Łaźnia Moszczenica/Barbara Englender Prezydent Anna Hetman z trójką laureatów turnieju
Łaźnia Moszczenica/Barbara Englender Prezydent Anna Hetman z trójką laureatów turnieju

Organizatorom zależało, aby atmosfera zawodów nawiązywała do czasów PRL.

– Industriadzie przyświecało bowiem hasło „Po szychcie. Czas na fajrant”, ponadto odbywała się ona 3 września, w 42. rocznicę podpisania Porozumienia Jastrzębskiego. Dlatego chcieliśmy przypomnieć, w jaki sposób górnicy w latach 70. czy 80. spędzali czas po pracy – wyjaśniają w Łaźni.

Zamierzenie udało się osiągnąć z kilku względów: gracz, który zajął ostatnie miejsce, odebrał czerwoną latarnię (lampę przypominającą dawną naftówkę, ale w kolorze czerwonym), jaką często otrzymywali zamykający całą stawkę uczestnicy turniejów rozgrywanych niegdyś np. w kopalniach. Kolejny powód, już przypadkowy, to warunki, w jakich odbywała się rywalizacja.

– W latach 70. czy 80. nieraz grywało się w pociągu czy autobusie, gdzie panował hałas. Tu było podobnie, ponieważ stoliki do skata ustawiono pod estradą, na której grała orkiestra bądź występowali inni artyści. Graliśmy więc w naprawdę ciężkich warunkach – relacjonował nam z humorem jeden z uczestników turnieju, których w sumie wystartowało 29.

Było wśród nich sporo amatorów, którzy jednak dali radę zawodowcom. Konkurencji nie miał bowiem Bronisław Frysz (właśnie niezrzeszony, 1821 pkt., bilans 17:0), drugi był Andrzej Misiak (Walet Pawłowice, 1734 pkt., 18:2), a trzeci Stanisław Tymoczko (niezrzeszony, 1658 pkt., 12:0). Czwarte miejsce zajął Stanisław Gembalczyk (Forteca Świerklany, 1644 pkt., 13:1), piąte Jerzy Kwaśniak (Asy Wisus Żory, 1609 pkt., 15:2), a szóste Włodzimierz Stroiński (Strażak Głożyny, 1594 pkt., 14:1).

Podajemy sześć nazwisk, ponieważ nagrodzono tyle osób. Pierwsza trójka otrzymała puchary, dyplomy i nagrody rzeczowe, pierwsza szóstka nagrody regulaminowe, a wszyscy uczestnicy gadżety z urzędu miasta. Była też nagroda dla najlepszego gracza z Jastrzębia-Zdroju i najlepszego amatora. Obie zgarnął wymieniany już Bronisław Frysz, który jest mieszkańcem Jastrzębia-Zdroju, w sumie odebrał więc trzy nagrody. Z czerwoną latarnią do domu wrócił Franciszek Jokiel, także zawodnik niezrzeszony, któremu tak nie szła karta, że ugrał raptem 419 pkt. przy bilansie 5:4.

Turniejowi patronował okręg rybnicki PZSkat, a kierownictwo sprawował jego szef Stanisław Niemiec, który był ponadto sekretarzem i sędzią. Tymczasem organizatorzy nie wykluczają, że kolejnej Industriadzie, za rok, także będzie towarzyszył m. in. turniej skata.

– Jeżeli jednak tak się stanie, to będziemy już wiedzieli, że szkaciorze muszą mieć do grania cichsze miejsce – podsumowują z uśmiechem w Łaźni.

EG-P

Komentarze

Dodaj komentarz