Wybierając nas, wybieracie przyszłość - zapewniali liderzy KO. Zapominali jedynie dodać, że to przyszłość z dużym znakiem zapytania. By rządzić, PO będzie musiała stworzyć szeroką koalicję, w której potrzebne będą wszystkie opozycyjne ugrupowania. Na początek, dobrym spoiwem będzie anty- PiS, czyli odsunięcie Kaczyńskiego od władzy. Jeżeli dodamy do tego entuzjazm, jaki towarzyszy wyborczemu zdobyciu większości parlamentarnej, otrzymujemy polityczny klej, który najprawdopodobniej pozwoli nawet sformułować rząd. Kiedy opadnie wrzawa po wyborczym sukcesie, zaczną się twarde polityczne targi związane z podziałem stanowisk w rządzie. Dla wszystkich miejsca nie wystarczy, chyba że Donald Tusk zdecyduje się utworzyć kilka nowych ministerstw i wydatnie zwiększyć liczbę wicepremierów. Do tego należy doliczyć podział łupów, czyli nasi w spółkach Skarbu Państwa. Polityczne wilki z PO i PSL -u, po ośmiu latach postu w opozycji, są bardzo wygłodniałe.
Zastanawiam się też, jak będzie wyglądać spójna polityka rządu z tak szerokim zapleczem politycznym. Przeglądając programy wyborcze i listę obietnic, od razu widać, że poszczególne partie mają różne priorytety. Inne rzeczy są ważna dla Hołowni, inne dla PSL-u, jeszcze inne dla Lewicy, nie wspominając o PO. Wszystkich zrealizować się nie da, a niektóre wzajemnie się wykluczają. To chyba Leszek Miller powiedział, że jest wróg, wróg śmiertelny i partner koalicyjny. Mam nieodparte wrażenie, że tę lekcję zwycięzcy wyborów będą musieli już wkrótce odrobić.
Największym znakiem zapytania będzie teraz kierunek, jaki obierze polityka przyszłego rządu wobec Śląska i górnictwa. Deklaracje PiS w tej materii były jednoznaczne. Co urodzi się po politycznych konsultacjach przyszłych koalicjantów, jak na razie jest jedną wielką niewiadomą.
Grzegorz Matusiak
Komentarze