Obraz Najświętszej Matki Boskiej Częstochowskiej / fot. Kuria Diecezjalna Płock
Obraz Najświętszej Matki Boskiej Częstochowskiej / fot. Kuria Diecezjalna Płock

Był synem cieśli i sam był cieślą z Nazaretu. Nie chodził do żadnej szkoły, nie słuchał żadnych ówczesnych mistrzów Prawa, a znał je lepiej niż oni. Nie pisał nic, tylko nauczał, a „uczył jak mający władzę”. Nauczał w różnych miejscach i przy różnych okazjach i choć zaledwie trzy lata nauczał, nauką swą poruszył całą Judeę i Galileę.

Wiedzieli o tym i apostołowie. Zmuszeni byli teraz się wypowiedzieć. Wprawdzie znali już dobrze swego Mistrza. Patrzyli na różne cuda. Ostatnio byli świadkami cudownego namaszczenia rzeszy, uciszenia burzy na morzu, chodzenia po falach jeziora. Słyszeli z ust wielu, że jest Synem Dawida. Sam siebie nazywał „Synem Człowieczym” i Synem Bożym. Ale tytuł ten nosili również i królowie czy prorocy w Starym Testamencie. Czy tylko takim synem Bożym, jak wielu innych, jest Chrystus? Chyba nie. Nie ma kto poddać im właściwej odpowiedzi w tej decydującej chwili egzaminu. Lecz odpowiedź właściwa przyszła z góry, od Boga. Oto Piotr w imieniu własnym i apostołów odpowiada: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Piotr wyznał, że Chrystus ma Boską naturę. Takie wyznanie wiary nie mogło być oparte na rozumie czy na zmysłach, oparte było jednak na pokorze i na wierze. Egzamin zatem wypadł celująco. O taką odpowiedź chodziło Chrystusowi. Chodziło Mu przede wszystkim o wiarę apostołów w Jego Bóstwo.

Mój nieżyjący już brat Andrzej był profesorem filozofii. Pamiętam, jak kiedyś opowiadał, że na egzamin przyszedł student, który bardzo rzadko był obecny na Jego wykładach. Po zadaniu kilku pytań brat stwierdził, że ów student nic nie wie na temat materiału, który był przez Niego wykładany. Mając wpisywać ocenę niedostateczną, usłyszał pod studenta pytanie: „Panie Profesorze ja się nie zgadzam na taką ocenę. Może Pan Profesor ma jakoś inną propozycję?” Brat był zszokowany tym zachowaniem. Spoglądając na współczesny świat, dostrzegam bardzo wielu podobnych ludzi. Ich nie interesuje zdobycie wiedzy na temat Jezusa Chrystusa i założonego przez Niego Kościoła. Nie mają odpowiedzi na pytanie – „Kim dla nich jest Pan Bóg”, ale są osobami stawiającymi swoje tezy – „Gdyby Pan Bóg był, to by do tego nie dopuścił!”. Jeżeli chcę szukać odpowiedzi na pytanie – Do czego jest mi potrzebny Kościół założony przez Jezusa Chrystusa? – muszę najpierw znać odpowiedź – Kim dla mnie jest Jezus Chrystus? Pytanie egzaminacyjne jest znane każdemu, lecz to ode mnie zależy, jaka będzie moja odpowiedź. Wzorem jest św. Piotr, który jest otwarty na podszept samego Pana Boga. Jego pokora i nas powinna pociągnąć za Chrystusem. Za tym, za którego później odda swoje życie.

Mogę mówić za siebie. Czego szukam w Kościele, którego Opoką jest św. Piotr? Szukam Jezusa Chrystusa, który przychodzi do mnie w sakramentach. Szukam Jego nauki, która pragnie mnie ukierunkować do tego, abym zawsze dokonywał stosownych wyborów. Szukam wybaczenia w chwilach kiedy po ludzku znów coś mi nie wyszło. Szukam… Ja Go tam znajduję za każdym razem kiedy wchodzę do kościoła, a czerwona lampka przy tabernakulum mówi mi: „Zatrzymaj się. Posiedź tu ze Mną. Dam Ci trochę wytchnienia w Twojej drodze do Mojego Domu.” I Tobie Drogi Czytelniku życzę pozytywnego wyniku na tym egzaminie życia.

ks. Marek Noras


Z życia kościoła

Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej

Wśród setek sanktuariów, jakimi szczyci się ziemia polska, Jasna Góra ma swoje pierwsze i uprzywilejowane miejsce. Rocznie nawiedza to sanktuarium od miliona do dwóch milionów pielgrzymów. Jasna Góra od setek lat jest sanktuarium narodowym. W roku 1982 cała katolicka Polska święciła 600-lecie sprowadzenia cudownego obrazu do Polski.

