Na zdjęciu ks. Marek Noras
Na zdjęciu ks. Marek Noras

Jeżeli kiedyś to porównanie było aktualne, to szczególnie w czasach obecnych. Wielu katolików sądzi, że Kościół przeżywa nie tylko kryzys, ale że tonie. Świadczą o tym artykuły i książki pisane przez samych katolików i teologów. Jeden z autorów pisze, że zadanie papieża nie jest łatwe. „Ma on do czynienia z zaprzęgiem koni, z których jedne są oporne i powolne, drugie rozhukane – i ma nimi owładnąć”. Jedni więc wątpią w Boskie pochodzenie Kościoła, inni się załamują, odstępują, gorszą lub dają się unosić falom czasów i ataków. Załamują się w wierze nie tylko wierni, ale i duchowni…

Do nich wszystkich zwraca się Chrystus ze słowami: „Czemu zwątpiłeś małej wiary?” „Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się”. Czy zapomnieliśmy, że Chrystus jest głównym sternikiem „łodzi Piotrowej” – Kościoła? Czy zapomnieliśmy, że On również jest blisko nas w chwilach nawałnic, pokus i niebezpieczeństw? Przecież nie On szukał ratunku w łodzi, nie On tonął. Szukali ratunku i pomocy apostołowie. I dzięki Niemu nie zatonął Piotr i towarzysze, lecz przypłynęli do brzegu.

Warto sobie uświadomić prawdę o tym kto wołał do Jezusa z łodzi. Jest to osoba samego Piotra. To ten, który z jednej strony ufa i wierzy, i dlatego wychodząc z łodzi kroczy po falach jeziora, ale to ten sam, który przy mocniejszym powiewie pozwolił sobie, aby zwątpienie dotknęło Jego serca. Efektem tej wątpliwości jest rozpaczliwy krzyk: „Panie ratuj!!!”. My, którzy obserwujemy otaczający nas świat musimy mieć światłość, że chwila wątpliwości może dotknąć także naszego serca. Nawet jeżeli mamy silną wiarę i ufność, może w naszym sercu zrodzić się pytanie: „Czy to wszystko ma sens?” Czaka na taką wątpliwość przeciwnik Dobrego Boga, który chce ją w nas podtrzymać, a nawet jeszcze bardziej rozpalić.

Zawołanie Jezusa: „Czemu zwątpiłeś małej wiary?” jest skierowane nie tylko do Piotra, lecz także jest ono skierowane do nas. Temu zawołaniu towarzyszy wspólny cel – lekcja pokory. Pan Bóg jest Osobą, która pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje. Gdyby Piotr nie miał chwili wątpliwości i nie zaczął tonąć co byłoby dalej? Mogłoby w Apostołach zrodzić się pytanie dlaczego jest tak wyjątkowo traktowany. Co by zobaczyli Apostołowie w całym tym wydarzeniu? U Pana Boga nie ma przypadków. Mieli widzieć ufność i wiarę swojego współbrata Piotra. Mieli także widzieć strach, zwątpienie i umiejętność szukania ratunku u samego Mistrza.

Czy świat potrzebuje ludzi, którzy będą chodzili po jeziorze? Czy ten świat zmieniłby wtedy swoją postawę i zwrócił się w stronę Pana Boga? Myślę, że Bóg potrzebuje mojego serca przepełnionego miłością i ufnością. Potrzebuje, abym swoją postawą dawał świadectwo, że nie czuję się osamotniony, kiedy wszystko idzie mi pod górkę. Potrzebuje, abym dawał świadectwo, że w Kościele Jezusa Chrystusa szukam sensu swojego życia i wsparcia mojej codzienności od Pana, który jest mnie w stanie zaprosić do tego, abym i ja kroczył po jeziorze.

