Archiwum / Piotr Masłowski
Archiwum / Piotr Masłowski

Okres pomiędzy 23-25 grudnia w starych, pogańskich wierzeniach był okresem świętowania. Zazwyczaj był to kult solarny, powiązany ze słońcem. To właśnie w tych dniach następuje przełom, a dnia zaczyna przybywać. Światło znowu pokonuje mrok. I było tak nie tylko wśród Rzymian (o czym co roku piszą główne portale internetowe), ale także i innych kręgach kulturowych.

Skandynawowie na całe lata przed chrześcijaństwem 24 grudnia obchodzili swój Jul. Chrześcijanie datę tę przyjęli jako umowny czas narodzin Jezusa już w IV wieku. Nadzieję, jaką niesie za sobą cud narodzin, podkreśla znaczenie Świąt, nadaje mu magicznego wymiaru.

I pomimo tego, że przed nami jeszcze cała zima to już czujemy nadzieję na nowe. Cudowne. Bez względu na to, czy jesteśmy wierzący, czy też nie, to właśnie w tym okresie najbardziej lgniemy do siebie, najbardziej chcemy być wśród bliskich, wśród swoich.

Tego Wam właśnie życzę: bliskości, poczucia bycia we właściwym miejscu i właściwym czasie. Życzę Wasm światełka, które rozgrzeje Wasze serce, wleje w nie miłość i nadzieję. Bo wyzwań przecież nikomu z nas nie zabraknie.

Zatem życzę Wam, żebyście spotykali tych, co ogień podtrzymują i dają ciepło. Omijajcie zaś typów co biegają z proszkowymi gaśnicami tam, gdzie nie ma pożaru. Od tych drugich (chociaż mają gęby pełne gadek o wierze) uchowaj Nas Panie!

Słownik języka polskiego podpowiada niestety, że pobożne życzenie to takie, które nie ma szans się spełnić. Co tam, wiara czyni cuda i góry przenosi! Wiara i praca zaowocowały moim tegorocznym sukcesem, zwycięstwem w wyborach do Senatu. Jak już dotarłem dorocznych podsumowań, to sobie troszeczkę pomarudzę. A Wy pomyślicie, że zwariowałem.

Mijający rok przyniósł w moim życiu wiele zmian. Przyniósł mi zmianę sposobu życia, pozostawienie wielu fajnych ludzi i rozpoczętych, ciekawych spraw. Chciałem to mam, wystarczy narzekania. Z drugiej strony nie tak sobie wyobrażałem ten rok. Trzy razy przechodziłem operacje na okulistyce, a ostatnia cudem uratowała mi widzenie w prawym oku. I niestety ten miecz, ten strach wisi nade mną. I nade mną pozostanie. Dlatego nie wolno mi biegać. A to było moje lekarstwo na głowę, na stres i na kontrolę oponki na brzuchu. Pisałem nawet o tym felietony.

Kończąc to zawodzenie, życzę Wam i sobie też, żeby nadchodzący Nowy Rok więcej nam dał, niż zabrał. Na zdrówko!

Piotr Masłowski

Komentarze

Dodaj komentarz