała do programu TVP „Studio Polska”. Poprosiła o zaproszenie do jednego z następnych wydań. Przygotowuje również materiały dla premiera rządu Mateusza Morawieckiego.
Ten artykuł przeczytacie również w aktualnym, świątecznym numerze „Nowin”, w sprzedaży do 7 stycznia.
Komentarze