Wybory za nami, ale emocje związane z tworzeniem politycznej rzeczywistości dopiero przed nami. Tekst piszę w sobotę, a więc kilka dni po ogłoszeniu wyników głosowania przez Państwową Komisję Wyborczą i dlatego tytuł odnoszący się do zwycięstwa PIS-u, które jest w zasadzie porażką zdaje się być trafny. Nie wiemy dziś, komu prezydent powierzy misję tworzenia rządu, ale zapowiedział konsultacje z partiami wchodzącymi do nowego Sejmu. Jednak wcześniej wspominał o politycznym zwyczaju przekazywania przez prezydenta misji formowania władzy w pierwszym kroku ugrupowaniu, które zdobyło najwięcej mandatów, więc w naszym przypadku PIS-owi. Niedawna opozycja wzywa prezydenta, aby nie marnował czasu i jej przekazał pałeczkę, jako, że z PIS-em nikt nie chce współpracować, a oni dysponują sejmową większością.
Koalicja Obywatelska wystawiła na stanowisko premiera Donalda Tuska. Pozostałe zwycięskie partie zdają się z tym wyborem zgadzać, choć Ludowcy woleliby mniej kontrowersyjnego Władysława Kosiniaka-Kamysza. Jeżeli Tusk zostanie szefem rządu, to Szymon Hołownia z Trzeciej Drogi i prezes PSL zechcą dla siebie stanowisk marszałka Sejmu i wicepremiera. Trudno powiedzieć, w jakiej konfiguracji, ale będą licytować wysoko, bo bez nich KO rządu nie utworzy, za to PiS dałby im i premiera i marszałka i co tam jeszcze zechcą. Trochę na uboczu stoi Lewica, za sprawą średniego wyniku, z pewnością oczekiwali lepszego rezultatu. Ale oni też są potrzebni do sformowania solidnego rządu i z pańskiego stołu coś im kapnie. Rząd KO, TD i Lewicy będzie miał pokaźną większość 248 mandatów. Czy ta większość okaże się stabilna i na jak długo, przyszłość pokaże.
Na razie nikt się nie przejmuje Konfederacją, która z kilkunastoprocentowego poparcia zjechała do siedmiu procent z ogonkiem, co dało tylko 18 mandatów. Nikt się nią nie przejmuje, bo do niczego nie jest potrzebna. Opozycja bez niej i tak ma większość, a PIS-owi, z takim rezultatem nie pomoże.
„Zwycięskie” Prawo i Sprawiedliwość popełniło wiele błędów, i to nie tylko w kampanii wyborczej, ale w trakcie obu kadencji. Niemniej największym grzechem tego ugrupowania jest brak zdolności koalicyjnej, za to duże zdolności do zrażania sobie wszystkich dokoła. Chęć zdobycia samodzielnej większości się zemściła, a przecież od dawna jasne było, że na 231 mandatów nie ma szans. W swej zaborczości PIS przeszarżowało. Zamiast w mozole poszukiwać sojuszników, ocieplać swój wizerunek, co mogłoby go zbliżyć na przykład do PSL-u, zachowywało się jak udzielny władca, nie oszczędzając nikogo. Teraz zebrało tego plony.
Zanim dojdzie do utworzenia nowego rządu, będziemy świadkami wielu przepychanek, a nawet zwrotów akcji. Jednak powstanie gabinetu może się okazać łatwiejsze, niż późniejsze jego trwanie. Nie zapominajmy, że Koalicję Obywatelską, Trzecią Drogę i Lewicę tworzy kilkanaście politycznych podmiotów z różnymi interesami. Każdy będzie ciągnął w swoją stronę. Natomiast w interesie demokracji jest, by się dogadali, a potem jeden drugiemu patrzał na ręce. Na pewno będzie co komentować...
Andrzej Derwisz
Komentarze