Na zdjęciu ks. Marek Noras
Na zdjęciu ks. Marek Noras

Dlaczego nie mają się bać? Dlatego, że bez wiedzy, woli i dopustu Bożego nic się na świecie nie dzieje. Przecież człowiek ważniejszy jest od wróbli, a wróbel od włosa na głowie. Jeżeli „u was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone, dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”. Jeżeli Bóg opiekuje się i troszczy o najtańszą istotę, jaką jest wróbel, tym więcej troszczy się o człowieka.

Nie należy zatem bać się nawet śmierci, bo nie śmierć ciała jest przegraną, ale śmierć duszy. Nie bać się, bo czeka nas nagroda za przyznanie się do Chrystusa. „Lecz kto się mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”.

Snując refleksję nad duszą człowieka, jeszcze bardziej uświadamiam sobie prawdę o tym, że Pan Bóg patrzy na moje serce. On wie jak wiele zależy od tego, jak będzie ono ukształtowane. Przypominam sobie dom rodzinny. Kiedy człowiek jako dziecko wracał ze szkoły i dostał ocenę bardzo dobrą, mama o nic nie pytała, ale kiedy pani nauczycielka w szkole pomyliła się i oczywiście niesprawiedliwie postawiła ocenę niedostateczną, przekroczenie progu domu zaraz było związane z tym cudownym pytaniem: „Jak tam w szkole?”. Mały człowiek zastanawiał się, kto przyniósł taką świeżą informację do domu rodzinnego. Przecież nie było dziennika elektronicznego. Telefon posiadali tylko sąsiedzi. A jednak informacja docierała do rodzica błyskawicznie. Tylko, że… Właśnie wtedy, gdy coś człowiekowi nie wyszło mógł liczyć na wsparcie rodziców. To oni dobrym słowem starali się, aby człowieka jeszcze bardziej zmotywować do pracy. Swoim słowem na pewno nie zabijali ducha w człowieku, ale go motywowali.

Chrystus prawie dwadzieścia wieków temu chciał nas zmotywować, aby każdy z nas był dobrym duchem swoich czasów. Przestrzegał nas przed tymi, którzy będą chcieli w nas zabić ducha. Nasze czasy tym bardziej potrzebują ludzi, którzy nie boją się żyć Ewangelią Jezusa Chrystusa!!! To my mamy się motywować dobrym słowem czy drobnym serdecznym gestem. Ta motywacja ma nas umocnić w głoszeniu prawy, że Jezus Chrystus jest naszym Panem i Zbawicielem. Mamy dać świadectwo, że najważniejsza jest dla nas ocena, którą wystawi nam nieotaczający nas świat, ale Pan Wieczności. Drogi Przyjacielu Chrystusa i Tobie i sobie życzę odwagi, aby nasze świadectwo życia Bogu się podobało, a serca ludzi dobrej woli przemieniało. Mężni świadkowie są wśród nas. Mężnymi świadkami i my jesteśmy. I żyjąc przykazaniem miłości róbmy wszystko, aby ta zasada życia nie została w nas stłamszona. Kiedy człowiek nauczy się kochać siebie samego, ale nie miłością egoistyczną, ale według zamysłu Bożego, wtedy będzie mógł być dla innych wzorem do naśladowania. Pamiętajmy, że na przestrzeni wieków zawsze byli tacy, którzy w wyznawcach Chrystusa chcieli zabić ducha. Może zabili ciało, ale duch naszego Pana Jezusa Chrystusa dalej trwa i mieszka wśród nas. Teraz my dajmy temu świadectwo, że jest to miłość, która jest w stanie dać człowiekowi poczucie szczęścia, a po śmierci radość nieba. Święty Paweł pisał w swoim liście, że owocami ducha są: miłość, radość… Niech świat spogląda na nas z niedowierzaniem, że można żyć inaczej, niż świat nam podpowiada, że można mieć inny, wznioślejszy cel, do którego człowiek podąża. Każdemu życzę szczęśliwej drogi.

