20051303
20051303


Jak mówi wójt Franciszek Marcol, Unia Europejska ma do rozdzielenia pieniądze w ramach likwidowania obszarów nędzy na terenach miejskich. Nie wiadomo jednak, czy Wspólnota zechce dofinansować gminę o nazwie dokładnie zaprzeczającej założeniom programu. Wiadomo, że unijni komisarze przywiązują ogromną wagę do szczegółów. Skoro ustalili normy dla długości ogórków konserwowych czy liczby dziurek w guzikach marynarek, mogą mieć zastrzeżenia również do nazwy gminy. Dlatego jej władze, nie chcąc, aby spore środki przeszły koło nosa, zaczęły przebąkiwać o zmianie nazwy. Według wójta nie bez znaczenia były również głosy gości z Niemiec licznie przyjeżdżających do rodzin na święta wielkanocne. Mówili, że widząc tabliczki „Nędza” spodziewali się wiejskiego zaścianka, a miejscowość jest urokliwa i jak żywo przypomina podobne w Niemczech. Ich zdaniem nazwa nie pasuje do rzeczywistości.Franciszek Marcol zdaje sobie sprawę z ogromnego przywiązania mieszkańców do nazwy, mającej zresztą historycznie udokumentowane korzenie. Z drugiej strony nie chciałby być posądzonym o działanie na szkodę gminy, łatwo rezygnując ze starań o dodatkowe pieniądze. Dlatego zaraz na początku kwietnia ma zamiar rozpocząć przygotowania do konsultacji społecznych. Jest to pierwszy i niezbędny warunek w długotrwałej i skomplikowanej procedurze zmiany nazwy. Każdy dorosłych mieszkaniec dostanie do wypełnienia ankietę z pytaniem, czy godzi się na zmianę nazwy z podanych powodów. Na drukach znajdą się też propozycje nowej nazwy, jak Dostatek, Wygoda i Skromne. Są to określenia pozytywne, niemające niczego wspólnego z Nędzą. Mieszkańcy będą mogli również zgłaszać własne propozycje. Ich opinia jest wiążąca. Gdyby większość poparła pomysł, wtedy rada gminy musiałaby podjąć stosowną uchwałę, a następnie wysłać całą dokumentację do ministra spraw wewnętrznych i administracji. W jego kompetencji leży wydanie zgody na zmianę nazwy lub nie.Podobnie było z formalnym przyjęciem nazwy Górki Śląskie. W spisie miejscowości funkcjonowała jako Górki, a na wszystkich tablicach i dokumentach figurowała z dopiskiem Śląskie. Minister uprawomocnił więc stan faktyczny. Cała procedura zmiany nazwy może potrwać nawet dwa lata. W niczym jednak nie będzie kolidowała z ubieganiem się o pieniądze unijne. Dla władz gminy ważne będzie złożenie wniosku na czas, czyli najpóźniej do połowy maja. Potem zawsze będzie można uzupełnić dokumentację, zwłaszcza że Unia Europejska też nie jest zbyt szybka w działaniu. Gdyby się okazało, że mieszkańcy nie zgodzą się na zmianę, wtedy prawdopodobnie wniosek o dofinansowanie przepadnie albo unia da mniej pieniędzy. Jednak niezłożenie wniosku od razu oznaczałoby rezygnację z pieniędzy. Polepszenie stanu oznakowania dróg, łącznie z wymianą tablic i instalacją sygnalizacji świetlnej w newralgicznych punktach, kosztowałoby w sumie około 400 tys. zł. Zmiana nazwy wiązałaby się też z wymianą dokumentów, pieczątek itd. Samorządowcy nie chcą obciążać mieszkańców tymi kosztami, dlatego mają zamiar ubiegać się również o pieniądze na ten cel. Nie jest to jednak duży wydatek, około 30 tys. zł.Koszty całej operacji oszacowano na 430 tys. zł, z czego Unia Europejska mogłaby dołożyć maksymalnie 80 proc. Resztę musiałaby wyasygnować gmina. Wójt przyznaje, że o Nędzy jest głośno z powodu jej nazwy. Dlatego w razie niepowodzenia operacji zmiany nazwy będzie chciał ją zastrzec w Urzędzie Patentowym w Warszawie. Wtedy żadna inna gmina, wioska czy miejscowość nie będzie mogła tak się nazywać. Nędza będzie jedna.

Komentarze

Dodaj komentarz