O wysze pensje
O wysze pensje


Dr n. med. Jerzy Jędrusiak, zastępca dyrektora ds. medycznych, informuje, że w piątek prawie wszyscy lekarze (a jest ich 62) wzięli urlop na życzenie. Pracowali jedynie medycy dyżurni – interwencyjni. W takiej właśnie roli zastaliśmy dr. Jędrusiaka, który choć wypisał kartę urlopową, to jednak był w swoim biurze. Z wolnego dnia skorzystali także psycholodzy, terapeuci i laboranci. Płace lekarzy rzeczywiście są bardzo niskie. Wiceszef szpitala opowiada: – Dla mnie najtrudniejszą sytuacją jest, gdy zatrudniam lekarza stażystę. Mogę mu zaproponować 960 – 990 zł netto miesięcznie. Jest mi wstyd. Ale szpitala nie stać na wypłacanie wyższych pensji. Więcej zarabiają ordynatorzy. Lekarz z 20-letnim stażem pobiera niespełna 2250 zł netto. Jego dwaj koledzy po fachu nieco mniej: 1900 i 1870 zł. Oprócz tego wszyscy trzej mają dodatek funkcyjny i za wysługę lat. Na pewno nie są to kwoty odpowiadające wysokim kwalifikacjom i zaangażowaniu lekarzy. Dr Jędrusiak podkreśla, że płace w rybnickim szpitalu psychiatrycznym są jednymi z wyższych w porównaniu do innych publicznych placówek służby zdrowia.W piątkowy dzień protestu wszystkie 28 oddziałów miało zabezpieczoną pełną obsługę ze strony pielęgniarek i niższego personelu szpitala. Michał Stawowski, wiceszef Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w rybnickim szpitalu, mówi, że ich protest polegał na oflagowaniu budynku przy ul. Gliwickiej. Ponadto wszystkie pielęgniarki miały na rękawach czarne opaski. – W przypadku nieprzyjęcia naszych postulatów zaostrzymy formę protestu – zapowiada Stawowski. Najprawdopodobniej nie będą wypisywać wszelakich dokumentów. Z informacji zastępcy dyrektora wynika, iż pielęgniarki otrzymują za swoją ciężką pracę ok. 1050-1160 zł netto miesięcznie.
Tekst i zdjęcie: (IrS)Podpis pod zdjęcie: psychiatryk-protest1Pielęgniarki założyły na rękę czarne opaskiSpokojny ostry dyżur– Piątek minął u nas nadspodziewanie spokojnie – mówi Roman Gnot, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku Orzepowicach. W dniu ogólnopolskiej akcji protestacyjnej placówka funkcjonowała w piątek w warunkach ostrego dyżuru. Nie przeprowadzano planowanych zabiegów i nie przyjmowano umówionych pacjentów. Udzielano natomiast niezbędnej doraźnej pomocy, a ekipy poszczególnych karetek pogotowia pracowały w pełnym składzie. Na kolejnych oddziałach pracowali bądź sami ordynatorzy, bądź lekarze dyżurni.Na protestacyjny dzień urlopu na żądanie zdecydowały się w sumie 93 osoby, w tym 66 lekarzy.Roman Gnot, który udzielił protestującym lekarzom oficjalnego poparcia, pytany o sytuację kadrową w szpitalu, mówi:– Do tej pory odeszło z pracy kilku lekarzy. Ich ubytek jest widoczny, ale nie zakłóca pracy szpitala. Obawiam się jednak, że jeśli sytuacja w służbie zdrowia się nie poprawi, to odpływ personelu może stać się dla nas poważnym problemem.Dyrektor Gnot zaznacza, że pracownikom wyjeżdżającym do pracy za granicę nie udziela bezpłatnych urlopów, ale rozwiązuje z nimi umowę o pracę. – Sytuacja jest klarowna. Jeśli wrócą, a będą nam potrzebni, chętnie znów przyjmę ich do pracy – mówi dyrektor. (WaT)Dość czczych obietnicJASTRZĘBIE. W Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 2 w miniony piątek też panował ostry dyżur. Odwołane zostały wszystkie zaplanowane operacje, a na oddziały przyjmowani byli pacjenci tylko w stanach zagrażających życiu. Większość lekarzy wzięło na dzień protestu urlopy na żądanie. Protestujący domagali się istotnego zwiększenia nakładów na ochronę zdrowia, w tym podwyżek wynagrodzeń o 30 proc. jeszcze w tym roku i 100 proc. w roku następnym oraz ustawowych gwarancji płac minimalnych.– Nie może być tak, że co roku kolejne ekipy zwodzą nas obietnicami. Tymczasem sytuacja pracowników służby zdrowia pogarsza się z roku na rok – mówi Halina Cierpiał z Komisji Zakładowej „Solidarności” w WSS nr 2.Dzień protestu nie był przypadkowy, to Dzień Pracowników Ochrony Zdrowia.