Ireneusz Stajer Wojciech Bronowski
Ireneusz Stajer Wojciech Bronowski

Nie jest Pan rodowitym Ślązakiem...

Pochodzę z Kujaw, urodziłem się we Włocławku. Ale przez wiele lat mieszkałem w Bydgoszczy. Zanim przyjechałem na Śląsk, byłem kilkukrotnym laureatem ogólnopolskich konkursów recytatorskich. Jednego razu odbierałem nagrodę razem z... Januszem Gajosem, który jeszcze wówczas nie grał Janka w „Czterech pancernych i psie”. On dostał grand prix, a ja drugą nagrodę.

Stało się to jeszcze w trakcie Pana studiów?

Już po. 22 lipca 1961 roku witałem w Zielonej Górze Jurija Gagarina, pierwszego człowieka w kosmosie. Było to z trzy miesiące po jego powrocie z orbity okołoziemskiej. Spotkał się z polską młodzieżą, a mnie przypadło reżyserowanie i prowadzenie koncertu.

Liczył Pan sobie niewiele wiosen więcej jak ta młodzież...

Miałem ponad 20 lat. Po koncercie zaproszono nas na oficjalne spotkanie, gdzie miałem zaszczyt podać rękę Gagarinowi.

Kiedy znalazł się Pan na Śląsku i z jakiego powodu przyjechał Pan do Rybnika?

Podczas prowadzenia jednego z koncertów w Zielonej Górze poznałem szefa zespołu jazzowego z Rybnika, Czesława Gawlika. Korespondowałem z nim, a w międzyczasie zmarła mi mama. Co miałem robić sam w tej Bydgoszczy. Przyjechałem do Rybnika zobaczyć, jak tu jest. Na Śląsku byłem tydzień w czasie Barbórki. Później rybniccy jazzmani gościli zespół z Węgier, a mnie przypadła rola prowadzącego koncerty w kilku miastach. Koledzy z zespołu Gawlika powiedzieli, że jest dla mnie etat w Domu Kultury Ryfamy. Otrzymałem też mieszkanie i tak w styczniu albo na początku lutego 1962 roku zostałem w Rybniku.

Zaczął Pan pracę w domu kultury i na pewno pojawiła się myśl, jak tu zrobić coś fajnego dla rybniczan.

Dokładnie tak. Postanowiłem coś robić ze słowem, poezją. Może jakiś zespół... Poeta Zbyszek Jankowski pokazał mi chyba z 10 tomików śląskich poetów - poza prozą Morcinka nie znałem żadnego z tych twórców. Przeczytałem wszystko i wpadłem na pomysł napisania scenariuszy pod tytułem ,,Orbita zero”, oraz ,,Czy to jest kochanie”. Poszedłem na miejski konkurs recytatorski, gdzie wyłapałem kilka osób. Zaproponowałem im przyjście do zespołu, który miałem założyć. Tak też się stało. Postanowiliśmy zaprosić na pierwsze spotkanie również autorów tekstów poetyckich. Wraz ze Zbyszkiem przekonałem do pomysłu szefa domu kultury, Tadeusza Pintarę, oraz Czesia Gawlika, który zajmował się w placówce sprawami artystycznymi. Mnie przydzielono działkę oświatową.

Rybnickie Dni Poezji musiały wypaść okazale, skoro stały się zaczynem Rybnickich Dni Literatury.

Na 14. autorów przyjechało aż dziewięciu. Gościliśmy m.in. Tadeusza Kijonkę i Bolesława Lubosza. Z twórcami zrobiliśmy kilka spotkań w okolicznych domach kultury. Zwieńczeniem było spotkanie ze wszystkimi autorami w ładnej sali Domu Kultury Ryfamy. Jednym z punktów Rybnickich Dni Poezji były dwa spektakle, według moich scenariuszy, prowadzonego przeze mnie Teatru Poezji. Wszystkim bardzo się te spektakle spodobały. Potem siedzimy z poetami przy kawie i wódce, aż tu jeden z nich mówi: „zróbcie taką samą imprezę w 1963 roku.

W czasach peerelu każde niemal takie spotkanie zakrapiano alkoholem.

To prawda. Zdecydowaliśmy się urządzić spotkanie z literaturą i autorami także w następnym roku. W tamtych czasach ludzie bardzo chętnie przychodzili na takie imprezy. Sale były pełne. Trzeba wiedzieć, że w naszym domu kultury już wcześniej działał klub literacki Świt, który później przemianowano na Kontakty. Najpierw przewodniczył mu Roman Szenk, a następnie krótko, Zbigniew Jankowski. Wraz ze Zbyszkiem, Czesławem Gawlikiem, Krystyną Piasecką, a nieco później rybnicką poetką Janiną Podlodowską oraz Józefem Musiołem (późniejszym wiceministrem sprawiedliwości i sędzią Sądu Najwyższego), w 1963 roku zorganizowaliśmy drugie spotkanie, ale już pod nazwą Rybnickie Dni Literatury, które odbywają się do dziś.

Zmiana nazwy wiązała się z poszerzeniem oferty.

