Na zdjęciu ks. Marek Noras
Na zdjęciu ks. Marek Noras

Chrystus żąda miłości ponad wszystko i ponad wszystkich, bo takiej miłości On jest tylko godzien. Nie chodzi tu o kwestię uczucia, przywiązania, ale o ewentualność wyboru, gdy zajdzie potrzeba. Wtedy nie można się wahać, bo ważniejsza jest prawda niż uczucie, ważniejsza dusza niż ciało, życie wieczne i zbawienie niż życie doczesne. Sprawdzianem tej miłości bez granic wobec Chrystusa jest – niesienie krzyża. „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną nie jest Mnie godzien”. Krzyżem tym – to całe nasze życie i obowiązki z nim związane. To zachowanie przykazań Bożych, to zgadzanie się z wolą Bożą.

Współczesny świat jest pełen reklam. Idziesz do kina i czekając na rozpoczęcie seansu filmowego, musisz zobaczyć ich długą serię. Kiedy w domu siadasz przed telewizorem i masz zamiar zobaczyć dobry film, musisz się przygotować, że będzie on przerwany „przypomnieniami” o cudownych lekarstwach, które dają siłę do codziennego życia, o witaminach, które możesz mieć tylko w jednej tabletce, a są one teraz pakowane nie po 75 sztuk, ale po 100. Reklama uświadomi nam, że jest nowa pasta do zębów czy też nowy proszek do prania – taki cudowny, że możesz jeszcze bardziej brudzić swoje rzeczy osobiste, a po praniu „będzie Pan zadowolony”. I sklepy reklamują, i samochody, i ubezpieczenia, i cudowne wakacje, i jeden Bóg wie tylko, na ile tych reklam jest człowiek skazany. Efektem tego jest moment, gdy jesteśmy w sklepie i na spróbowanie kupujemy jedną z tych reklamowanych rzeczy. Czasami okazuje się, że ten reklamowany produkt, który znamy pod inną nazwą, czy też w innym opakowaniu wcale nie jest lepszy od tego, który był przez nas stosowany od lat.

Czasami powtarzamy, że młodzi ludzie rezygnują z udziału w życiu Kościoła. Zarzuca się Kościołowi, że nie idzie z duchem czasu i młodzi nie znajdują w Nim swojego miejsca. Rodzi się pytanie: Czy Kościół współczesny potrzebuje reklamy? Człowiek musi sam wiedzieć czego szuka w Kościele. Gdyby Chrystusowi zależało na chwytliwej reklamie nie mówiłby w swoim nauczaniu o krzyżu. Współczesne życie staje się dla nas coraz bardziej wygodne, dlatego trudno przyjąć naukę, że mam sobie czegoś odmówić, czy też z czegoś zrezygnować. Człowiek współczesny to człowiek sukcesu, który ustawił się w życiu i jest mu dobrze. Jak taką osobę zachęcić do wejścia w życie Kościoła? To ten konkretny człowiek musi się zastanowić, czego szuka w życiu. Sam musi dość do tego, że jego życie tutaj na ziemi jest tylko krótkotrwałą przygodą. Ta przygoda dobiegnie kiedyś do kresu. Wtedy stojąc nad przepaścią będzie miał człowiek dwie możliwości, albo rzucić się w nieznaną wieczność, albo położyć swój krzyż nad przepaścią i po jego belce spokojnie przejść do Królestwa Wiecznej Miłości. To Królestwo Miłości bez granic jest dla każdego z nas, ale warunkiem jest dojście do tego miejsca ze swoim krzyżem, który ma nam towarzyszyć na ziemi każdego dnia. Jezus reklamując swój Kościół i mówiąc o krzyżu stawia przed człowiekiem prawdę. Ta reklama uczciwie mówi, że droga do nieba nie jest usłana różami. Ta nauka o krzyżu ma nam uświadomić prawdę, że „bez pracy nie ma kołaczy”. Czy Kościół współczesny nie idzie z duchem czasu? Ludzie dalej umierają, a więc dając odpowiedź na to co zrobić, aby żyć wiecznie Kościół jak najbardziej jest na właściwym miejscu i uczciwie mówi – chcesz dostać się do nieba? Bierz codziennie swój krzyż i naśladuj Jezusa, a On zaprosi Cię do szczęścia wiecznego, kiedy dotrzesz do finiszu swojej ziemskiej przygody. Kiedyś Anna Jantar śpiewała: „Nic nie może przecież wiecznie trwać, co zesłał los, trzeba będzie stracić. Nic nie może przecież wiecznie trwać, za miłość też przyjdzie kiedyś nam zapłacić”. Niech te słowa piosenki uświadomią nam nie tylko prawdę o ludzkim przemijaniu, lecz także prawdę o rozliczeniu się z miłości przed Panem Bogiem, który chce od nas miłości bez granic.

