Caritas kontra zwiazki
Caritas kontra zwiazki


Grupa pracowników utworzyła Międzyzakładową Organizację Związkową NSZZ Solidarność, która zażądała pisemnie co najmniej 30-procentowej podwyżki, zagroziła też, że wejdzie w spór zbiorowy w razie niespełnienia tego warunku do 25 maja. Gdyby i to nic nie dało, rozważano możliwość podjęcia rożnych działań protestacyjnych, do strajku włącznie. Związkowcy po wystosowaniu tego pisma korespondowali i spotykali się z ks. dyrektorem, ale nic to nie dało, bo żadna strona nie chciała ustąpić. Natomiast ks. Arnold Drechsler wystosował protest do Zarządu Regionu Śląsko-Dąbrowskiego NSZZ Solidarność w Katowicach, zwracając uwagę na to, że istnienie związku zawodowego w placówce Caritasu jest nie do pomyślenia.Dyktat Solidarności?Sprawia to, jak napisał, że „działalność ośrodka przestała być wyrazem społeczno-charytatywnej pracy Kościoła. Ponieważ Caritas Diecezji Opolskiej nie może brać odpowiedzialności za placówki z przymusowym dyktatem, nieodzowna jest bolesna konieczność przystąpienia do likwidacji CRON w Raciborzu”. Jak uważa ks. Drechsler, żądanie podwyżki nie ma podstaw ani w kondycji finansowej placówki, ani organu prowadzącego. „Odczuwam, że groźby i żądania odsłaniają najgłębsze i rzeczywiste intencje autorów pisma, którymi nie są troska o dobro społeczne i dobro podopiecznych CRON, lecz chęć skompromitowania Caritasu jako instytucji kościelnej, a przy tym obrzucenie Kościoła oszczerstwami”.Można tu zadać pytanie, czy reakcja kapłana nie była histeryczna. Rehabilitanci i opiekujący się upośledzonymi to przecież zwykli pracownicy. Zarabiają na życie, mają rodziny, więc trudno im się dziwić, że chcą mieć lepsze pensje. Caritas prowadził centrum w budynku przy ul. Rzeźniczej, który wynajmowała od miasta, a finansowała jego działalność z kilku źródeł. Pieniądze na warsztat terapii zajęciowej przekazywał PFRON za pośrednictwem powiatu. Caritas wydzielił część centrum jako NZOZ, co umożliwiło podpisanie kontraktu z Narodowym Funduszem Zdrowia na opiekę nad upośledzonymi, na którą 600 tys. zł rocznie przekazywała też gmina.Postawił krzyżykPo konflikcie ze związkowcami ks. dyrektor postawił krzyżyk na centrum i rozwiązał z personelem wszystkie umowy z zachowaniem sześciomiesięcznego okresu wypowiedzenia. Caritas wycofa się z Rzeźniczej ostatniego grudnia, a pracownicy ośrodka wylądują na bruku. Po rozmowie z prezydentem ks. Drechsler zgodził się jedynie na to, by stacja Caritasu dalej opiekowała się obłożnie chorymi. Przestraszeni związkowcy poprosili o interwencję prezydenta miasta. Wiceprezydent Mirosław Szypowski odpowiedział im, że w pełni rozumie ich zaniepokojenie, ale jest ono spóźnione. Powinni martwić się o losy placówki podczas konsultacji z księdzem Drechslerem, który jasno dawał im do zrozumienia, w jakiej pracują placówce.O kompromisie trzeba było myśleć wtedy. Teraz płynie okres wypowiedzenia i nic nie da się zrobić. Jak zaznacza wiceprezydent, dla niego sytuacja jest dziwna i pogmatwana. – Związki zawodowe mają bronić pracowników, ale tu powstały w instytucji, której rolą jest właśnie opieka nad ludźmi – mówi Mirosław Szypowski. Magistrat i rada w poprzednich kadencjach próbowały przekształcić centrum w placówkę gminną. Wtedy zasady finansowania i prowadzenia polityki kadrowej były czytelne. Pracownicy mieliby świeckiego pracodawcę i pełne prawo egzekwowania swoich praw wynikających z kodeksu pracy. Na to nie zgodziła się poprzednia dyrektorka Maria Wiecha, zarazem radna miejska.Publiczny zamiast kościelnegoMiasto nie chce rezygnować z opieki nad niepełnosprawnymi. W miejsce CRON-u zamierza utworzyć Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej Raciborskiego Centrum Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych podlegający gminie. Projekt uchwały ma trafić na sesję dziś, 16 sierpnia. Radni mają również powołać radę społeczną, która zajmie się m.in. opracowaniem statutu placówki. Posiadanie tego dokumentu pozwoli umieścić ośrodek w Krajowym Rejestrze Sądowym i ubiegać się o pieniądze z NFZ i PRFON. Prezydent był już na rozmowach u dyrektora katowickiego oddziału NFZ i dowiedział się, że są szanse na zawarcie kontraktu.Placówka zaczęłaby działać z nowym rokiem. Nie wiadomo jeszcze, czy znajdą się w niej gabinety rehabilitacyjne, bo sprzęt do ćwiczeń wart grube tysiące złotych należy do Caritasu, a ksiądz Drechsler już zapowiedział jego zabranie. Miasto musiałoby więc wyposażyć gabinety od podstaw, co wiązałoby się z dodatkowymi kosztami. Niepewna jest też przyszłość związkowców. Szef nowego ośrodka, którym pewnie zostanie dyrektor obecnego centrum, skompletuje kadrę od podstaw. Wiceprezydent nie wyobraża sobie, by tworzona placówka przejęła na siebie odium konfliktu związkowców z Caritasem. Zatem przyjęcie działaczy w dużej mierze będzie zależało od ich postawy.
Tekst i zdjęcie: TOMASZ RAUDNER

Komentarze

Dodaj komentarz