fot. Inspektoria Krakowska
fot. Inspektoria Krakowska

Wystarczy posłuchać opowiadań czy sprawozdań misjonarzy z terenów misyjnych, by się przekonać o wierze i gorliwości nowo nawróconych. Nie żałują czasu i ofiar, by dojść do najbliższego kościółka czy kaplicy oddalonej niekiedy o dziesiątki kilometrów.

A oto przykład słabej wiary katoliczki. Rzecz działa się na placu więziennym. Pod szubienicą stał młody człowiek. Tłum ludzi patrzy ze wzruszeniem i ciekawością. Odczytano wyrok… „za rozmyślne morderstwo skazany na śmierć”. Zapanowała cisza. W tej ciszy rozległy się jakieś słowa. Po chwili słowa stały się wyraźne: „Boże, bądź wola Twoja!” Pośród tłumu poruszenie. Wtem ktoś się przeciska w stronę szubienicy… To kobieta staje na podwyższeniu i zwraca się do wszystkich ze słowami: Jestem matką tego skazańca. Dziwicie się, że jako matka nie płaczę, nie wyrywam sobie włosów z głowy i nie rozpaczam… Nie. Powtarzam głośno z tego miejsca słowa: Boże, bądź wola Twoja! Posłuchajcie! Było to przeszło dwadzieścia lat temu. Nie mieliśmy dzieci. Modliłam się, by Bóg obdarzył nas dzieckiem. Zostałam wysłuchana. Mieliśmy synka. Cieszyłam się bardzo, bo dziecko było zdrowe i ładne. Po dwóch latach zachorowało. Widziałam jak gasło w moich oczach. Modliłam się, by żyło. Udałam się do staruszka proboszcza i mówię mu z żalem o wszystkim. Usłyszałam jego słowa: Widocznie taka wola Boża, trzeba się z nią pogodzić. Nie! Pomyślałam sobie. Wróciłam do domu, a gdy zobaczyłam blade i nieprzytomne dziecko, chwyciłam krzyż wiszący na ścianie i zaczęłam wołać: Boże, nie Twoja, ale moja wola musi się stać. Dziecko musi żyć… I dziecko żyło. Wracało do zdrowia. Cieszyłam się znowu przez kilka lat. Niestety! Moja radość zamieniła się w smutek. Podrastający syn zaczął uciekać z domu, wdał się w złe towarzystwo, kradł, napadał i … teraz znalazł się tu pod szubienicą… Dziś wiem i rozumiem, że Bóg wie co robi, że trzeba się zgadzać z wolą Bożą…

Dowodów słabej wiary spotykamy wiele u katolików. Stojący już niemal nad grobem staruszek robi swojej żonie nieustanne wymówki, że chodzi do kościoła, że się modli. Wyśmiewa ją, Kościół, wiarę, Boga, twierdząc, że to „zacofanie”, przesąd… A sam nawet dobrze czytać i pisać nie umie. Inny mąż i ojciec rodziny robi awanturę w domu, gdy widzi żonę czy dzieci wybierające się do kościoła.

Niewiasta kananejska, o której usłyszymy w Ewangelii w najbliższą niedzielę, pod względem wiary jest wzorem zawstydzającym katolików. Choć Chrystus ograniczył swe posłannictwo do Izraela, to jednak w tym wypadku przekroczył tę granicę. Zrobił wyjątek. Po to, by wskazać Izraelitom, co jest fundamentem prawdziwego nowego Izraela. Tym fundamentem jest wiara. Taką wiarę miał setnik z Kafarnaum. Taką wiarę miała kobieta cierpiąca na krwotok. Jej pragnieniem było, aby dotknąć się Jezusa. Taką wiarę mieli ludzie, którzy byli dotknięci trądem. Taką wiarę miał niewidomy, który wołał o litość nad swoim „ciemnym” losem. Taką wiarę mieli i mają inni. Ta wiara prawdziwa i głęboka jest podstawą zbawienia. O nią się módlmy i w niej wzrastajmy na co dzień.

ks. Marek Noras


Święci bliżej nas

Św. Jacek Odrowąż

Jutro w liturgii Kościoła uroczystość św. Jacka, głównego patrona archidiecezji i metropolii katowickiej. Jacek urodził się w Kamieniu na Śląsku pod koniec XII wieku. Po studiach w Paryżu i w Bolonii został kapłanem i kanonikiem krakowskim. Towarzysząc biskupowi Iwonowi do Rzymu, zetknął się ze św. Dominikiem i razem z bł. Czesławem przyjął od niego habit. Wróciwszy do Krakowa, założył tam pierwszy w Polsce klasztor dominikanów. Z Krakowa podejmował liczne wyprawy misyjne na Ruś, do Prus i na pogranicze Litwy. Wyniszczony pracą zmarł w Krakowie w dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w roku 1257. Z Jego szerszym życiorysem można się zapoznać na stronach internetowych. Chciałbym jednak w tym miejscu przytoczyć kilka cudów, które dokonały się za Jego wstawiennictwem.

