20051220
20051220


Ja miałam szczęście: zdążyłam wypełnić biblijne posłanie tuż przed wybuchem trzeciego palestyńskiego powstania. W Izraelu już wtedy eksplodowały bomby, ale pielgrzymów liczono w milionach. Każdy mógł odwiedzić większość miejsc wymienianych w Starym Testamencie i wszystkie związane z Jezusem, niektórzy przy okazji jechali do Jordanii czy Egiptu, bo Ziemia Święta to kraje basenu Morza Śródziemnego i prawie cały Bliski Wschód. Gdy we wrześniu 2000 roku rozgorzała intifada, ruch pątniczy zamarł, ale nie na długo, a teraz można mówić o jego odradzaniu. Tak twierdzą np. ojciec franciszkanin Nikodem Gdyk, komisarz Ziemi Świętej w Polsce, i Zeev Mosewitzky, izraelski przewodnik, który urodził się w naszym kraju, więc utrzymuje kontakty z wieloma rodakami, jacy odważyli się na wyprawę do jego drugiej ojczyzny. Obaj mówią, że i Izraelczykom, i Palestyńczykom zależy na pielgrzymach. – Dobrze wiedzą, że gdyby spowodowali zamknięcie świętych miejsc, odwróciłby się od nich cały świat – konkluduje Zeev Mosewitzky.Piętno StwórcyNajważniejszym celem pielgrzymów jest Jerozolima, bo każdy chciałby zaznać tu uczucia bliskości Boga, jakiego dotąd nie doświadczył. To bowiem miasto wyjątkowe, przecież naznaczone piętnem Stwórcy jak żadne inne, które jednak nosi w sobie tak potężny ładunek religijny, historyczny i emocjonalny, że każdy człowiek reaguje nań niezwykle intensywnie. Na to nakłada się szok, jaki przeżywają pątnicy przybywający tu po raz pierwszy. Zamiast niebiańskiej metropolii, jaką mają nadzieję ujrzeć, widzą miasto niepojęte dla kogoś z daleka. Historyczna stolica Izraela to przecież centrum trzech największych religii monoteistycznych: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Na Górze Oliwnej, gdzie Chrystus wstąpił do nieba, króluje dziś meczet. Droga Krzyżowa (Via Dolorosa lub Via Crucis), którą Jezus szedł na śmierć, wiedzie przez rozkrzyczany arabski targ. Gdy chrześcijańskie grupy zatrzymują się przy poszczególnych stacjach i odmawiają „któryś cierpiał za nas rany”, nieraz wtóruje im śpiew muezina nawołującego do modlitwy z wieży minaretu.Modły kilku wyznań mieszają się też w Bazylice Grobu Pańskiego, najświętszym miejscu chrześcijaństwa. Niejednego człowieka to wszystko może zwalić z nóg, a ludzie egzaltowani, o słabszej kondycji psychicznej, nieraz tego nie wytrzymują. Niekiedy popadają w stan niezwykłego uniesienia religijnego, które polega na tym, że dana osoba na ulicach Świętego Miasta nagle stwierdza, że jest... Mesjaszem, Matką Boską, królem Dawidem lub inną biblijną postacią, wymaga zatem pomocy psychiatry, a nieraz hospitalizacji. Specjaliści nazwali to zjawisko syndromem Jerozolimy, gorączką Jerozolimy bądź trucizną Jerozolimy, bo nie są to rzadkie przypadki. Jeden doprowadził już do tragedii. Było to w końcu lat 60., gdy pewien ogarnięty ekstazą Australijczyk podpalił najświętszy islamski relikwiarz w meczecie al Agsa Mosque. Wywołało to zamieszki w wielu krajach świata, na skutek których zginęło mnóstwo ludzi.Ogrodzie Oliwny...Wędrówka po Świętym Mieście z reguły zaczyna się w Ogrodzie Oliwnym zwanym też Ogrójcem lub Getsemani (drugie określenie pochodzi od znajdującej się tu niegdyś tłoczni oliwy), w którym Jezus modlił się ostatniej nocy przed śmiercią. To miejsce u stóp Góry Oliwnej należy do najbardziej wzruszających w Jerozolimie. W początkach nowej ery rosły tu tylko drzewa oliwne, dziś jest to śliczny ogród. W oczy rzuca się osiem potężnych oliwnych drzew. Te drzewa nie obumierają, niewykluczone zatem, że obecne pędy wyrosły z pni, które były świadkami trwogi Chrystusa w noc przed pojmaniem. Obok wznosi się kościół zwany Bazyliką Agonii lub Konania. W prezbiterium zachował się kamień, o który wedle tradycji pamiętnej nocy Jezus opierał swe rozpalone czoło. Nie ma chyba człowieka, który nie zapłakałby przy tej Skale Konania.Gdy łzy zmieszają się już ze słowami pieśni „Ogrodzie Oliwny, widok w tobie dziwny...”, trzeba iść dalej, bo ta góra jest wyjątkowa z jeszcze jednego powodu. Znajduje się tu płaskowyż, na którym leży cmentarz żydowski, mający ponad sześć tysięcy lat i będący najstarszą czynną nekropolią na świecie. Część biblistów utożsamia to miejsce z doliną Jozafata, gdzie Bóg ustawi swój tron i wezwie nas wszystkich na Sąd Ostateczny. Nadejście tej chwili obwieści prorok, który nadjedzie na białym ośle, ale sprawa nie jest taka prosta. Zwiastun ma pojawić się od wschodniej strony przeciwległej góry Moriah, gdzie stały Pierwsza i Druga Świątynia Jerozolimska. Kłopot w tym, że muzułmanie założyli tam swój