Dnia 26 sierpnia według kalendarza liturgicznego będziemy świętować uroczystość ku czci NMP Częstochowskiej. Zapoczątkował ją papież św. Pius X, kiedy dla diecezji kujawsko-kaliskiej ustanowił w roku 1906 na dzień 26 sierpnia wspomnienie Matki Bożej Częstochowskiej. Papież Pius XI rozciągnął ten przywilej na całą Polskę. Zaś papież Pius XII 26 października 1956 roku podniósł rangę tegoż święta do stopnia uroczystości. Kiedy powoli zbliżamy się, aby przeżywać tę uroczystość, może warto zwrócić uwagę na sam obraz Matki Bożej Częstochowskiej.

Dokumentem pierwszym i najdawniejszym, informującym o cudownym obrazie jest łaciński rękopis, który znajduje się w archiwum klasztoru a nosi tytuł: Translatio tabulae Beate Marie Virginis quam Sanctus Lucas depinxit propriis manibus (Przeniesienie obrazu Błogosławionej Maryi Dziewicy, który własnymi rękami wymalował św. Łukasz). A oto treść tego rękopisu:

„Autorem obrazu jest św. Łukasz ewangelista. Na prośbę wiernych wymalował wizerunek Maryi z Dzieciątkiem na blacie stołu, przy którym siadywała. Cesarz Konstantyn kazał przenieść obraz z Jerozolimy do Konstantynopola i umieści w świątyni. Tam obraz zasłynął cudami. Urzeczony cudownym obrazem książę ruski Lew, pozostający w służbie cesarza, uprosił Konstantyna o darowanie mu obrazu, który też przeniósł do swojego księstwa i kazał go bogato ozdobić. Obraz znowu zasłynął cudami. W czasie wojny prowadzonej na Rusi przez Ludwika Węgierskiego obraz ukryto w zamku bełskim. Po poddaniu się zamku Ludwikowi, namiestnik króla, książę Władysław Opolczyk, zajął obraz. W czasie oblegania zamku przez Litwinów i Tatarów strzała wpadła do zamku i ugodziła w prawą stronę wizerunku. Wtedy mgła otoczyła nieprzyjaciół, która przeraziła wrogów. Książę wypadł na nich z wojskiem i ich rozgromił. Kiedy chciał wywieść obraz do swojego księstwa, mimo dużej liczby koni obraz nie ruszał miejsca. Wtedy książę uczynił ślub, że wystawi kościół i klasztor tam, gdzie umieści obraz. Wtedy konie lekko ruszyły i zawiozły obraz na Jasną Górę. Tam umieścił go w kaplicy kościoła, gdzie obraz ponownie zajaśniał cudami”.

Niech ta historia, którą pozwoliłem sobie przytoczyć, skłoni nas do refleksji nad naszą miłością do Matki Bożej Częstochowskiej.


Refleksja z Pisma Świętego

Przyszła do niego

„Maryja weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę. Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie… Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy…” (Łk 1,40-41.56)

Dla ojców naszych była częstochowską, kalwaryjską, piekarską, gidelską, ostrobramską. Dla ojców naszych była Zielną, Siewną, Gromniczną. Zostały po nich pieśni, legendy, obrazy, rzeźby przydrożne, ryngrafy rycerskie i szkaplerze. My, nowe pokolenie, patrzymy z zażenowaniem na to przywiązanie ojców naszych do Matki Najświętszej.

Każdy dzień rozpoczynał się Godzinkami. Oparty był o trzy punkty: Anioł Pański rano, Anioł Pański w południe, Anioł Pański wieczorem. Kończył się wspólną Koronką całego domu. Gdy do tego dodać wszystkie święta maryjne w ciągu roku, maj z jego nabożeństwami, październik z różańcem i adwent z roratami, to trudno się dziwić, że kult do Niej potrafił przemienić barbarzyńskie serca naszych przodków.

Oby weszła w nasze życie i przemieniła serca nasze nie mniej dzikie od serc naszych praojców.


Humor z duchownymi

Kiedy Tomasz Morus (1478-1535; kanonizowany w 1935 roku przez papieża Piusa XI) czekał w więzieniu na wykonanie kary śmierci, przyszedł do niego fryzjer z pytaniem, czy życzy sobie, aby go ostrzygł. Zdziwiony skazaniec odpowiedział: „Przyjacielu, pomiędzy królem a mną pozostaje do rozstrzygnięcia kwestia mojej głowy. Nie zamierzam do zakończenia sprawy ponosić na nią żadnych wydatków”.

Komentarze

Dodaj komentarz