ks. Marek Noras


Z życia kościoła

Ingres Arcybiskupa Adriana Galbasa

Dnia 17 czerwca br. o godzinie 11.00 w Katedrze Chrystusa Króla w Katowicach odbył się Ingres Arcybiskupa Adriana Galbasa. Adrian Józef Galbas urodził się 26 stycznia 1968 roku w Bytomiu, gdzie ukończył szkołę podstawową i średnią. W 1987 roku został przyjęty do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego Księży Pallotynów. Śluby wieczyste złożył 8 września 1993 roku w Zakopanem, a 7 maja 1994 roku w Ołtarzewie przyjął święcenia prezbiteratu. W latach 1994 – 1995 r. był wikariuszem w parafii pw. św. Michała Archanioła w Łodzi. W latach 1995 – 1998 studiował teologię pastoralną na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był jednocześnie studentem Wyższej Szkoły Komunikowania Społecznego i Dziennikarstwa przy KUL. W latach 2002 – 2003 był Sekretarzem ds. Apostolstwa w Częstochowie. W 2003 roku został proboszczem parafii pw. św. Wawrzyńca w Poznaniu i był nim do 2011 roku. W 2012 roku otrzymał tytuł doktora teologii w zakresie teologii duchowości, na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. W latach 2011- 2019 był Przełożonym Prowincjalnym Prowincji Zwiastowania Pańskiego w Poznaniu. 12 grudnia 2019 roku został mianowany przez Ojca Świętego Franciszka Biskupem Pomocniczym Diecezji Ełckiej. Sakrę biskupią przyjął 11 stycznia 2020 roku w katedrze pw. św. Wojciecha w Ełku. 4 grudnia 2021 roku został mianowany przez Ojca Świętego Franciszka Arcybiskupem Koadiutorem Archidiecezji Katowickiej. Nowemu Ordynariuszowi Archidiecezji Katowickiej składamy serdeczne życzenia.

Ingres to uroczyste objęcie władzy przez biskupa ordynariusza nad diecezją.


Biblijny cytat tygodnia

„Wtedy Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko, co zdziałali i czego nauczali. A On rzekł do nich: Pójdźcie wy sami osobno na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco!. Tak wielu bowiem przychodziło i odchodziło, że nawet na posiłek nie mieli czasu.”

Mk 6, 30-31


Humor z duchownymi

Narzeczeni należący do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym postanowili zawrzeć sakramentalny związek małżeński. Przed ślubem ustalili z księdzem, że przysięgi nauczą się na pamięć bez powtarzania za celebransem. Kiedy nadeszła uroczystość, kościół wypełnił się po brzegi rodziną, gośćmi, a także bliskimi ze wspólnoty, do której należeli. Jak to bywa przy takich uroczystościach, para była mocno przejęta i zestresowana, szczególnie pan młody. Mszy Świętej koncelebrowanej przewodniczył kapłan w podeszłym wieku. Tuż po odśpiewaniu hymnu do Ducha Świętego nadszedł moment zaślubin, więc ksiądz zwrócił się do młodych słowami:

- Skoro zamierzacie zawrzeć związek małżeński, podajcie sobie prawe dłonie i wobec Boga i Kościoła złóżcie sobie przysięgę małżeńską.

Kapłan przewiązał ręce pary młodej stułą, narzeczeni zwrócili się, jak należy, twarzą do siebie i nadeszła pora przysięgi. Pan młody zdołał wypowiedzieć tylko:

„Ja…” – i tu powinno paść jego imię oraz słowa „biorę Ciebie…” – z przejęcia zaciął się i ani rusz.

Ksiądz, zwracając się do pana młodego, podpowiadał szeptem:

- Imię pana.

Nastała głucha cisza.

- Imię pana… - powtórzył nieco głośniej kapłan.

Pan młody patrzył to na narzeczoną, to znów na księdza, nie wiedząc co robić.

- Imię pana! – krzyknął zniecierpliwiony ksiądz.

- Jezus Chrystus! – głośno i wyraźnie odpowiedział pan młody, doznając nagle olśnienia.

Komentarze

Dodaj komentarz