cmentarz. Posłaniec Stwórcy nie może przestąpić jego granic, bo byłby nieczysty. Nie przejdzie też na szczyt przez Bramę Złotą, przez którą do synagogi wchodził Jezus, bo zamurowali ją wyznawcy Allacha. Przewodnicy żartują, że muzułmanie nie chcą końca świata i na razie widać go nie będzie.Na Via CrucisKolejny szok przeżywa się w Wieczerniku stanowiącym część kościoła, który w XV stuleciu odbudowali franciszkanie. W następnym wieku obiekt przejęli jednak muzułmanie, gdyż uznali, że w dolnej partii znajduje się grób ich proroka Dawida. Obecnie część świątyni należy do wyznawców islamu, reszta do Żydów. Chrześcijanie mogą jednie odwiedzać to miejsce. Stąd już niedaleko do gmachu szkoły Al-Omariah, gdzie w początkach naszej ery wznosiła się Twierdza Antonia, będąca administracyjną siedzibą rzymskich namiestników Judei. To tu zaczyna się Droga Krzyżowa, gdyż prawdopodobnie tu Jezus usłyszał wyrok śmierci. Śladem jego męki podążali już judeochrześcijanie, a po 325 roku, gdy cesarz Konstantyn uznał chrystusową wiarę, zaczęli przybywać pielgrzymi z całego świata. Szlak może nie w pełni odpowiada rzeczywistości, ponieważ wieki i liczne wojny nagromadziły w Świętym Mieście mnóstwo ruin, na których wyrosły nowe budowle. Jeśli jednak nawet trasa różni się od tej, którą Jezus szedł na miejsce kaźni, czyli na Golgotę, różnice są niewielkie.Nie zmienił się też klimat Via Dolorosa, która nadal jest ruchliwa, kręta i wąska. Pełno tu arabskich kramów, nie brakuje złodziei i wojska, jak w czasach Jezusa. Wtedy byli to rzymscy legioniści, dziś są to uzbrojeni po zęby izraelscy żołnierze. Ta hałaśliwa trasa stanowi wyjątkowy szlak, który chce przemierzyć każdy chrześcijanin i szybko przestaje zwracać uwagę na śpiewy muezinów czy krzyki natrętnych handlarzy, oferujących sezamki, sok z pomarańczy, zwiewne arabskie szaty czy klejnoty. Ceremonia Drogi Krzyżowej jest tu odprawiana w każdy piątek, a kończy się w Bazylice Grobu Pańskiego, wybudowanej w miejscu chrystusowego pochówku. Niegdyś zwano je wzgórzem trupiej głowy, czyli Kalwarią (od łacińskiego Calvarius, co oznacza nagi pagórek), lub z aramejska Golgotą, ponieważ urządzano tu publiczne egzekucje. Bazylika pochodzi z połowy XI wieku (poprzednia, wzniesiona na polecenie cesarza Konstantyna, legła w gruzach w 1009 roku podczas najazdu egipskiego kalifa al Hakima) i zachowała pierwotną architekturę. Nie wygląda jednak najlepiej, gdyż zawiadują nią przedstawiciele kilku wyznań (Grecy, Ormianie, Koptowie i franciszkanie jako jedyni przedstawiciele Kościoła łacińskiego), którzy mają ściśle wydzielone terytoria i nie zawsze mogą dojść do porozumienia.Dzieci jednego BogaCo ciekawe, wszystkie sprawy dotyczące stanu posiadania i sprawowania liturgii reguluje sułtańskie status quo z 1757 roku! Mało tego: klucze do Kaplicy Grobu od 634 roku (z wiekową przerwą na czasy rządów krzyżowców) trzymają muzułmanie. Nieraz „ruchem” wiernych, którzy czekają w kolejce na wejście do maleńkiej kaplicy, gdzie spoczywało ciało Zbawiciela, kieruje izraelski (ale arabskiego pochodzenia) policjant. Ludziom z daleka trudno to wszystko pojąć. W dodatku obok wznosi się góra Moriah. Na jej szczycie, w miejscu pierwszej i drugiej synagogi, stoją dwa meczety: Omara i Ommajadów. Ten drugi nazywany jest Świątynią Skały i uchodzi za ósmy cud świata. Kopułę wspaniałej budowli pokrywa tona złota ofiarowanego przez króla Jordanii Husejna. To trzecie (po Mekce i Medynie) najświętsze miejsce islamu. Jego wyznawcy sprowadzili tu z Mekki ambonę z masy perłowej i złożyli w darze Allachowi, aby ta góra już na zawsze pozostała muzułmańska. Ich tradycja podaje bowiem, że modlił się tu prorok Mahomet przed wyruszeniem w drogę do nieba.„Wspólna” jest tylko Ściana Płaczu po zachodniej stronie góry Moriah, która pozostała z murów otaczających drugą synagogę. To najświętsze miejsce judaizmu. Żydzi modlą się tu w szabat, a ludzie innych wyznań co dnia wkładają w szczeliny między kamieniami kartki z wypisanymi prośbami. Tu widać, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga, choć każda wiara określa go inaczej. Co by nie powiedzieć, w tym miejscu, które wybrał sam Jahwe (Biblia poucza, że wezwał Abrahama, patriarchę Żydów i Arabów, do złożenia tu ofiary z syna Izaaka, nazwa wzgórza upamiętnia to wydarzenie), można nauczyć się tu nie tylko wiary, ale i szacunku dla innych religii. Na koniec niejeden człowiek przysiada na schodach bazyliki grobu, aby w samotności, choć przez chwilę, poczuć nastrój miejsca, gdzie dokonało się zbawienie świata.

Komentarze

Dodaj komentarz