Przy śmierci Benedykta XV był obecny późniejszy papież Pius XI. Przy łożu zmarłego papieża znajdował się obrazek przedstawiający burzę na morzu i łódź Piotrową. Obrazek ten zatrzymał Pius XI. Był on dla niego pociechą i otuchą. Zatrzymajmy i my obraz Ewangelii w drodze do brzegu wieczności.

ks. Marek Noras


Z życia kościoła

Wniebowzięcie najświętszej Maryi Panny

Ciekawy przekaz według tradycji prawosławnej.

Po wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa i zesłaniu Ducha Świętego apostołowie rozeszli się w różne strony świata, by głosić Ewangelię. Matka Boża także podróżowała do innych miast, jednak kiedy apostoł Jan został biskupem Efezu, Maria mieszkała przez pewien czas w jego domu. Najdłużej jednak przebywała w Jerozolimie. Podczas ostatnich dni życia, Maryi dwukrotnie ukazał się Archanioł Gabriel. Za pierwszym razem poinformował ją o nadchodzącej śmierci. Podczas drugiego spotkania Bogurodzica otrzymała od Archanioła gałązkę drzewa daktylowego z poleceniem, by niesiono ją podczas pogrzebu przed trumną. Dla Matki Bożej informacja o śmierci była dobrą nowiną, ponieważ mogła wkrótce zobaczyć swojego syna, Jezusa. Po powrocie z Góry Oliwnej Matka Boża zaczęła przygotowywać się do odejścia z tego świata. Apostołowi Janowi opowiedziała o spotkaniu z archaniołem Gabrielem i pokazała mu otrzymaną od niego gałązkę. Poleciła udekorować swoją komnatę i łoże, okadzić je i zapalić świece. W tym czasie poinformowany przez apostoła Jana biskup Jerozolimy Jakub powiadomił o zbliżającej się śmierci Bogurodzicy mieszkańców miasta. Jej ostatnią wolą było pochowanie obok rodziców oraz św. Józefa. Matka Boża w ostatnich chwilach życia pragnęła także zobaczyć uczniów Chrystusa.

Według tradycji w sposób cudowny zostali oni uchwyceni przez moc Boga i stawili się w Jerozolimie w domu Maryi. W chwili śmierci łoże, na którym spoczywała Bogurodzica otoczyła światłość oraz aniołowie i święci. Wtedy to pojawił się Chrystus, który zapytał Matkę Boską o jej duszę. Ujrzawszy Chrystusa Matka Boża powiedziała: „Uwielbia Dusza moja Pana. I rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim. Bo spojrzał na swoją pokorną służebnicę” (Łk 1,46-48), powstała z łoża, pokłoniła się Jezusowi i oddała mu swoją duszę.

Bogurodzica została przeniesiona do jej rodzinnego grobowca u podnóży Góry Oliwnej. Po trzech dniach od spoczynku Matki Bożej w miejscu jej pochówku zjawił się spóźniony apostoł Tomasz. Jego pragnieniem było po raz ostatni ujrzeć Bogurodzicę. Uczniowie Jezusa otworzyli grób, w którym nie znaleziono już ciała zmarłej. W miejscu, gdzie spoczywała, uczniowie znaleźli naręcza róż.

Gdy zasmucony Tomasz opuścił grób Matki Bożej, pocieszyła go zsyłając mu z nieba pas od swojej szaty. Dla wszystkich stało się jasne, że na podobieństwo Chrystusa została ona wskrzeszona i wzięta do nieba. Spóźnienie się apostoła Tomasza stało się za sprawą woli Bożej, który chciał objawić zmartwychwstanie wiernym Świętej Cerkwi.


Biblijny cytat tygodnia

„Gdy Jezus mówił do tłumów, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś. Lecz On rzekł: Owszem, ale również błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je”.

Łk 11,27-28


Humor z duchownymi

Ksiądz pyta dzieci: „Co to są Gorzkie Żale? Nastała cisza. Po chwili głosi się uczeń: „Gorzkie żale to chyba przyprawa do zupy”.

Komentarze

Dodaj komentarz