Wybuch w kopalni


Trzech trafiło do miejscowego szpitala, pozostali na siemianowicką oparzeniówkę. Jeden ma poparzone policzek i ucho, reszta doznała oparzeń krtani i podrażnienia dróg oddechowych. Tym, którzy są w Siemianowicach, trzeba było ogolić głowy, ponieważ mieli przysmażoną skórę. Jak poinformowała Danuta Olejniczak-Milian, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, do zdarzenia doszło podczas prac spawalniczych przy przebudowie torowiska kolejki górniczej. – Nastąpiło lokalne wypalenie się metanu, który nagromadził się pod stropem chodnika na poziomie 850 m – wyjaśnia Zbigniew Madej, rzecznik Kompanii Węglowej. Jak dodaje, jeden z górników powiedział, że „ogień tylko raz fuknął”. Podmuch eksplozji odrzucił pracowników na obudowę chodnika. Na czas akcji, zanim ratownicy nie sprawdzili, czy nie ma zagrożenia kolejnym wybuchem, spod ziemi wycofano 125 osób.Andrzej Chmiel z Czuchowa w listopadzie przechodzi na emeryturę. W czwartek razem z kolegami szedł chodnikiem. Wtedy nastąpił wybuch. – To były sekundy. Pojawiła się ściana ognia. Zdążyłem zasłonić się ręką. Potem zrobiło się tak ciemno od dymu, że nie widziałem nawet własnej dłoni. Padliśmy na kolana i zaczęliśmy się czołgać do szybu wentylacyjnego – opowiada. Jego żona Mirela dowiedziała się o wszystkim około godz. 12. Mąż zadzwonił do niej już ze szpitala. – Mówił, że przez tę jedną chwilę całe życie stanęło mu przed oczami – opowiada. W piątek pojechała do Siemianowic z córką Emilią. Lekarz powiedział jej, że mąż ma mocno poparzoną krtań, czekają go długie leczenie i rehabilitacja. – Do pracy już nie wróci. Po zakończeniu kuracji przejdzie na emeryturę – mówi pani Mirela.Jak na razie nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną zapalenia się metanu. – Nie jest jednak możliwe, by mogło nastąpić to samoistnie. Pod ziemią pracują specjaliści z Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach, którzy wyjaśnią sprawę – mówi Zbigniew Madej. Wyniki prac komisji mają być znane na początku przyszłego tygodnia.MAŁGORZATA SARAPKIEWICZbegrand13 maja przed południem w podziemiach kopalni Rydułtowach znowu doszło do wstrząsu. W chodnikach przebywało w tym czasie 53 górników. Udało się ich wyprowadzić na powierzchnię. Siedmiu doznało niegroźnych obrażeń, sześciu z nich opuściło już szpital. Zagrożoną ścianę wyłączono z eksploatacji. Wstrząs był odczuwalny także na powierzchni. Służby energetyczne, gazowe i budowlane sprawdzały, czy nie doszło do jakichś uszkodzeń obiektów i sieci. (BK)

Komentarze

Dodaj komentarz