Choć bezdomnych oceniamy zwykle krytycznie, jako winnych samym sobie za sytuację, w której się znaleźli, często nie zdajemy sobie sprawy jak długi i ciężki jest powrót do „normalnego życia”. Historia pana Dariusza pokazuje, że dzięki samozaparciu, skorzystaniu z pomocy i ciężkiej pracy często można wyjść z kryzysu bezdomności.
Pierwszym krokiem do poprawy swojego życia było dla niego spotkanie z pracownikiem socjalnym, a następnie przyjęcie zaproszenia do noclegowni.
- Darka często spotykałam z grupą bezdomnych koczujących w podziemnych pasażach. Widywałam tego młodego człowieka zazwyczaj w stanie upojenia alkoholowego. Przychodził do pasaży, aby się ogrzać. Z każdym dniem jego stan był coraz gorszy, a nałóg coraz silniejszy. Wielokrotnie próbowałam z nim rozmawiać. Moje kilkuletnie doświadczenie w pracy z osobami bezdomnymi podpowiadało mi, że dla Darka był ratunek… Intuicja mnie nie zawiodła – opowiada pani Agnieszka, jedna z pracownic OPS, opiekunka w noclegowni dla bezdomnych.
Punktem zwrotnym do zmian była rozmowa, w czasie której pan Dariusz był trzeźwy. Wtedy przyjął zaproszenie do noclegowni na święta – warunkiem jednak było to, by także wtedy był trzeźwy. Przyszedł i został.
- Kolejne dni w trzeźwości, zachęcały go coraz bardziej do zmiany swojego życia. Nie było łatwo potrzebował akceptacji, motywacji i wszystko to od nas otrzymywał w miarę możliwości, cieszyliśmy się z każdej kolejnej miesięcznicy jego życia w trzeźwości. Rozpoczął terapię – dodaje pani Agnieszka.
Podjął leczenie, zdobył orzeczenie o niepełnosprawności spowodowanej wieloletnim nadużywaniem alkoholu, zaczął chodzić do lekarza i dbać o swoje zdrowie. Wsparcie ze strony pracowników socjalnych dodawało panu Dariuszowi pewności siebie. Odzyskał poczucie sprawczości. Udało mu sę odnowić kontakt z mamą. W marcu 2021 dostał mieszkanie socjalne.
- Wiedział, że to największy egzamin jego życia. Po trzech latach i trzech miesiącach pobytu w noclegowni wyprowadził się
– wspomina pani Agnieszka.
Do dziś jest trzeźwy. Pozostaje pod opieką pracownika socjalnego. Jest też w stałym kontakcie z pracownikami noclegowni, którzy pomogli mu zmienić jego życie.
- W oczach społeczeństwa i niektórych osób bezdomnych często jesteśmy za mało skuteczni. Jesteśmy oceniani nie przez pryzmat tego, co osiągamy naszą praca i zaangażowaniem, tylko przez fakt samej obecności osób bezdomnych w naszej przestrzeni. Cieszymy się z każdej drobnej rzeczy, z każdego pozdrowienia, przekazywanych życzeń i tego gdy udało się komuś zawrócić z drogi bezdomności. Nie zawsze jest tak różowo, ponosimy także porażki, wtedy kiedy nie potrafimy dotrzeć do zagubionego człowieka. Nie zrażamy się jednak, robimy swoje, wierząc, że warto pomagać. Każdy mały sukces daje nam energię – dodaje.
www.jastrzebie.pl
Komentarze