Tak, to już nie była tylko poezja, ale i proza. Zaprosiliśmy też dziennikarzy. Wyszliśmy również poza Śląsk – przyjechało bowiem kilku twórców z Krakowa. Z Warszawy dotarł Bohdan Drozdowski - poeta, prozaik, dziennikarz, publicysta, tłumacz, autor sztuk scenicznych. Napisał potem piękny artykuł w dwutygodniku literacko-artystycznym „Współczesność”. Ponownie wystąpił mój Teatr Poezji i Kabaret Osesek, już wtedy jeden z wiodących zespołów teatralnych na Śląsku, laureat nagród na festiwalach krajowych.

Przypomnijmy, że grali w nim amatorzy - laureaci konkursu recytatorskiego.

Zrobiłem z nich artystów. W I LO Powstańców Śląskich było dwóch chłopaków, których posłała do mnie polonistka. Oznajmiła: „idźcie do Wojtka Bronowskiego w domu kultury, nauczy was mówić poezję”. Jeden z nich był bardzo zdolny, więc zaangażowałem go do programu. Pierwszy raz zadebiutował na scenie w 1963 roku i był to Olek Krupa. Potem skończył szkołę teatralną, kształcił się m.in u Wojciecha Siemiona – mojego przyjaciela. Od 1976 roku związany był z krakowskim Teatrem STU. Ktoś z Ameryki zobaczył go na scenie i w 1981 roku Olek wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie z powodzeniem gra w hollywoodzkich filmach. Ma tam na koncie co najmniej 25 ról drugoplanowych.

Olek Krupa nie raz odwiedził i pewnie jeszcze odwiedzi Rybnik

Spotykaliśmy się w trzech: on, Czesiu Gawlik i ja. Pięknie opowiadał o swojej karierze. Tymczasem Rybnickie Dni Literatury trwały. Przyjeżdżało coraz więcej autorów. Coraz więcej było wśród nich pisarzy z najwyższej półki, z Warszawy, z Poznania, Bydgoszczy czy Olsztyna. W stolicy była podobna impreza.

Co jest takiego w Rybniku, że w przyszłym roku będziemy obchodzili już 53. Rybnickie Dni Literatury?

Przede wszystkim organizacja. Pracowaliśmy w składzie: Wojciech Bronowski, Zbyszek Jankowski, Czesław Gawlik, Krystyna Piasecka, a później doszli jeszcze Janina Podlodowska i Józef Musioł. Impreza rozrastała się każdego roku. Komitet organizacyjny, któremu przewodniczyłem 16 lat, składał się z przedstawicieli wszystkich domów kultury – oprócz rybnickich także z innych miast Rybnickiego Okręgu Węglowego. Gremium tworzyło kilkanaście osób. RCK trwały 10 dni, a imprezy odbywały się we wszystkich miastach regionu. Organizowaliśmy w każdym roku około 200 imprez, głównie spotkań autorskich, ale z biegiem lat zapraszaliśmy coraz więcej teatrów i teatrzyków. Były też koncerty symfoniczne, monodramy i spotkania z profesjonalnymi aktorami. Towarzyszyły im wystawy sztuki oraz kultury ludowej. Książki pomagał załatwiać nieżyjący już dyrektor Domu Książki, Józef Krotoski. Na kiermasz urządzony na rynku przyszły tłumy. To była naprawdę wielka impreza, tworzona z ogromnym rozmachem i zaangażowaniem.

Rozmawiał: Ireneusz Stajer

Wojciech Bronowski

W 1968 r. zdobył uprawnienia do pełnienia funkcji instruktora zespołów teatralnych, wydane przez Główną Komisję Weryfikacyjną. W 1970 r. ukończył Państwowe Studium Oświaty i Kultury w Warszawie. Osiągnął naprawdę wiele. Oto jego najważniejsze sukcesy: laureat ogólnopolskich konkursów recytatorskich - 2. nagroda Łódź i Wrocław, 3. nagroda Gdańsk i Szczecin; laureat ogólnopolskich festiwali jednego aktora: - 2. nagroda Kraków; z Teatrem Poezji w Rybniku nagrody w: Poznaniu, Katowicach, Białymstoku, Płocku, Koninie, Szczecinie; z Kabaretem Osesek nagrody w: Katowicach, Krakowie, Zduńskiej Woli, Szczecinie; z zespołem Jazzowym Czesława Gawlika liczne nagrody m.in. w: Zakopanem, Krakowie i Sosnowcu; konferansjer różnych zespołów w kraju i za granicą - ponad 180 występów; reżyser i asystent reżysera w ponad 60 koncertach estradowych i czterech widowiskach. Był szefem działu teatralnego i filmowego Wojewódzkiego Ośrodka Kultury w Katowicach oraz jurorem ok. 60 konkursów recytatorskich, filmowych, teatralnych w kraju i w Lipsku.
Przed 50 laty stworzył Dyskusyjny Klub Filmowy Ekran, który działa do dziś, organizował też ogólnopolskie seminaria filmowe. W latach 1983 – 1996 był dyrektorem Teatru Ziemi Rybnickiej. Ponadto: twórca i realizator Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Artystycznej i Pojedynku na Słowa (przez 15 lat); realizator i konferansjer Silesian Jazz Meeting - 10 lat; reżyser i realizator Ogólnopolskiego Przeglądu Orkiestr Dętych - 15 lat. Odznaczony m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis, dwoma złotymi Krzyżami Zasługi.
 

Komentarze

Dodaj komentarz