ks. Marek Noras


Wakacyjne podróże

Matka Boża Del Pilar

Czas wakacji jest związany z różnymi podróżami. Może właśnie w tym okresie warto dowiedzieć się trochę więcej o różnych zakątkach świata związanych z naszą religią. Dzisiaj zapraszam do Hiszpanii.

„Synu, to miejsce jest przeznaczone do oddawania Mi czci. Dzięki tobie na moją pamiątkę ma tu być wzniesiony kościół. Troszcz się o tę kolumnę, na której ja jestem, ponieważ mój Syn, a twój Mistrz, nakazał aniołom, aby przynieśli ją z nieba. Przy tej kolumnie postawisz ołtarz. W tym miejscu, przez moją modlitwę i wstawiennictwo, moc Najwyższego dokonywać będzie niezwykłych znaków i cudów, szczególnie dla tych, którzy będą Mnie wzywać w swoich potrzebach. Kolumna ta będzie stać tutaj aż do skończenia świata”. To słowa, które Matka Boża miała skierować do św. Jakuba Apostoła, który zniechęcony owocami swojej misji chciał wracać do Jerozolimy. Lud, któremu Apostoł głosił Dobrą Nowinę o Chrystusie, nie chciał w ogóle go słuchać. Postanawia wracać, ale właśnie wtedy objawia się mu Matka Boża nad brzegiem rzeki Ebro w Saragossie i od tego momentu rozpoczyna się drugi etap głoszenia Dobrej Nowiny dla mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego. Ludzie przyjmują Jego naukę i się nawracają. Dzisiaj po Jakubowej kaplicy, którą kazała zbudować Matka Najświętsza, nie pozostał najmniejszy ślad. W tym miejscu stoi katedra, w której cześć odbiera Matka Boża na Filarze: piękna gotycka figura Maryi z Dzieciątkiem umieszczona na niewielkiej kolumnie. Warto zobaczyć to miejsce.


Biblijny cytat tygodnia

„Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc.”

List do Galatów 5, 22-26


Humor z duchownymi

Jednemu żołnierzowi przydarzyła się następująca historia na Górze Świętej Anny. Przyszedł do kościoła i zobaczył figurę Matki Bożej ubraną w złote trzewiczki. Rozejrzał się raz i drugi wokół i ukradł jeden trzewik, który sprzedał, by wydostać się z biedy. Policja go jednak schwytała i skazano go na karę śmierci. On jednak uparcie twierdził, że tego trzewiczka nie ukradł, ale mu go Matka Boska dała. Wtedy to sędzia, nie mogąc sobie poradzić, zwrócił się do biskupa wrocławskiego z pytaniem, czy to jest możliwe, aby mu trzewik Matka Boska dała. Biskup odpisał, że taka rzecz jest możliwa. Puszczono na wolność żołnierza, ale na końcu go pouczono, żeby na drugi raz takich prezentów od obcych kobiet nie przyjmował.

Komentarze

Dodaj komentarz