Mistrzowie pierwszej kwarty


Rozegrane w środę w hali Zespołu Szkół Ekonomiczno-Usługowych spotkanie przeciwko MOSiR-owi Krosno rozpoczęło się według powyższego scenariusza. Bardzo szybko zespół gospodarzy wyszedł na czternastopunktowe prowadzenie. Zanosiło się na pogrom przyjezdnych, gdy na tablicy wyników pojawił się rezultat 25:11, a do zakończenia kwarty pozostało jeszcze niewiele ponad trzy minuty. Przewaga rybniczan była w tej części gry tak miażdżąca, że możliwe wydawało się podwyższenie prowadzenia o kolejne kilkanaście punktów i wybicie rywalowi z głowy podjęcie walki w tym pojedynku. Stało się jednak zupełnie odwrotnie. W ciągu niespełna czterech minut goście odrobili dziesięć punktów i podbudowani takim obrotem sprawy zaczęli prowadzić równorzędną grę, czego efektem było uzyskanie jednopunktowej przewagi w połowie meczu.W drugiej części gry rybniczanie zaczęli bronić strefą i bardzo szybko okazało się, że jest to woda na młyn dla przyjezdnych. Nie dość, że znakomitą skuteczność w rzutach z dystansu wykazywał Kamiński, to nasi zawodnicy MKKS-u nie radzili sobie kompletnie w zbieraniu piłki z tablicy i w obronie, i w ataku. Trzecia kwarta nie skończyła się dla miejscowych prawdziwą katastrofą tylko dzięki skutecznej grze Mirsoława Frankowskiego i Bartłomieja Kozieła. Przegrali ją różnicą dziesięciu punktów i wiadomo było, że ich gra musi ulec radykalnej zmianie, by myśleć w tym spotkaniu o zwycięstwie, bowiem krośnianie podbudowani nieoczekiwanym obrotem sytuacji na boisku czuli się już bardzo pewnie, więc i ich gra była coraz lepsza.Niestety przez pierwsze siedem minut decydującego starcia obraz gry przedstawiał się niemal identycznie jak w trzeciej kwarcie. Walkę na obu tablicach wygrywali koszykarze MOSiR-u, MKKS bronił strefą, a przeciwnik trafiał z dystansu. Sytuacja zmieniła się na niespełna trzy minuty przed końcem, gdy rybniczanie zaczęli bronić na całym boisku. Ten fakt poprzedziły trafienia najskuteczniejszych w zespole gospodarzy Frankowskiego (trzy wykorzystane osobiste) i Kozieła (za trzy punkty). Choć zmiana sposobu gry przyniosła widoczny efekt, bowiem odrobioną stratę udało się utrzymać, neutralizując atuty gości, na zmianę niekorzystnego rezultatu zabrakło czasu.W ostatniej kwarcie przez ponad siedem minut żaden z rybnickich koszykarzy nie faulował. Dzięki temu kilkanaście przewinień „złapanych” w pierwszej połowie nie skutkowało zagrożeniem opuszczenia boiska przez któregoś z nich. Z drugiej jednak strony przy niekorzystnym rezultacie na trzy minuty przed końcem trudno było z pożądanym skutkiem przerywać akcje rywala. Doszło więc do rzadkiej sytuacji, w której rybniczanie faulowali tylko po to, by liczba fauli sięgnęła pięciu. Taka sytuacja daje bowiem szansę na w miarę szybkie przerwanie akcji przeciwnika i przejęcie piłki po dwóch rzutach osobistych. Można czasem zaobserwować, że przegrywający zespół ucieka się świadomie do zwiększenia liczby przewinień o jedno lub dwa brakujące do pięciu, ale nadrobienie czterech czy pięciu fauli to przypadek kuriozalny, a gdyby nie zdarzenie z środy można by powiedzieć – teoretyczny.Porażką MKKS-u zakończyło się również rozegrane w sobotę wyjazdowe spotkanie 20. kolejki. Lafarge Kielce – co jest zgodne ze scenariuszem gry rybnickiej drużyny – przegrał pierwszą kwartę, by w miarę upływu czasu zyskiwać coraz większą przewagę, zaakcentowaną dziewiętnastopunktowym zwycięstwem w ostatniej odsłonie.Lafarge Kielce – MKKS Rybnik 107:70 (22:25, 27:13, 26:19, 32:13)MKKS Rybnik – MOSiR Krosno 94:100 (27:23, 20:25, 17:27, 30:25)MKKS: Frankowski 26, Kozieł 20, Ochodek 15, Kuna 8, Rduch 8, Tomaszewski 8, Marczyk 4, Grabiec 3, Grzelczak 2, Rajnhold 0.MOSiR: Kamiński 28, Pilecki 20, Oczkowicz 19, Cygan 17, Belczyk 9, Adamczyk 4, Osiniak 2, Baran 1, Puścizna 0.

Komentarze

Dodaj komentarz