20051307
20051307


Tym razem autorka, która wcześniej dała się już poznać m.in. jako wytrawny fotograf martwych natur i dociekliwa reportażystka, zaprasza widzów do przyjrzenia się krajobrazom ludzkiego ciała. 41 czarno-białych zdjęć studyjnych przedstawia fotografowane z bardzo bliska ludzkie ciało, na które Maria Śliwa spojrzała wzrokiem pejzażysty. Dlatego właśnie utrwalała w kadrze przede wszystkim wyłącznie „wielkie przestrzenie” pleców, brzucha, klatki piersiowej czy ciągnące się od jednego krańca kadru do drugiego mięśnie dłoni i nóg. Nakładające się plany, przytłumione nieostrością następne płaskowyże jeszcze potęguje tu wrażenie, że mamy do czynienia z krajobrazem. By nie burzyć tego odczucia, Maria Śliwa specjalnie nie fotografowała tego, co dla człowieka najbardziej charakterystyczne, a więc twarzy, dłoni, stóp czy uszu. Pory skóry na jej zdjęciach przypominają spękaną suszą ziemię, a tysiące małych włosków kiełki traw na stepie.Autorka obrusza się, gdy ktoś wspomina o erotyzmie jej fotografii. Twierdzi, że nie ma w nich żadnej erotyki, to nie są żadne „gorące” zdjęcia. – Ja na nich widzę góry i doliny, a takie widoki raczej uspokajają – mówi. Trudno się z tym nie zgodzić, choć z drugiej strony trudno odmówić tym cielesnym pejzażom subtelnej zmysłowości. Wystawa intryguje tym bardziej, że widz oglądając kolejne fotogramy, mimowolnie próbuje ustalić część ciała, którą fotograf zmienił w element pejzażu. Jak mówi autorka wystawy, fotografie powstawały w ciągu kilku miesięcy. Niektóre tworzyła w swoim chłodnym (co nie było bez znaczenia) prywatnym atelier w Dębieńsku Starym, inne np. w szatni siłowni w Czerwionce. Pozowało jej blisko dziesięć osób. Spore już doświadczenie artystki pomogło jej uporać się z problemami natury technicznej, których nigdy nie brakuje przy operowaniu tak niewielką głębią ostrości.Wszystko wskazuje na to, że we wrześniu bądź październiku Maria Śliwa pokaże swą „Mapę ciała” w galerii Pusta, która istnieje w Centrum Kultury w Katowicach.

Komentarze

Dodaj komentarz