Niczym manna z nieba
Niczym manna z nieba


Do Czerwionki-Leszczyn inwestor trafił dzięki Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. 18 lipca Robert Duczek, przedstawiciel Asany, spółki-córki indyjskiej Astral Corporation specjalizującej się w przerobie koksu i materiałów ropopochodnych, ponownie zawitał w gminie. Tym razem towarzyszyli mu Jaromin Iwanek i Albin Magera, prezes i dyrektor techniczny czeskiej firmy Hutni Projekt. Najpierw spotkali się z władzami, potem z radnymi, przedstawicielami Kompanii Węglowej oraz Spółki Restrukturyzacji Kopalń. Goście przedstawili wizję oraz plany, jakie wiążą z terenami po kopalni Dębieńsko. Koksownia, którą mają zamiar wybudować, jest pilotażową inwestycją. Podobne koksownie, tyle że większe, firma wybudowała już w Australii, Włoszech oraz Rotterdamie. Koks i ciepłoNa terenie Czerwionki-Leszczyn wznieśliby jedną lub dwie baterie koksownicze. Maksymalnie produkowałyby do 300 tys. ton koksu rocznie, a dodatkowo tanią energię cieplną. Wszystko to przy zużyciu 400-450 tys. ton węgla. Koszt tej inwestycji wyniósłby około 60 mln euro, zaś zatrudnienie w koksowni mogłoby znaleźć jakieś 110 osób. Przedstawiciele czeskiej firmy, właściciele jedynej na całą Europę licencji na budowę tego rodzaju koksowni, zapewniają, że jest ona całkowicie proekologiczna i bezpieczna. – Przy procesie spalania nie ma żadnych odpadów; ani w postaci wody, ani zapachu czy innych nieczystości. Wszystko się spala, a w powietrze nie przedostają się żadne szkodliwe pyły i gazy – zapewnia dyrektor Albin Magera.Zapytamy ludziJednak według Bernarda Strzody, szefa gminnej komisji ochrony środowiska, nie ma takiego zakładu, który byłby nieszkodliwy dla środowiska. – Dlatego zanim władze gminy podejmą ostateczną decyzję, zostaną przeprowadzone konsultacje z mieszkańcami. Bez ich zgody nie będzie zgody na tę inwestycję – mówi Strzoda. Asana chciałaby uruchomić też nieczynną kopalnię Dębieńsko, gdzie pod ziemią zalegają pokłady węgla, które wystarczą na co najmniej 80 lat. Własna kopalnia byłaby dostawcą surowca dla koksowni. Tu jednak sprawa nie jest już taka prosta. Z technicznego punktu widzenia firma mogłaby szybko ruszyć z fedrunkiem – wystarczyłoby tylko zatrudnić ludzi i uruchomić na dole górniczy kombajn. Są jednak przeszkody natury urzędowej. Zgodę na to musi wydać co najmniej dwóch ministrów – skarbu i gospodarki. Jak na razie pisma składane przez hinduskiego inwestora leżą sobie gdzieś w rządowych szufladach. Hindusi nie palą się więc zbytnio do kupna terenu byłej kopalni.Kalkulacje inwestora– Nie ukrywam, że interesuje nas nabycie terenu, ale na razie poprzestaniemy na dzierżawie. To bezpieczniejsza opcja w przypadku gdyby nie udało nam się uzyskać stosownych pozwoleń z ministerstw – tłumaczy Robert Duczek. Pamiętając, że dwa kopalniane szyby zasypano, a w nienaruszonym stanie jest jedynie trzeci, staranie się o uruchomienie kopalni Duczek uzależnia również od innej ważnej kwestii – opłacalności tego przedsięwzięcia. W tej sprawie zlecono już Politechnice Śląskiej w Gliwicach zrobienie ekspertyz i opracowań technicznych, które odpowiedzą na pytanie o możliwość i koszty uruchomienia wydobycia. Duczek dodaje, że dopiero gdy będą mieli w ręku te opracowania, można będzie mówić, czy reaktywują kopalnię, czy nie. Na razie skupiają się na koksowni, której budowa trwałaby trzy lata. Oczywiście przy założeniu, że Asana wygra przetarg na teren kopalni. Obecnie Kompania Węglowa oraz Spółka Restrukturyzacji Kopalń zakończyły inwentaryzację majątku. – Rzeczywiście firma chce od nas kupić tereny kopalni. Lada moment zostanie ogłoszony przetarg i będzie mogła w nim wystartować – potwierdza Zbigniew Madej, rzecznik prasowy Kompanii Węglowej. Rzecznik dodaje, iż cała procedura przetargowa może się jednak przedłużyć do trzech miesięcy. Żeby móc starać się o koncesję na wydobycie węgla, hinduski inwestor najpierw musi wejść w posiadanie przynajmniej jednej trzeciej pokopalnianego majątku.Strach przed konkurencjąTemat ponownego uruchomienia kopalni w tej do niedawna górniczej gminie jest bardzo chwytliwy. Mieszkańcy do dziś nie mogą zrozumieć, dlaczego zamknięto im ich „gruba”. – Cały czas godom, że ta gruba mogła z powodzeniem jeszcze długo fedrować. Dobrze, jakby zaś ruszyła – stwierdza Andrzej Kurpanik, górnik z 16-letnim stażem, który skorzystał z jednorazowej odprawy pięć lat temu.Władze gminy ostrożnie podchodzą do tematu. – W przypadku gdyby doszło do budowy, potrzebna będzie zmiana w planie zagospodarowania przestrzennego. Obecny plan nie zakłada powstania na tym terenie tego typu zakładów – wyjaśnia Irena Woźnica, sekretarz gminy i miasta Czerwionka-Leszczyny. Specjaliści z Głównego Instytutu Górnictwa uważają, że połączona z koksownią kopalnia Dębieńsko przynosiłaby dochody. Na przeszkodzie planom Asany może jednak stanąć niechęć Ministerstwa Gospodarki, które – nie ma co ukrywać – boi się o pozycję istniejących spółek węglowych. Tym bardziej że tuż za płotem fedrują dwie kopalnie Kompanii Węglowej. Na razie na biurka ministerialnych urzędników trafiło już kilka wniosków, nie tylko hinduskiej firmy, ale również innych chętnych do ponownego otwarcia zamkniętych wcześniej kopalń. Jednak Warszawa boi się węglowej konkurencji. Strach jest o tyle większy, jeżeli założy się, że Asana może mieć szanse zdobyć wieloletnie kontrakty na dostawy taniego koksu do hut innej hinduskiej firmy – Mittala.
Tekst i zdjęcia: MAŁGORZATA SARAPKIEWICZ

Komentarze

Dodaj komentarz