Park apokalipsy
Park apokalipsy


Kilka lat temu w dzielnicy uruchomił działalność Dariusz K., młody, prężny biznesmen, którego bardziej niż zieleń i śpiew ptaków rajcuje opłacalny interes. Działa w branży elektrycznej, zajmuje się m.in. utylizacją odpadów, jakie powstają podczas zakładania instalacji energetycznych, m.in. betonowych słupów. Uzbroiwszy się w różnorodny ciężki sprzęt: traktory, spychacze, ładowarki, wysięgniki, dłużyce, koparki, rozpoczął na ulicach Grzybowej i Kwiatowej dzieło zniszczenia. Zafundował mieszkańcom krajobraz w niczym nieustępujący tym z filmów o zagładzie cywilizacji. Hałdy gruzu i asfaltu najpierw lokował na terenie należącym do firmy Lazar, która przy ulicy Grzybowej ma swoją siedzibę. Odpady usunął dopiero po interwencji właścicielki. Wtedy swoją działalność przeniósł nieco dalej. Kontynuując dzieło zniszczenia na gruncie niebędącym jego własnością, bo należącym do miasta, założył pokaźnych rozmiarów nielegalne śmietnisko. – Wysypisko kryje w sobie gruz, beton, skruszony asfalt, otuliny kabli energetycznych, przepracowany olej i Bóg jeden raczy wiedzieć co jeszcze. Prawdziwy „apocalyptic park” – wylicza Leszek Żołna.Drugie składowisko przy ul. Kwiatowej jest już porośnięte trawą, a na kupie gruzu walają się wycięte drzewa brzozy. – Utylizacja odpadów, które powstają przy zakładaniu instalacji energetycznych, pochłonęłaby znaczące środki finansowe, które pomysłowy biznesmen wolałby pewnie zachować dla siebie – komentują ludzie. – Ten pan działa zgodnie z przysłowiem: Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las.Kiedy sąsiedzkie interwencje nie przyniosły, oprócz kłótni, najmniejszych efektów, mieszkańcy wystąpili o interwencje do rady dzielnicy. Na ul. Grzybowej pojawiły się patrole straży miejskiej, a w ubiegłym tygodniu z inicjatywy szefa RD ściągnięto tam wiceprezydentów Jerzego Frelicha i Józefa Cyrana. Jak się okazało, wizyty przyniosły skutek. Właściciel zakładu instalacyjno-elektrycznego dostał pisemne polecenie uprzątnięcia tego terenu. – Ten pan nie jest właścicielem terenu. Nie otrzymał od urzędu zgody na urządzenie tam wysypiska odpadów. To, co zrobił, to samowola, więc musi teren uprzątnąć. Tym bardziej że jest osoba, która zgłosiła chęć wydzierżawienia tego terenu. Miasto jest przychylne tej propozycji. Jeżeli chodzi o wysypisko, będziemy sprawdzać, czy polecenie uprzątnięcia zostało wykonane – zapewnia wiceprezydent Frelich.Takie podejście władz do spraw ekologii ucieszyło mieszkańców. Pozostaje jeszcze problem zdegradowanego środowiska. – Należy mieć nadzieję, że sprawą zajmie się wydział ochrony środowiska urzędu miasta, a może odpowiedni paragraf znajdzie i prokuratura – mówią mieszkańcy ul. Grzybowej.
Tekst i zdjęcia: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ

Komentarze

Dodaj komentarz