Dnia 20 lipca 1243 roku został św. Jacek zaproszony przez panią Klemencję do jej posiadłości w Kościelcu na uroczystość św. Małgorzaty. W tym czasie spadł grad i zniszczył zboże. Mieszkańcy i właścicielka z płaczem użalają się przed św. Jackiem: „Drogi ojcze Jacku, ratuj nas nieszczęśliwych, bo grad pozbawił nas środków do życia. Cóż teraz poczniemy? Wypadnie nam umrzeć z głodu”. Święty odesłał wszystkich do domów, polecając by ufnie modlili się do Boga. „I o dziwo rano znaleziono pola należące do owej wsi, tak jakby grad ich nigdy nie nawiedził”. Cud ten zeznali po śmierci św. Jacka pod przysięgą o. Florian, dziedziczka Klemencja i jej siostra Konstancja, jak też mieszkańcy Kościelca.

Dnia 27 września 1247 roku św. Jacek udawał się do katedry, by wygłosić kazanie na dzień „Przeniesienia relikwii św. Stanisława Biskupa”. Pod Wawelem zabiegła mu drogę Witosława, ciągnąc na wózku dwoje bliźniąt, niewidomych od urodzenia. „Wtedy on zdjęty litością i głęboko wzruszony, zbliżył się do wózka i rzekł: „Niechaj Pan Jezus, który udzielił światła ślepemu od urodzenia i wam udzieli tegoż daru widzenia”. Uczynił znak krzyża i dzieci przewidziały. Świadkami byli o. Florian, Witosława i jej siostra Agnieszka, kasztelan Piotr i wiele osób.

Na trzy tygodnie przed śmiercią, w dzień św. Jakuba (25 lipca 1257 roku) wezbrała rzeka Raba. Utonął syn niejakiej Przybysławy, kiedy chciał konno przejechać wezbraną rzekę. Św. Jacek padł na kolana i zaczął się modlić. Gdy wstał, ujrzano, jak ciało młodzieńca wyłania się z wody i zatrzymuje się w mule nadrzecznym. Wyciągnięty na brzeg nie dawał znaku życia. Na to św. Jacek: „Niech Pan Jezus Chrystus, dla którego wszystko żyje, niech sam cię ożywi”. I wnet zmarły stanął na nogi. O wypadku zeznali Przybysława i jej bracia – Marek, Paweł i Andrzej oraz wielu ludzi obojga płci.

Niech te przykłady zachęcą, aby św. Jacek stał się także naszym orędownikiem przed Panem Bogiem, a komu czas pozwoli niech wybierze się do Kamienia, aby nawiedzić miejsce Jego narodzenia.


Biblijny cytat tygodnia

„Synu mój, nie zapomnij mych nauk, twoje serce niech strzeże nakazów, bo wiele dni i lat życia i pełnię ci szczęścia przyniosą: Niech miłość i wierność cię strzeże; przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je zapisz, a znajdziesz życzliwość i łaskę w oczach Boga i ludzi.”

Księga Psalmów 3,1-4


Humor z duchownymi

Pewne małżeństwo po powrocie z Rzymu pokazuje znajomym zdjęcia.

- A co to za kościół? – pyta gość.

- To prześliczny kościół Kosmatego Damiana – odpowiada żona.

- Kosmy i Damiana, kochanie! Kosmy i Damiana – poprawia mąż.


Jacek wraca do domu ze zbiórki ministranckiej z godzinnym opóźnieniem. Ojciec bardzo zagniewany mówi do syna:

- Godzina spóźnienia. Przetrzepię ci za to tyłek.

Jacek próbuje się wytłumaczyć:

- Ksiądz nam dzisiaj tłumaczył, że nasze ciało jest świątynią Boga i nie wolno jej hańbić!

- Nie ma strachu – mówi ojciec – ja mam zamiar tylko trochę odkurzyć zakrystię.

Komentarze

Dodaj komentarz