(AK)Bez komplikacjiWODZISŁAW. W wodzisławskim i rydułtowskim szpitalu piątek był traktowany jak dzień świąteczny. – Rydułtowski szpital pracował jak na ostrym dyżurze, przychodnie i ośrodki zdrowia były zamknięte, natomiast pogotowie ratunkowe miało zwiększoną, podwójną obsadę – poinformowała Bożena Capek, szefowa rydułtowskiego ZOZ-u.W izbach przyjęć opiekę znajdowali tylko pacjenci z zagrożeniem życia, natomiast nie było mowy o wcześniej zaplanowanych operacjach i zabiegach. W wodzisławskim ZOZ-ie wszyscy zatrudnieni lekarze (około 80) wzięli urlop na żądanie. Podobnie część pielęgniarek. W Rydułtowach z urlopu na żądanie skorzystało 33 lekarzy i 48 pielęgniarek. Mimo to przebywający w szpitalach pacjenci nie pozostali bez opieki medycznej. – Nie ma takiej możliwości, by szpital został całkowicie zamknięty, pozostał bez pielęgniarek czy lekarzy – mówi Eugeniusz Klapuch, dyrektor ZOZ-u w Wodzisławiu, który rozumie protest swoich podwładnych. – Uważam, że żądania lekarzy i pozostałego personelu medycznego są jak najbardziej słuszne. Szkoda, że nie można tego w jakiś inny sposób egzekwować, bardziej normalny, a mniej drastyczny dla pacjentów. Uposażenia są naprawdę zbyt małe w stosunku do pracy i odpowiedzialności – dodaje Eugeniusz Klapuch.Do dyrekcji obu ZOZ-ów nie dotarły żadne skargi mieszkańców z powodu trudności w dostępie do opieki medycznej. Co prawda wszystkie poradnie specjalistyczne były zamknięte 7 kwietnia, ale pacjenci byli o tym wcześniej poinformowani. (BK)Złożyli wypowiedzeniaRACIBÓRZ. Poradnie były zamknięte, a izba przyjęć i oddziały działały jak na ostrym dyżurze, czyli jedynie zaopatrywały pacjentów w nagłych przypadkach. Lekarze wykorzystali jednodniowe urlopy na żądanie. Jak mówi Wojciech Krzyżek, dyrektor szpitala, protest przebiegł w miarę spokojnie. Pacjenci wiedzieli wcześniej o planowanej akcji i nie przychodzili tego dnia do lecznicy. Jedynie kilka osób oczekujących pomocy odeszło z kwitkiem. Nazajutrz szpital funkcjonował już normalnie. W raciborskiej lecznicy sześciu z dwunastu anestezjologów złożyło wypowiedzenia z powodu zbyt niskich pensji. Ich odejście znacznie skomplikowałoby pracę szpitala. Okres wypowiedzenia mija 1 lipca. Do tego dnia anestezjolodzy będą normalnie pracować. Dyrekcja ma więc trochę czasu na znalezienie wyjścia z sytuacji. Wspomina m.in. o możliwości zatrudnienia lekarzy na kontraktach.(Tora)Protest solidarnościowyŻORY. Pracownicy żorskiego szpitala otrzymali podwyżkę na początku tego roku, więc ich protest miał charakter solidarnościowy.Katarzyna Siemieniec, prezes Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej Szpitala Miejskiego, informuje, że niemal wszyscy lekarze skorzystali z urlopu na żądanie. Poza tym część pielęgniarek włożyła czarne koszulki.W każdym oddziale dyżurował jeden lekarz. Medyk był również dostępny dla pacjentów w izbie przyjęć. Jednocześnie wzmocniono obsadę pogotowia ratunkowego. W sanitarkach jeździli dodatkowo lekarze internista i pediatra, których „wypożyczono” z placówek podstawowej opieki zdrowotnej. (IrS)Ze zrozumieniemZarówno w knurowskich przychodniach oraz szpitalu, jak i orzeskim szpitalu pacjenci protest przyjęli ze zrozumieniem.KNURÓW. Przychodnie pracowały tak, jak w dni świąteczne. Szpital miejski został oflagowany. Średni personel zjawił się w pracy, natomiast lekarze wzięli urlopy na żądanie. Przyjmowani byli tylko pacjenci, którzy niezwłocznie potrzebowali pomocy. Chorzy mieli zapewnioną opiekę ze strony dyżurujących lekarzy i pielęgniarek.ORZESZE. Szpital Chorób Płucnych pracował jak w dni świąteczne. Większość personelu medycznego wzięła urlop na żądanie. Wszyscy chorzy mieli zapewnioną opiekę. Pielęgniarki do ubrań przypięły czarne wstążeczki. Wywieszone w szpitalu transparenty informowały o strajku.(MS)

Komentarze

Dodaj komentarz