20051316
20051316


Już od kilkunastu tygodni w noclegowni popołudniami słychać szum pracujących maszyn do szycia. Za urządzeniami siedzą bezdomni. Spod ich rąk wyszły już różne drobiazgi, potrzebne w domu, ale ostatnie „zlecenie” sprawiło im największą radość – przygotowanie szmacianych zajączków dla podopiecznych domu dziecka. Maskotki powstały w świetlicy, gdzie stoją maszyny. Gdy tam byliśmy, dwóch mężczyzn szyło na maszynach, pozostali przygotowywali wykroje lub wypychali gotowe formy. Z kawałka materiału powoli wyłaniały się długie uszy, łapki i ogonek. Jeszcze tylko przyszyć oczka z guzików i zajączek gotowy. Prawie, bo dla każdego długouchego przygotowane były spódniczka lub spodenki.– Mamy chłopców i dziewczynki w tej zajęczej zgrai – żartował jeden z mężczyzn. Ze znalezieniem chętnych do szycia nie było problemu. Kiedy mieszkańcy noclegowni usłyszeli, że można zrobić coś dla dzieciaków z domu dziecka, sami się zgłaszali. Mówią, że ci milusińscy to takie same sieroty jak oni, tylko jeszcze bardziej skrzywdzone przez los. – Już od małego nie mają swojego rodzinnego domu – mówi jeden z noclegownianych krawców. Grażyna Mnich, szefowa Towarzystwa Charytatywnego „Rodzina”, która prowadzi placówkę, przyznaje, że zajęcie to przynosi korzyść nie tylko dzieciom, ale i bezdomnym. – Przychodzili tu popołudniami. Dzięki temu robili coś pożytecznego i nie mieli czasu na myślenie o swojej trudnej sytuacji – wyjaśnia. Część z nich miała już za sobą pierwsze krawieckie doświadczenia, bo jakiś czas temu w noclegowni zorganizowano kurs kroju i szycia. Pieniądze na ten cel udało się pozyskać z Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej i Ministerstwa Polityki Społecznej.Dzięki temu udało się zakupić dwie maszyny potrzebne do przeprowadzenia szkolenia. Wzięło w nim udział 10 osób. Początki nie były łatwe. Teraz kursanci potrafią nie tylko zrobić wykrój, ale i skrócić nogawki czy rękawy, uszyć firanki, a nawet wszyć zamek błyskawiczny, co wbrew pozorom nie jest takie łatwe. – Wystarczy delikatnie prowadzić materiał, a jeśli do tego wykrój jest dobry, to już zupełnie nie ma żadnego problemu – przekonuje jednak Łukasz Wyżgoł, który wraz z kolegami uszył maskotki dla dzieciaków z Gorzyczek. Czy kiedyś świadectwo ukończenia kroju i szycia im się przyda, tego nie wiedzą, chociaż mają nadzieję, że tak. Na razie jednak ich umiejętności sprawiły wiele radości maluchom. W ubiegłym tygodniu, 24 marca, bezdomni zawieźli zajączki do placówki w Gorzyczkach.

Komentarze

Dodaj komentarz